Kilka lat temu usłyszała: "Ma pani cukrzycę". Diagnoza była jak wyrok
Wyobraź sobie, że zdrową dziewczynę, aktywną i wesołą, ktoś kładzie do łóżka i mówi: Jesteś chora, będziesz kłuć się do końca życia, czeka cię ból – tak Angelina Ziembińska wspomina moment, gdy dowiedziała się, że ma cukrzycę typu 1. Dziś wie, że najważniejsze to nigdy się nie poddawać i próbować normalnie żyć. Jak opowiada, z czasem nauczyła się tego, ale na początku nie było łatwo.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Karolina Wójciga, Wirtualna Polska: W jakich okolicznościach i kiedy dowiedziałaś się o chorobie?
Angelina Ziembińska: Cukrzyca typu 1. to choroba o podłożu autoimmunologicznym, której objawów nie sposób jest nie zauważyć. W ciągu tygodnia schudłam ponad 10 kilogramów, byłam osłabiona, odwodniona, senna, wciąż biegałam do toalety z pełnym pęcherzem, bo piłam hektolitry płynów. W końcu poszłam do lekarza, który zbadał mi poziom cukru i od razu zostałam przyjęta do szpitala. Okazało się, że jest on szesnastokrotnie wyższy niż powinien! Norma to 100, a ja miałam 1664 mg/dl.
Jaka była twoja pierwsza reakcja?
Rozpacz. Wyobraź sobie, że zdrową dwudziestokilkuletnią dziewczynę, aktywną i wesołą, ktoś kładzie do łóżka i mówi: Jesteś chora, będziesz się kłuć do końca życia, czeka cię ból, cierpienie, igły w palec, igły w brzuch, a może nawet stopa cukrzycowa. Dla mnie było to za dużo. W ogóle moim zdaniem nie powinno się pokazywać zaraz po zdiagnozowaniu cukrzycy tak drastycznych materiałów, jak np. zdjęcia stopy cukrzycowej... A mnie takie pokazano. Byłam przerażona! Przez kilka dni było mi naprawdę ciężko, ale szybko się pozbierałam i postanowiłam stawić czoła chorobie. Zaczęłam dużo czytać, zdobywać nową wiedzę o cukrzycy, edukować się. Okazało się, że cukrzycą można zarządzać.
Zarządzać chorobą?
Tak! Co więcej, można z nią żyć i prawie normalnie funkcjonować. Wkrótce ukończyłam podyplomówkę z dietetyki w chorobach wewnętrznych i metabolicznych na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym, zostałam też Edukatorką Diabetologiczną i specjalistką od cukrzycy właśnie.
Polecamy także wideo: Michał Kamiński szczerze o swojej chorobie. "Muszę z tym żyć"
Jak radzisz sobie z tą chorobą na co dzień?
Cukrzyca jest częścią mojego życia, muszę o niej stale pamiętać i nią zarządzać. Owszem, na początku to nie było takie oczywiste – musiałam ją zaakceptować, pogodzić się z tym, że dotknęła akurat mnie i podjąć to wyzwanie. Ale co mogłam zrobić? Załamać się? Użalać się nad sobą? To nie w moim stylu! (śmiech).
Aktualnie korzystam z nowoczesnych form terapii, które umożliwiły mi ograniczenie liczby nakłuć. Korzystam z pompy insulinowej i ciągłego monitoringu glikemii. Do tego jadam zdrowo i przemyślanie, obliczam odpowiednie ilości insuliny do posiłków i planuję aktywności, zawsze uwzględniając cukrzycę. Z biegiem czasu, większość tych czynności staje się automatyczna i zupełnie naturalna. Domownicy i znajomi wiedzą, że zanim coś zjem, mierzę cukier i podaję insulinę, chętnie też wpadają na moje ciasta bez cukru. A muszę ci powiedzieć, że robię przepyszne ciasta bez cukru (śmiech). Lubię eksperymenty kulinarne.
To dlatego zaczęłaś prowadzić bloga?
