Parówka - sprzedażowy hit mięsopodobny
Gdy w portfelu grosza zbyt dużo nie ma albo gdy głód ściska i chcemy zjeść coś na szybko, kupujemy parówki. Cienkie kiełbaski to też ulubione danie dzieci, dlatego mamy małych niejadków często sięgają po ten produkt w sklepie. Czy robią słusznie? Ile osób zdaje sobie sprawę z tego, że je produkt mięsopodobny?
- Parówki dzielimy na: drobiowe, wieprzowe, mieszane (drobiowo-wieprzowe) oraz z cielęciną. Wbrew powszechnej opinii, nie ma parówek cielęcych, które w stu procentach zrobione są z cielęciny. Cielęcina jest zbyt droga, aby wykorzystywać ją do produkcji takiego produktu jak parówka – tłumaczy dr Anna Senderska, internista, dietetyk z CM ENEL-MED.
Kiełbaska z pazurem
Lekkie, dietetyczne, delikatne - tak najczęściej określa się cieniutkie, różowe kiełbaski. Kolorowo opakowane, zachęcają do jedzenia. Panie zwykle wybierają drobiowe, bo przecież drób jest zdrowy. Jakie niespodzianki kryją takie parówki?
- Do ich produkcji używa się MOM-u. To skrót od terminu „mięso oddzielone mechanicznie”. W skład MOM-u wchodzą części drobiu, nienadające się do samodzielnego spożycia tj. skóra, tłuszcz, kupry, kości – tłumaczy dietetyk. - MOM szybko się psuje, dlatego powinien być użyty do produkcji w ciągu 24 godzin. Dlatego parówki zawierają dodatkowo liczne konserwanty i utrwalacze.
Rozdrobnioną surową masę mięsno-tłuszczową producenci otrzymują z różnych elementów zwierzęcych. W zestawie mogą być jeszcze drobiowe flaczki, ścięgna, chrząstki. Są też pazurki, którymi kurczaki grzebią w ziemi. Przekrój jest spory, ponieważ żadne przepisy nie precyzują, ile odpadów (czyli MOM-u) można upakować w parówce. Odpady to w tym przypadku najlepsze określenie, ponieważ według norm Unii Europejskiej MOM mięsem nie jest. Produkt ten w hurcie kosztuje ok. 2,30 zł za kilogram.
Oczywiście dodatek MOM-u w wyrobach mięsnych wpływa znacząco nie tylko na ich jakość, która jest wyjątkowo niska, ale przede wszystkim na cenę.
- Po czym rozpoznać taką parówkę? Oczywiście po cenie, ale także po osłonce – poliamidowej (różowy plastik) oraz bladoróżowym kolorze i konsystencji plasteliny. Takie parówki należy omijać szerokim łukiem – mówi Anna Senderska. - Unikać należy również parówek z dodatkami - papryką, pieprzem, serem. Dodatki służą zamaskowaniu rzeczywistego smaku, konsystencji i wyglądu.
Czas na jakość
Czy złe opinie o parówkach oznaczają, że nie powinniśmy ich kupować? Nie, wystarczy tylko czytać etykiety i dość ostrożnie wybierać produkt. Czytanie etykiet nie oznacza, że mamy ulec hasłom „wyśmienite” albo „tradycyjne”. Musimy przede wszystkim sprawdzić, ile mięsa producent daje nam w parówce. Są jeszcze inne ważne elementy, na które należy zwracać uwagę.
- Dobra parówka ma swoim składzie min 70 proc. mięsa, ma osłonkę z jelita baraniego, czyli jadalną, przy przełamaniu słychać chrupnięcie, cena jest zdecydowanie wyższa. Jest sprężysta, twarda, w kolorze mięsa – informuje dietetyk. - Właśnie takie parówki mogą sporadycznie jadać dzieci, do kilku w miesiącu.
Dzieci zwykle są smakoszami parówek, jednak nie można ich karmić tym mięsnym smakołykiem zbyt często. Zresztą również dorośli nie powinni przesadzać z ich jedzeniem. Dlaczego?
- Wszystkie parówki zawierają azotany, azotyny - substancje rakotwórcze, barwniki, sztuczne aromaty – mówi dietetyk. – Poza tym, im krótszy skład w opisie, tym produkt jest zdrowszy. W składzie parówek należy też zwrócić uwagę na zawartość polifosforanów. To związki związujące wodę, powodując tym zwiększenie objętości, które zaburzają wchłanianie wapnia. Dlatego nie powinny być spożywane przez dzieci i kobiety w ciąży. Polifosforany oznaczane są symbolami E450, 451, 452.
ml/mmch