Jaką rybę wybrać w smażalni, aby była smaczna i świeża?
Ceny nad polskim morzem, jak inflacja, szybują w górę w zawrotnym tempie. Jednak nie sposób odmówić sobie ryb podczas wczasów nad morzem. Jaką więc rybę wybrać, żeby nie stracić pieniędzy na mrożonego fileta?
Ze względu na rosnące koszty życia, coraz mniej z nas może pozwolić sobie na wyjazd na wakacje. Hotelarze w całym kraju narzekają na spadek liczby turystów. Jeśli jednak jesteście tymi szczęśliwcami, których wciąż stać na wakacje nad polskim morzem, na pewno będziecie chcieli spróbować pysznych, świeżych ryb z Bałtyku. Co więc zrobić, żeby zamiast świeżej ryby prosto z morza, nie dostać na talerzu mrożonego fileta, którego sami przecież możecie sobie kupić w każdym supermarkecie w kraju?
Ryby importowane
Wybierając rybę w restauracji, najlepiej zrezygnować z tych gatunków, które nie bytują w Bałtyku. To na przykład sprowadzana z Wietnamu panga. Choć jest to ryba stosunkowo tania, warunki, w jakich jest hodowana powodują, że jej spożycie może nam poważnie zaszkodzić. Pangi żyją w zanieczyszczonych basenach, czasem nawet pływają w wodzie skażonej rtęcią. Jedząc ich mięso, ryzykujemy też zakażenie pasożytami.
W Bałtyku nie pływają też inne popularne w Polsce ryby, takie jak: morszczuk, mintaj, halibut i okoń morski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ryba na wakacjach nie zawsze zdrowa
Ryby występujące w Bałtyku
Wiemy już, czego lepiej nie zamawiać. Co zatem możemy zamówić bez obaw? Najświeższe i najsmaczniejsze będą ryby pływające w naszych rodzimych wodach. Takie ryby to: belona, węgorz, turbot, sola, dorsz, flądra, śledź i szprot.
Mimo że dorsz i flądra występują w wodach Bałtyku, to zamawiając te ryby w sezonie wakacyjnym, może zostać nam podana mrożony filet. W lipcu i sierpniu połowy dorsza i flądry są ograniczone, jest to bowiem okres ochronny tych ryb. Właściciele restauracji i smażalni, nie chcąc tracić potencjalnych zysków, zastępują więc świeże ryby ich mrożonymi odpowiednikami.