Kiedy dowiedziałam się, że jestem chora na cukrzycę, powiedziano mi, że od tej pory muszę stosować restrykcyjną dietę, muszę zrezygnować z większości potraw, które uwielbiałam i czekają mnie same wyrzeczenia. Trudno mi się było z tym pogodzić, bo odkąd pamiętam, lubiłam smacznie zjeść (śmiech). Zaczęłam eksperymentować i tworzyć własne potrawy dostosowane do moich ograniczeń, które z czasem stały się dla mnie wyzwaniem. Znajomi, którzy próbowali moich potraw, często prosili mnie o przepisy, a mi nie chciało się ich przepisywać, więc założyłam bloga, gdzie wrzucałam receptury z pierwszymi, niezbyt udanymi zdjęciami. Tak to się zaczęło - bardzo niewinnie, chciałam po prostu dzielić się przepisami na smaczne i zdrowe dania ze znajomymi, trochę uporządkować moje zapiski i mieć je wszystkie w jednym miejscu. Bloga prowadzę już szósty rok, ale bardzo szybko okazało się, że moje przepisy są popularne wśród diabetyków, a blog stał się integralną częścią życia zarówno mojego, jak i mojej rodziny. Ale mój "Dietolog.pl" nie jest blogiem o restrykcyjnych jadłospisach, tylko o diecie będącej stylem życia, długoterminową inwestycją w przyszłość. Oczywiście z cukrzycą w tle. Teraz wreszcie mam czas, żeby się nim zająć na poważnie, bo aktualnie nie pracuję. Spodziewam się drugiego dziecka, które lada moment pojawi się na świecie. Zaczęłam też prowadzić swój kanał na YouTube, gdzie pokazuję, że potrawy dla diabetyków mogą być smaczne i proste w przygotowaniu. Jestem przekonana, że także zdrowe osoby wśród moich propozycji znajdą coś dla siebie.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Często słyszy się, że cukrzyca pustoszy nie tylko organizm, ale i portfel…
Niestety tak. Chyba że jesteś dzieckiem lub nie skończyłaś 26. roku życia. Do tego momentu możesz korzystać z refundacji, z różnych edukacyjnych zajęć, materiałów. Od państwa dostajesz pompę insulinową, cały sprzęt do niej. Ogólnie rzecz biorąc, jesteś "zaopiekowany". Ale w momencie, kiedy przekraczasz tę granicę wieku, musisz radzić sobie samodzielnie. Tak było w moim przypadku. Możesz korzystać z najprostszych form leczenia, czyli np. wielokrotnych wstrzyknięć za pomocą penów, bo pompy insulinowe nie są refundowane. Niestety, nie jest to przyjemne. Za każdym razem musisz nakłuć skórę i podać insulinę. W internecie krąży zdjęcie dziewczynki, w której ciało wbite są dziesiątki strzykawek. To wizualizacja ogromu nakłuć, które osoba chora na cukrzycę musi zrobić tylko w ciągu miesięcznej terapii.
Jeśli cię stać, kupujesz pompę insulinową, ale to jest koszt rzędu ok. 8-12 tys. zł, a do tego comiesięczny koszt osprzętu, który jest refundowany tylko w części. Można też zamiast codziennie nakłuwać palce, korzystać z urządzeń stale monitorujących poziom glikemii, ale to kolejne koszty. Ostatnio w klinice w Poznaniu wszczepiono dziewczynie chorej na cukrzycę taki sensor pod skórę. Ogólnie mówiąc, możliwości są, technika jest, ale trzeba mieć na to odpowiednie nakłady finansowe.
Szczególnie interesuje cię cukrzyca ciążowa. Możesz poradzić coś przyszłym mamom, które właśnie dowiedziały się, że je dopadła?
Coraz więcej kobiet ogółem choruje na cukrzycę, więc odsetek ciężarnych z cukrzycą także rośnie. Choroba ta przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) jest określana mianem epidemii, bo rozprzestrzenia się w zatrważającym tempie. W Polsce mamy ponad 3 miliony osób z cukrzycą, z czego 90 proc. to ta typu 2, związana najczęściej z nadwagą, otyłością i nieodpowiednim stylem życia. Szacuje się, że u nawet 10 proc. teoretycznie zupełnie zdrowych kobiet diagnozuje się w ciąży cukrzycę ciążową, która najczęściej po porodzie ustępuje, jednak to nierzadko szok dla przyszłej mamy i stan wymagający szczególnej opieki medycznej, zarówno pod względem położniczym, jak i diabetologicznym.
Dietą można wiele zdziałać, prawda?
