Rosyjska ruletka na talerzu
Po co próbować jeść coś, co może nam zagrozić? A jednak często ludzie decydują się na prawdziwą rosyjską ruletkę na talerzu.
Rosyjska ruletka na talerzu
Ludzie jedzą różne dziwne rzeczy. W sytuacjach ekstremalnych jesteśmy w stanie wziąć do ust prawie wszystko, bo to może uratować nam życie. Jeśli jednak nie jesteśmy rozbitkami na morzu czy zagubionymi w dżungli turystami, po co próbować jeść coś, co może nam zagrozić? A jednak często ludzie decydują się na prawdziwą rosyjską ruletkę na talerzu.
Maniok
Jest podstawowym warzywem zjadanym przez wiele ludów w Afryce i Ameryce Południowej. Mączyste bulwy tej rośliny są pożywne, zawierają dużo składników odżywczych. Bez manioku mało które plemię przeżyłoby w dżungli. A jednak może się zdarzyć, że maniok zabije. Wszystko dlatego, że istnieją dwa gatunki tej rośliny...
Maniok
Jedna wytwarza słodkie bulwy, a druga, choć też jadalna, w stanie surowym jest śmiertelnie trująca - zawiera bowiem cyjanek! Tubylcy za tą trującą wersją manioku przepadają - zanim jednak zabiorą się za jej jedzenie, pozbywają się trucizny. Moczą bulwy tego manioku w wodzie przez kilka dni, a następnie poddają go fermentacji. Jest wtedy zdatny do spożycia, choć turystom się go nie poleca.
Niepozorny, groźny rabarbar
W Polsce także jest roślina, która jest chętnie zjadana, choć może powodować poważne zatrucia. Mowa o rabarbarze. Rabarbar wytwarza bardzo szkodliwy kwas szczawiowy i z tego powodu może być zjadany jedynie do czerwca. W lipcu już jest trujący i lepiej go nie próbować.
Gołąbek jak muchomor
Zabawiamy się w rosyjską ruletkę zjadając pospolite w Polsce grzyby - gołąbki. Niewprawny grzybiarz może je bowiem pomylić ze śmiertelnie trującym muchomorem sromotnikowym. Choć wielu twierdzi, że gołąbki są wyjątkowo smaczne, jeśli mamy choć cień wątpliwości lepiej dla nich nie ryzykować.
Egzotyczne zwierzęta
Najbardziej przerażające dla normalnego człowieka są jednak jadowite zwierzęta, które ludzie jedzą prawie wyłącznie z łakomstwa. Dawniej jadowite węże, pająki i ryby jedzono, by przetrwać w czasach głodu. Obecnie trafiają do menu wielu restauracji, by przyciągnąć turystów spragnionych wschodniej egzotyki.
Nietoperz z wścieklizną
W Chinach chętni mogą pożreć sobie skorpiona. W Kambodży - smażone tarantule. W Ameryce Południowej - nietoperze, które bardzo często są nosicielami wścieklizny, a zarazki tej choroby nie znikają, jeśli mięsa nie podda się bardzo skomplikowanej obróbce cieplnej.
Skorpion gotowany lub pieczony
Skorpiony mogą być smażone (dzięki temu podobno tracą swoje trujące właściwości), gotowane lub pieczone. Zjada się je w całości zostawiając jedynie kolec jadowy. W Chinach istnieje przekonanie, że mięso skorpionów sprawia, że krew jest cieplejsza w zimną pogodę.
Pająki z kolei można grillować oraz smażyć. Jada się je głównie w południowo-wschodniej Azji.
Krew kobry
Najbardziej spektakularne jest jednak pożeranie jednego z najbardziej jadowitych węży świata - kobry. W wielu częściach świata krew kobry jest oznaką siły i męskości. W Chinach z kolei zjada się wszystkie znane tam gatunki węży, choć popularnością cieszą się pytony i kobry. W Indonezji z kolei z mięsa kobry królewskiej robi się hamburgery.
Fugu - czyli igranie ze śmiercią
Na liście niebezpiecznych przysmaków nie może też zabraknąć serwowanej w Japonii ryby fugu. Jedni twierdzą, że jest pyszna, inni, że jej jedzenie dostarcza dużego zastrzyku adrenaliny. W końcu nie możemy mieć pewności, czy kucharz wyciął wszystkie śmiertelnie trujące kawałki ryby i za kilka minut nie przestaniemy oddychać.
Warto ryzykować?
Czy moglibyśmy sobie wyobrazić, że łapiemy wielkiego, włochatego pająka u nas w domu, wrzucamy go na patelnię i po kolei odgryzamy chrupiące łapki? Raczej nie. Ekstremalne doznania kulinarne pozostawmy sobie na wakacje. Albo poszukajmy innych emocji, które nie skończą się nagłym zgonem jeszcze przed deserem.
Agata Dutkowska