Jak smakuje rekin? Przysmak azjatyckiej kuchni
Niewiele zwierząt żyjących na naszej planecie ma tak długi rodowód. Pierwsze rekiny pojawiły się już 400 milionów lat temu i dzielnie znosiły zmiany zachodzące przez kolejne epoki. Do czasu, aż na dobre zainteresował się nimi człowiek.
Dziś niektóre gatunki tej ryby znajdują się na skraju wyginięcia lub całkowicie zniknęły z oceanów. Populacje rekinów są bowiem dziesiątkowane w wyniku nadmiernych połowów w celach konsumpcyjnych. Naukowcy szacują, że każdego roku człowiek przyczynia się do śmierci około 100 milionów rekinów, zabijanych przede wszystkim w celu pozyskania ich płetw, uchodzących za wyjątkowy przysmak. Szczególnie okrutnym procederem jest tzw. finning, czyli technika polegająca na wabieniu rekina mięsem, a następnie obcinaniu mu górnej płetwy i wrzucenia okaleczonego zwierzęcia z powrotem do wody, gdzie umiera w męczarniach, narażony na pożarcie żywcem albo uduszenie z braku możliwości ruchu.
Zobacz także: Ryby wędzone. Czy są zdrowe?
Nic dziwnego, że organizacje ekologiczne od dawna walczą o zaprzestanie tych praktyk i namawiają do rezygnacji z kupowania i jedzenia mięsa rekina. Na razie z marnym skutkiem, gdyż spożycie tej ryby rośnie, także w Polsce, gdzie wciąż jednak jest traktowana jako egzotyczna ciekawostka, choć pojawia się nawet w ofercie popularnych dyskontów. Czy, pomijając kwestie etyczne, warto po nią sięgać?
Rekin z rtęcią
Mięso z rekina (w Polsce najczęściej sprzedawane pod postacią steków, świeżych lub mrożonych) charakteryzuje się delikatnym smakiem, przez niektórych porównywanym do mięsa drobiowego.
W przeciwieństwie do wielu innych ryb morskich dostarcza stosunkowo niewiele tłuszczów (w tym cennych dla zdrowia nienasyconych kwasów tłuszczowych), za to bardzo dużo białka, m.in. bardzo potrzebnego organizmowi kolagenu. Dzięki temu produkt stymuluje system odpornościowy, wykazuje właściwości przeciwzapalne, wspiera prawidłowy rozwój kości, mięśni oraz układu nerwowego. Kolagen jest potrzebny w diecie osób mających problemy ze stawami, utrzymuje również w dobrej formie skórę, włosy czy paznokcie.
Mięso rekina cieszy się szczególną popularnością w krajach azjatyckich, gdzie od wieków uchodzi za remedium na różne dolegliwości, w tym problemy z potencją. Jednak jego skuteczności jako afrodyzjaku nie potwierdziły współczesne badania naukowe.
Produkty z rekina mogą natomiast kryć w sobie duże stężenie niebezpiecznych metali ciężkich. Pamiętajmy, że te ryby stanowią końcowe ogniwo morskiego łańcucha pokarmowego. Zjadając inne zwierzęta, przyswajają też różne substancje trujące, które często nie rozkładają się, a kumulują w mięsie.
Dotyczy to zwłaszcza związków rtęci, obecnych w wysokich dawkach w płetwach i mięsie rekinów (jedno z badań wykonanych w ramach akcji Sharkproject wykazało, że w 300-gramowej porcji steku z rekina błękitnego została sześćdziesięciokrotnie przekroczona wartość granicy bezpiecznej ilości groźnej toksyny). Wchłanianie tej substancji przez człowieka powoduje upośledzenie funkcji organizmu, np. poważnie zaburza gospodarkę hormonalną, co może powodować bezpłodność lub stanowić poważne zagrożenie dla płodu.
Zagrożenie nie jest wyimaginowane. Kilka lat temu ze sklepów jednej z sieci dyskontów wycofano steki z rekina, gdy stwierdzono znaczące przekroczenie dopuszczalnych norm zawartości rtęci.
Jak wykorzystać rekina w kuchni
Jeśli jednak nie zniechęcą nas apele ekologów i ryzyko spożycia zbyt dużej dawki metali ciężkich, możemy spróbować przyrządzić z rekina coś naprawdę pysznego.
Najprościej sięgnąć po steki, które wystarczy posypać posiekaną natką pietruszki, solą cytrynową i białym pieprzem, skropić sokiem z cytryny i odrobiną oliwy z oliwek, a następnie wstawić na godzinkę do lodówki. Po tym czasie rozgrzewamy patelnię, oprószamy rybę mąką i smażymy 6-8 minut, przewracając stek kilka razy i podlewając marynatą. Podajemy np. z warzywami z patelni i ryżem, polewając danie powstałym sosem.
Gdy w sklepie uda nam się znaleźć płetwę rekina (np. suszoną) możemy spróbować przyrządzić trochę uproszczoną wersję słynnej zupy, która w Chinach od wieków serwowana jest podczas wystawnych bankietów i przyjęć weselnych, zazwyczaj na samym początku, ponieważ uważa się, że pobudza apetyt.
Najpierw należy namoczyć płetwę i grzyby mun, przynajmniej na godzinę. Później kroi się je na cienkie paseczki, dodaje podobnie potraktowaną pierś z kurczaka i zalewa wodą lub wywarem warzywnym. Wszystko trzeba ugotować, aż składniki zmiękną, na koniec zagęszczając ubitym białkiem, wymieszanym z wodą i skrobią kukurydzianą. Zupę można przyprawić sosem sojowym i pieprzem, a także wzbogacić pędami bambusa.
Chcesz się pochwalić swoimi kulinarnymi osiągnięciami? Masz ciekawy przepis? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl