Uważaj na sztuczne barwniki!
Dzięki nim żywność jest tak kolorowa, że chce się po nią sięgać. Niestety atrakcyjne dla oczu przysmaki zawierają wiele sztucznych, często szkodliwych barwników. Syntetyczne dodatki wzmagają zachowania nadaktywne, alergie skórne, stwarzają ryzyko zachorowania na raka. Niektórzy naukowcy są zdania, że odkładają się w organizmie, powodując otyłość.
Cukierki, żelki, lizaki, lukry, posypki, dekoracje do ciast, kolorowe i słodkie napoje, marmolady, żele, gumy do żucia, zupy w proszku, kasze, płatki zbożowe, a nawet powłoki tabletek - tam wszędzie znajdziemy syntetyczne barwniki (otrzymuje się je na drodze syntezy chemicznej). Dodaje je się głównie po to, by nadać lub przywrócić żywności kolor. Chętnie wybieramy właśnie barwne przekąski, nie zastanawiając się zwykle nad reakcjami, jakie mogą wywołać w organizmie.
Czytaj etykiety
Wpływowa amerykańska organizacja konsumencka Centre for Science in the Public Interest (CSPI), przekonywało ostatnio, że karmelowy barwnik - 2-MI oraz 4-MI – obecny m.in. w coli - jest skażony dwoma rakotwórczymi związkami chemicznymi i należy zakazać jego stosowania. „W odróżnieniu od karmelu, który można zrobić w domu topiąc cukier na patelni, sztuczny barwnik w Coli, Pepsi i innych produktach uzyskiwany jest poprzez reakcję cukrów z amoniakiem i siarczkami pod wysokim ciśnieniem i w wysokiej temperaturze” – stwierdziła w swojej ekspertyzie CSPI.
Poza kolorowymi napojami również posypki i polewy - po które chętnie sięgamy, piekąc domowe ciasta - to prawdziwe tablice Mendelejewa. Oprócz uzyskiwanych sztucznie barwników, zawierają też talk i parafinę. Ryzykowne jest również jadanie kolorowych dżemów. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że piękny kolor uzyskują nie dzięki owocom, a właśnie chemii. Warto czytać dołączone do nich etykiety. Bądźmy szczególnie ostrożni, gdy znajdziemy na nich oznaczenie E129 czerwień allura AC. Ten barwnik jest stosowany przy produkcji wyrobów cukierniczych i mięsnych. Ale niektóre kraje zakazały jego używania do celów spożywczych - tak stało się w Danii, Belgii, Niemczech, Szwajcarii, Australii i Norwegii. Wszystko dlatego, że E129 może wywołać może nasilać objawy astmy i wywołać nadpobudliwość psychoruchową u dzieci. Doświadczenia potwierdziły też , że w większych ilościach powoduje raka pęcherza u zwierząt.
Natomiast żółcień pomarańczowa E110 może wywołać reakcje alergiczne np. pokrzywkę lub duszności i dekoncentrację u dzieci. Występuje m.in. w marmoladach, żelkach, gumach do żucia. Błękit brylantowy, oznaczony symbolem E133, który dodaje się do lodów, cukierków, napojów czy warzyw konserwowych, może zaszkodzić osobom cierpiącym na zespół jelita nadwrażliwego lub wywołać poważne schorzenia układu pokarmowego.
Polewy do deserów, a także napoje, zupy w proszku, galaretki, dżemy czy musztardy piękny żółty kolor zawdzięczają tartrazynie E102, która nie cieszy się dobrą opinią. Udowodniono, że ten chemiczny barwnik wywołuje reakcje alergiczne, bezsenność, depresję, nadpobudliwość i dekoncentrację.
Chroń dziecko
W latach 70. dr Benjamin Feingold opracował dietę, z której wykluczył sztuczne barwniki. Zastosowano ją u zdrowych dzieci oraz tych z ADHD, a wyniki były zaskakujące. Dieta w wyraźny sposób złagodziła symptomy hiperaktywności – dzieci były spokojniejsze, polepszyły się ich wyniki w nauce.
Podobne badania przeprowadził zespół z University of Southampton, który objął badaniami blisko 300 maluchów. Przebadano je pod kątem występowania alergii skórnych oraz zachowań nadaktywnych, zaliczanych do zaburzeń zachowania. Wynik doświadczenia był zaskakujący – gdy dzieci jadły pokarmy pozbawione sztucznych barwników i benzoesanu, poziom ich nadaktywności malał. Wzrastał jednak wyraźnie, gdy przywrócono im dietę zawierającą sztuczne dodatki do żywności.
Zamień sztuczny na naturalny
Choć w naszym kraju syntetyczne barwniki wymienione w raporcie opracowanym przez University of Southampton (E102 tartrazyna, E104 żółcień chinolinowa, E110 żółcień pomarańczowa, E122 azorubina, E124 czerwień koszenilowa, E129 czerwień allura) są dozwolone, warto być ostrożnym. W lipcu 2010 r. Komisja Europejska wprowadziła obowiązek umieszczania ostrzeżeń na opakowaniach produktów z zawartością tych substancji.
W raporcie KE potwierdziła związek między spożywaniem produktów zawierających 6 sztucznych barwników a występowaniem ADHD u dzieci. Co więcej, stwierdzono że zjawisko to nasila się, gdy w produkcie występuje więcej niż jeden barwnik, szczególnie w połączeniu z zawartością benzoesanu sodu. Również Brytyjska Agencja Norm Żywieniowych (FSA - The Food Standards Agency), zaleca ostrożność, kiedy sięgamy po kolorowe jedzenie.
Pocieszające może być jednak to, że producenci na całym świecie powoli, ale zaczynają stosować barwniki naturalne.
ml/mmch