Prażonki porębskie lepsze od grilla. Sposób na udaną biesiadę pod chmurką
Zaczynamy sezon na biesiady w plenerze! Prażonki z ogniska – regionalny przysmak z Poręby to sposób na udaną majówkę. Z tym daniem wiąże się pewna, cudowna kulinarna tradycja. Prażonki, czyli kartoflano-mięsna zapiekanka z kociołka to nie tylko jakaś tam lokalna potrawa z ogniska. To również, a raczej przede wszystkim, świetny sposób na spędzanie wolnego czasu na świeżym powietrzu, w gronie rodziny i przyjaciół.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Diabeł tkwi w… kociołku
To w nim kryje się tajemnica porębskiego przysmaku. Kociołek, czyli ciężki, bo żeliwny garnek na nóżkach z przykręcaną pokrywą – kulinarne logo Poręby, w której produkuje się kociołki w tutejszej odlewni żeliwa od przeszło 200 lat. Prażonki to nic innego jak rodzaj zapiekanki z ziemniaków, kiełbasy, boczku wędzonego, cebuli, z solą oraz pieprzem, pod pierzynką z liścia kapusty. Tak przygotowany kociołek wkłada się do ogniska i praży przez około 30-40 minut. Z pozoru banalne, by nie powiedzieć przaśne danie. W praktyce? Każdy, kto choć raz miał okazję – a już szczególnie na głodzie – poczuć smakowity aromat w powietrzu, unoszący się z takiego kociołka, wie, że pozory lubią mylić. Ślinianki szaleją. Apetyt się zaostrza. Najlepsze dopiero czeka po odkręceniu pokrywy. Parujące prażonki, zimna wódeczka lub schłodzone piwo, dla abstynentów – kefir. No i obowiązkowo mizeria lub sałatka z pomidorów. A wszystko pod gołym niebem, w sprawdzonym towarzystwie. Żyć, nie umierać!
Tradycja broni się sama
Toteż prażonki porębskie – jako dziedzictwo kulinarne – zostały wpisane w 2006 roku na Listę Produktów Tradycyjnych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Nie bez przyczyny. Od wielu pokoleń zwyczaj ich pieczenia odzwierciedla zamiłowanie do biesiad pod chmurką, zanim grille stały się modne w całym kraju nad Wisłą. Tak naprawdę, to nie tylko posiłek, to lokalna afirmacja życia w najlepszym, bo najprostszym wydaniu: jedzenie, bliscy, beztroska, plener, nierzadko śpiewy i muzyka. – Z dzieciństwa w pamięci mam taki obrazek: familijne zloty w moim rodzinnym domu na wielką prażonkową biesiadę – opowiada pan Stanisław, porębiak z krwi i kości – To było miejsce spotkań, z którego ruszało się na piechotę całą rodziną z przygotowanymi już kociołkami do pobliskiego lasu na polanę, gdzie tradycyjnie rozpalało się ogniska. Tam następował podział zadań. Kobiety rozkładały koce, serwety oraz przygotowywały pomidory i ogórki. Mężczyźni strugali "dzidki", czyli widelczyki z gałązek brzozy, którymi jedzono prosto z kociołka oraz rozpalali ognisko. Jeden z nich zawsze czuwał nad prawidłowym prażeniem. Dzieci biegały po lesie i pomagały zbierać gałęzie na ogień. Już podczas prażenia dorośli przepijali wódeczką "aby prażonki dobrze się uprażyły". Kulminacja następowała w momencie otwarcie kociołka. Towarzyszyła temu niepewność: czy są smaczne, czy się przypiekły, ale nie przypaliły? Później już samo dobro: jedzenie, picie, opowiadanie dowcipów, plotkowanie i śpiewanie, co wówczas podczas spotkań towarzyskich było normą. Podczas biesiady paliliśmy ognisko najczęściej świeżymi gałązkami, aby było dymu dużo. Najwięcej z tego radochy miały dzieciaki, zwłaszcza że panował zwyczaj skakania przez ognisko – rywalizowało się, kto przeskoczy większy ogień. Po zakończeniu biesiady najczęściej już o zmroku wesołe towarzystwo wracało do swoich domów – uśmiecha się z rozrzewnieniem pan Stanisław.
W XXI wieku – choć wygląda to już nieco inaczej – zwyczaj pieczenia prażonek w Porębie i okolicy wciąż ma się dobrze. I całe szczęście. Gdy przychodzi czas majówek, wakacji, a potem babiego lata, porębiacy z taką samą pasją, jak dawniej, spotykają się w gronie najbliższych nad kociołkiem. I mimo że to już nie są leśne polany, jak dawniej bywało – uczta pachnąca ich ukochanymi prażonkami, na działce albo w przydomowym ogródku, to dla nich zawsze super czas.
Przepis na porębskie prażonki
*Składniki: *
3 kg ziemniaków,
½ kg wędzonego boczku,
1 kg kiełbasy,
6 dużych cebul,
jeden lub dwa liście kapusty,
sól i pieprz mielony,
smalec.
Przygotowanie: ziemniaki obrać i pokroić w grube plastry lub kostkę wielkości około 3 cm. Boczek, kiełbasę i cebulę pokroić w plastry (cebulę nieco grubiej). Wnętrze kociołka posmarować smalcem. Dno wyłożyć jedną warstwą boczku. Przykryć warstwą ziemniaków, następnie kiełbasy i przykryć ją warstwą cebuli. Posolić i posypać pieprzem do smaku. Układanie warstw powtórzyć kilkakrotnie, aż do wypełnienia kociołka po brzeg. Przykryć wszystko liśćmi kapusty, które powinny wystawać ponad pokrywę. Zamknąć szczelnie pokrywą i mocno dokręcić śrubę. Kociołek wstawić w ognisko (drewno powinno się bardziej żarzyć, niż palić otwartym ogniem). Piec 35−40 minut. W trakcie pieczenia co jakiś czas ostrożnie wstrząsać i obracać kociołek.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.