U podstaw terapii cukrzycy ciążowej leży właśnie dieta. Najczęściej udaje się unormować cukry, jedząc posiłki o niższym indeksie glikemicznym, rezygnując ze słodyczy i białego pieczywa. Niekiedy jednak konieczne jest włączenie insuliny. Najważniejsze dla zdrowia dziecka jest to, żeby w ciąży dążyć do poziomów glikemii takich, jak u zdrowych kobiet. Najczęściej wymaga to odrobiny wiedzy i zaangażowania, ale nie ma co się załamywać. Zachęcam ciężarne diabetyczki do pogłębiania swojej wiedzy i brania za siebie i dziecko odpowiedzialności – bo to od nich najwięcej zależy. Lekarz jest na wizycie od czasu do czasu, a to kobieta pozostaje z chorobą na co dzień.
Wiadomo, cukrzyca równa się odpowiednia dieta. Czy twoja rodzina je to, co ty?
To mit, że cukrzyca wymaga jakiegoś super specjalnego żywienia. Owszem, należy zwracać uwagę na ilość i jakość spożywanych węglowodanów, jednak zalecenia dla diabetyków nie odbiegają od wytycznych żywieniowych dla ludzi zdrowych. Jemy z reguły to samo. O ile zdrowej osobie spontaniczne zjedzenie drożdżówki czy pizzy nie zaszkodzi, to u cukrzyka może wywołać hiperglikemię, czyli zbyt duży poziom cukru we krwi, dlatego wystrzegam się takich szaleństw. Ale umówmy się, że rodzinnie staramy się żyć zdrowo, tym bardziej, że tworzymy dziecięce nawyki żywieniowe – to bardzo dla mnie ważne, żeby moja córka znała zasady zdrowego odżywiania. Ale można powiedzieć, że z cukrzycą jest podobnie jak z dietą wegetariańską – niektórzy wyrzekają się mięsa, inni cukru i produktów z wysokim indeksem glikemicznym. Ja właśnie takich unikam.
Co znajduje się w twojej lodówce?
Przede wszystkim dużo świeżych warzyw, na których bazuję, przygotowując posiłki. Oprócz tego zawsze znajdzie się tam mleko zwykłe i moje ulubione mleko owsiane. Do tego jogurty naturalne, ryby, no i oczywiście - według mnie niezbędne w kuchni - jajka. Mięso pojawia się u nas niezbyt często, tym bardziej, że mój mąż eksperymentuje teraz żywieniowo i postanowił przejść na dietę wegańską. Stąd w lodówce czeka zawsze świeżo przygotowana pasta z pieczonych warzyw lub humus – uwielbiamy zdrowe kanapkowe pasty.
Jak przetrwać rodzinne spotkania czy wyjścia ze znajomymi, gdzie pojawia się dużo jedzenia, a przecież nie możesz wszystkiego jeść?
To kwestia wyboru. Cukrzyca nie boli, krótkotrwały wysoki poziom cukru praktycznie nie daje żadnych symptomów, więc w teorii mogę jeść to, co wszyscy. W praktyce jednak to kwestia odpowiedzialności i wyboru – wolę zjeść mniejszą porcję bądź wybrać zdrowszą wersję posiłków niż ponosić długofalowe konsekwencje choroby i takich chwilowych zaniedbań, w postaci powikłań cukrzycy.
Zdrowa osoba sięga po czekoladę lub po ciasteczka, a jak ty radzisz sobie, gdy dopada cię ochota na coś słodkiego?
Nie demonizujmy czekolady (śmiech). Kostka dobrej, gorzkiej czekolady waży ok. 6 g i zawiera od 30 do 36 kcal. To stosunkowo niewiele, biorąc pod uwagę jej właściwości, a przede wszystkim to, że poprawia nastrój i samopoczucie. Sekret tkwi w umiarze i wielkości porcji. Faktem jest, że czasem muszę z sobą walczyć, żeby nie zjeść kolejnej porcji, ale z reguły udaje mi się zapanować nad zachciankami, nawet ciążowymi.
Co poradziłabyś osobom, które właśnie dowiedziały się, że są chore na cukrzycę?
Cukrzyca to nie koniec świata. To choroba, z którą można żyć, tylko trzeba się jej nauczyć, dobrze poznać swój organizm i jego reakcje. Nie ma gotowej recepty dla każdego – więc należy uzbroić się w cierpliwość, obserwować reakcje swojego organizmu, metodą prób i błędów wypracować swoje własne rozwiązania oraz sposoby radzenia sobie z wahaniami glikemii. Niezbędne do tego jest najpierw zaakceptowanie choroby i pogodzenie się z tym, że ma się cukrzycę. Bez tego trudno będzie z otwartością i akceptacją nauczyć się nowych zasad.
Zobacz także wideo: Nie przepłacaj. Te tanie produkty chronią przed cukrzycą i otyłością
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.