Kuchnia wojskowa inna, niż się spodziewacie. Będą walczyć na kuchennych mistrzostwach
Gotowanie w wojsku zdecydowanie nie kojarzy się z konkursami światowej klasy, a raczej z tradycyjną grochówką i bigosem. Jednak nie w przypadku Radosława Irzemskiego, który jest z powołania kucharzem, ale z zawodu żołnierzem. I wielu by chciało, by gotował dla nich.
Irzemski obecnie przygotowuje się do Kulinarnego Pucharu Świata w Luksemburgu. Służy także w stopniu starszego kaprala na stanowisku podoficer magazynier. Do ekipy wojskowej kuchni dołączył 7 lat temu i jak sam mówi, znalazł się wśród najlepszych specjalistów. Ich reprezentacja wyjeżdża na światowe konkursy i może pochwalić się sukcesami.
"Od początku swojego istnienia reprezentacja zdobyła łącznie cztery brązowe medale" - opowiada Irzemski w wywiadzie dla portalu "Ino Online". "Trzy z nich zdobyliśmy na olimpiadzie w Erfurcie, a jeden na Culinary Wold Cup Luxemburg. Natomiast ostatnim ważnym osiągnięciem był właśnie brązowy medal na IKA Erfurt 2012".
Obecnie, w ramach przygotowań do Luksemburga, panowie spotykają się dwa razy w miesiącu na szkolenie trwające 4 dni. Irzemski zdradził, co ćwiczą na zawody i jakich dań będzie można tam spróbować. Nie jest to konkurs, który przypominałby znane telewizyjne programy.
"Występujemy w kategorii 'community catering'" - opowiada kucharz. I kontynuuje: "To bardzo ciężka kategoria, wymagająca maksymalnego skupienia, a w dodatku nasza praca jest bez przerwy oceniana przez sędziów. Dodatkowo dołożą nam trochę stresu obserwatorzy, którzy będą mogli przyglądać się jak pracujemy przez cały czas trwania zawodów, przez szklaną witrynę.
Podczas trwania zawodów musimy zrobić bufet dla 150 osób składający się z zupy, dwóch mięs, dwóch dodatków skrobiowych, dwóch dodatków warzywnych, deseru i bufetu sałatkowego. Na przygotowanie wszystkiego mamy 5 godzin, do kuchni wchodzi 6 reprezentantów - kapitan, trzech kucharzy i dwóch pomocników, więc naprawdę trzeba się zbierać".
Na pytanie, co będą przygotowywać, odpowiada z uśmiechem: "W menu pojawi się zupa krem z pieczonych ziemniaków, roladka z kurczaka kukurydzianego z konfitowaną kaczką w sosie z rokitnika, wołowina glazurowana sosem demi – glace, tradycyjne kluski śląskie, kaszotto z leśnymi grzybami, buraczki marynowane wanilią i miodem, seler w śmietanie, no i będzie bufet sałatkowy, a na deser mus z chałwy w słonym karmel".
Zdecydowanie nie brzmi to jak typowe żołnierskie menu. Trzymamy kciuki za urozmaicanie wojskowych potraw i dalsze sukcesy polskich kucharzy.
Masz historię, którą chciałbyś się podzielić? Prześlij nam ją przez dziejesie.wp.pl