Już nie zakręcone ziemniaki. Na festynie kupiłam inne cudo ziemniaczane "za miliony monet"
Na festynach rządzi już nie tylko wata cukrowa czy kiełbasa z grilla. W Zielonej Górze podczas Winobrania furorę zrobił inny ziemniaczany przysmak - chrupiące sprężynki podawane w papierowym rożku. Wyglądają efektownie, smakują znajomo, a kosztują tyle, co kilka kilogramów kartofli w sklepie. Skąd więc ich fenomen i dlaczego ustawiają się po nie kolejki?
Zielona Góra co roku we wrześniu zamienia się w stolicę winogron i napojów na ich bazie wytwarzanych. Ale nie samymi owocami Polak żyje, więc przy okazji tej imprezy na deptaku nie zabrakło stoisk i punktów z rozmaitymi przekąskami. Od tureckich słodyczy, przez regionalne wyroby aż po nową gwiazdę, czyli ziemniaczane sprężynki – chrupiące mini chipsy smażone w charakterystycznych spiralnych kształtach, podawane w papierowym rożku. Cena? Bagatela 25 zł za porcję.
Cenny ziemniak w klimacie "ulicznego jedzenia"
Dla porównania – kilogram surowych ziemniaków w sklepie kosztuje około 2–3 zł. A tu, za równowartość 10 kilogramów kartofli, dostajemy jedną porcję ziemniaczanej przekąski. Brzmi jak ekstrawagancja? I tak, i nie.
Fenomen sprężynek tkwi bowiem nie w samym ziemniaku, lecz w efekcie widowiskowym i klimacie street foodu. Złociste kawałeczki nie tylko chrupią, ale też świetnie wyglądają – każdy rożek aż prosi się o zdjęcie na Instagram. Do tego dochodzi magia festynu: dźwięki muzyki, zapachy unoszące się nad deptakiem i fakt, że na Winobraniu jemy oczami równie mocno, jak podniebieniem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ziemniaczane kąski z halloumi. Prosta przekąska na gorąco
Ziemniaczane sprężynki vs chipsy
A jak wypadają sprężynki na tle zwykłych chipsów z paczki? Cenowo – różnica jest kolosalna. Za 25 zł w sklepie można kupić kilka dużych paczek chipsów, czyli kilkukrotnie więcej chrupania. Ale na składzie sprężynki wygrywają – tu ziemniak jest naprawdę ziemniakiem, bez konserwantów i wzmacniaczy smaku, smażony czy pieczony na miejscu. To niby "zdrowsza alternatywa", choć oczywiście dalej mówimy o przekąsce w kategorii guilty pleasure, czyli coś, na co nie pozwalamy sobie codziennie. Warto więc patrzeć na sprężynki nie jak na rywala chipsów z półki, ale jako ich festynowego, bardziej spektakularnego kuzyna.
Sprężynki ziemniaczane to przykład, jak prosta kuchnia może zmienić się w małą fanaberię. Kartofel, który w domu kojarzy się z obiadową rutyną, tutaj staje się festynowym luksusem – chrupiącą pamiątką z ulicznego święta. Czy 25 zł to dużo? Na pewno. Ale Winobranie rządzi się swoimi prawami – a skoro kolejki do stoisk są długie, to widać, że zielonogórzanie i turyści wolą sprężynki niż ziemniaki z bazarku. Bo nie chodzi tylko o jedzenie, a o doświadczenie.