Masło czy osełka? Nie wszyscy znają różnicę, a skutki dla zdrowia są ogromne
Być może stwierdzisz: "Co to w ogóle za pytanie? Przecież każdy wie, że osełka to naturalne masło formowane w tradycyjny sposób". Jednak okazuje się, że nie zawsze tak jest. W sklepach masło i miksy z margaryną często występują pod mylącymi nazwami. Naukowcy zbadali, jak porcja różnych rodzajów tłuszczu wpływa na organizm.
Jeśli masło jest prawdziwe, to jest sprzedawane jako masło – każda inna nazwa powinna od razu zapalać lampkę podejrzliwości. Zgodnie z wytycznymi Unii Europejskiej tylko produkt zawierający 100 proc. tłuszczu mlecznego może być oznaczony terminem "masło". Dlatego producenci miksów z tłuszczami roślinnymi sięgają po inne określenia, które mają przyciągnąć uwagę klienta. Reklamując swoje produkty, często powielają slogany, które nie mają uzasadnienia naukowego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Odrywany chlebek serowy z masłem ziołowym. O przepis poprosi nawet wybredna teściowa
Masło z olejami roślinnymi, margaryna, osełka
Im wyższa zawartość tłuszczu mlecznego w maśle, tym lepsza klasa produktu. Prawdziwe masło ekstra zawiera minimum 82 proc. tłuszczu, masło wyborowe – minimum 80 proc., a masło stołowe – od 73,5 do 80 proc. tłuszczu.
Termin "osełka" faktycznie odnosi się do tradycyjnego sposobu formowania masła. Jednak, gdy na etykiecie nie widnieje słowo "masło", to oznacza, że produkt nie spełnia wytycznych UE. Takie "osełki" mogą zawierać mieszankę tłuszczów mlecznych i utwardzonych tłuszczów roślinnych, których spożywanie zwiększa ryzyko wielu poważnych chorób.
Naukowcy biorą pod lupę masło i tłuszcze roślinne
Wyniki badań, które zostały opublikowane w "European Journal of Clinical Nutrition" w czerwcu 2025 roku, mogą być przełomowe dla dietetyków. Okazuje się, że masło spożywane w umiarkowanych ilościach wpływa o wiele korzystniej na organizm niż uważane za zdrowsze tłuszcze roślinne. Zwłaszcza te utwardzone mogą stanowić poważne zagrożenie dla zdrowia.
W badaniu, które trwało 18 lat, wzięło udział 2459 osób. Uczestnicy monitorowali spożycie tłuszczów roślinnych i mlecznych trzy razy dziennie i poddawali się badaniom kontrolnym. Najlepszymi wynikami mogły pochwalić się osoby, które spożywały prawdziwe masło w ilości niewiele przekraczającej 5 g dziennie (nieco ponad 1 łyżeczka). Naukowcy zauważyli, że takie spożycie obniżyło ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2 o 31 procent.
Z kolei u osób sięgających po margarynę w ilości ponad 7 g dziennie zaobserwowano o 29 proc. wyższe ryzyko chorób układu krążenia i o 41 proc. wyższe ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2.
Masło zdrowsze od oliwy?
Taki wniosek byłby sporym nadużyciem, ale przytoczone wyżej badania mocno skłaniają do refleksji na temat ilości spożywanych tłuszczów roślinnych i zwierzęcych. To dlatego, że u osób, które spożywały większą ilość nieutwardzonych tłuszczów roślinnych (ponad 7 g dziennie), zauważono niewielki wzrost wskaźnika BMI i wyższy o 8 ml/dl poziom cholesterolu LDL. Czyżby oliwa nie była aż tak zdrowa, jak nam mówiono?
Zarówno oliwa, jak i prawdziwe masło, mają bardzo korzystny wpływ na zdrowie, ale pod pewnym warunkiem – że spożywasz je z umiarem i dbasz o jakość innych składników w codziennej diecie. W namiarze mogą przyczynić się do problemów z otyłością i rozwoju chorób układu krążenia. Dużym zagrożeniem jest reklamowanie tłuszczów roślinnych jako zdrowszej alternatywy dla masła, bez informacji o zalecanej ilości spożywania.
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.