Moringa – jak wykorzystać produkty z drzewa chrzanowego
W Indiach i Pakistanie, skąd pochodzi, bywa nazywana "drzewem cudu", ponieważ potrafi przetrwać nawet największą suszę, zapewniając okolicznej ludności solidną dawkę wartościowych składników odżywczych zawartych w owocach, liściach, a nawet korzeniach. Produkty z moringi możemy kupić także w Polsce. Dlaczego warto po nie sięgnąć?
Wiecznie zielona moringa olejodajna, zwana również drzewem chrzanowym (ze względu na charakterystyczny smak korzeni), pierwotnie rosła przede wszystkim na terenie dzisiejszych Indii (ten kraj wciąż pozostaje największym światowym producentem rośliny), Pakistanu i Afganistanu. Dziś jest uprawiana na dużą skalę także w Afryce czy na Karaibach.
Wykorzystuje się ją do wzbogacania rozmaitych produktów spożywczych, m.in. pieczywa, ciastek, jogurtów czy serów, jednak od wieków moringę ceni się także ze względu na właściwości lecznicze. Jej liście, korzenie, kwiaty, nasiona czy też owoce stosowali w celach terapeutycznych już twórcy ajurwedy, czyli staroindyjskiego systemu medycyny, stworzonego kilka wieków przed naszą erą.
Moringę znali i szanowali także starożytni Egipcjanie, Grecy i Rzymianie. Dawni mędrcy przypisywali roślinie właściwości przeciwreumatyczne, bakteriobójcze, moczopędne, wykrztuśne, przeczyszczające oraz pobudzające. Zalecali ją chorym na astmę czy zapalenie oskrzeli, a także osobom mającym problemy trawienne. Moringę nazywano również "najlepszym przyjacielem matki", ponieważ zawarte w jej liściach i owocach związki zwiększają laktację u kobiet karmiących.
Zobacz też: 6 objawów, które alarmują o brakach żelaza
Moringa – właściwości odżywcze
Drzewo chrzanowe do dziś wykorzystuje się także w wielu innych branżach – z jego drewna pozyskuje się niebieski barwnik, zaś z nasion wytwarzany jest cenny olej, stosowany m.in. do produkcji kosmetyków.
W Polsce moringa to roślina wciąż mało znana, choć w naszych sklepach, zwłaszcza internetowych pojawia się coraz częściej. Zazwyczaj pod postacią sproszkowanych liści, które wykazują nie tylko dużo walorów prozdrowotnych, ale również – ze względu na ciekawy smak – mogą być z powodzeniem wykorzystywane w kuchni.
To prawdziwa skarbnica witaminy C (zawierają jej kilka razy więcej niż pomarańcze), czyli silnego przeciwutleniacza skutecznie neutralizującego szkodliwe działanie wolnych rodników niszczących komórki, przyspieszających procesy starzenia organizmu i zwiększających ryzyko chorób układu krążenia czy nowotworów.
Liście moringi dostarczają więcej niż marchewka witaminy A, niezbędnej do utrzymania dobrego wzroku, wzmacniającej system odpornościowy i poprawiającej wygląd skóry. W porównaniu do bananów są bogatszym źródłem potasu, który reguluje ciśnienie krwi oraz pracę systemu nerwowego. Kryją w sobie solidną dawkę wapnia potrzebnego nie tylko kościom, zębom i mięśniom, ale również zapewniającego prawidłową krzepliwość krwi, zdrowy sen i dobry nastrój oraz fosforu potrzebnego do właściwego funkcjonowania mózgu. Duża zawartość żelaza sprawia, że produkt może być pomocny dla osób zmagających się z anemią.
Wysoka wartość żywieniowa liści moringi wynika też z obecności wielu związków bioaktywnych, zwłaszcza flawonoidów, kwasów fenolowych, alkaloidów, tanin i saponin.
Moringa w kuchni
Świeże liście moringi przypominają w smaku szpinak, z lekką nutą goryczy. Suszone nie są już tak aromatyczne, ale i tak mają sporo wartości kulinarnych. Można nimi bezpośrednio posypać sałatkę czy kanapkę, albo łyżeczkę proszku wymieszać z wodą, sokiem lub jogurtem i dodać do porannej owsianki czy musli. Świetnie nadają się do wzbogacenia smaku smoothie, shake’a i koktajlu owocowo-warzywnego. Pasują do rozmaitych zup oraz sosów.
Popularnym sposobem jest parzenie suszonych liści moringi i wypijanie naparu zamiast herbaty. Łyżeczkę produktu zalewamy gorącą, choć nie wrzącą wodą, parzymy pod przykryciem 5-10 minut. Pijemy maksymalnie trzy razy dziennie.
Niekiedy w naszych sklepach dostępny jest też olej z nasion moringi, charakteryzujący się delikatnym, słodko-orzechowym posmakiem. Można go wykorzystywać do smażenia, ale również na zimno – jak dodatek do pieczywa czy sałatek.
Chcesz się pochwalić swoimi kulinarnymi osiągnięciami? Masz ciekawy przepis? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl