Czarny chleb, czarna kawa, czyli kuchnia za kratami
Zewsząd słychać utyskiwania na luksusy związane z odbywaniem kary więzienia. W odczuciu społeczeństwa osadzeni miło spędzają czas wśród zbytków i cudów współczesnej techniki. Zgodnie z tym przekonaniem także więzienna kuchnia jest pełna różnych frykasów i smakołyków. Zobaczmy więc, jak naprawdę wygląda menu za kratami.
Zewsząd słychać utyskiwania na luksusy związane z odbywaniem kary więzienia. W odczuciu społeczeństwa osadzeni miło spędzają czas wśród zbytków i cudów współczesnej techniki. Zgodnie z tym przekonaniem także więzienna kuchnia jest pełna różnych frykasów i smakołyków. Zobaczmy więc, jak naprawdę wygląda menu za kratami.
Więźniowie, którzy pamiętają PRL, wspominają, aczkolwiek bez łezki w oku, serek topiony jako podstawowy element codziennej diety. Za pomocą tego serka mierzono na przykład szerokość i długość krat, które w gdańskim areszcie wynosiły 6x8 (serków).
2600 kcal za 4,5 zł
Obecnie sytuacja jest nieco lepsza. Wejście do UE zobowiązuje nas do przestrzegania pewnych zasad, także w odniesieniu do więzień. Normę kaloryczną ustalono na 2600 kcal dziennie dla dorosłych (taka jest norma dla osób wykonujących pracę siedzącą), oraz 3200 kcal dla nieletnich.
Na jednego więźnia dziennie wydaje się 4,20 - 4,5 zł, na nieletniego 40 groszy więcej, a na diabetyka 1,9 zł więcej. Jak więc widać, nie są to ogromne kwoty, dzięki którym można by przyrządzić potrawy a'la Sheraton. Dyrektorzy więzień starają się tak gospodarować tymi skromnymi zasobami, aby przygotowywane posiłki spełniały wymagane normy kaloryczne.
Na przykład w więzieniu w Piaskach na śniadanie podaje się: zupę mleczną, kawę, cukier, chleb, masło roślinne, jajko i powidła. Na obiad: zupa fasolowa, gulasz z wątróbki, kasza, surówka z pora i jabłko. Kolacja: 100 g kiełbasy zwyczajnej, chleb, herbata i masło. Należy dodać, że w przeglądanych więziennych jadłospisach bardzo często pojawia się, nieco zapomniana na naszych stołach, kaszanka.
Mięso kosztem jarzyn
W polskich więzieniach udaje się zapewnić odpowiednią ilość kalorii dzięki dużej ilości potraw mięsnych, kosztem warzyw i owoców, na które nie wystarcza już środków. Nasze służby penitencjarne nie są też przygotowane na przyjęcie osadzonych, którzy jako muzułmanie nie jedzą wieprzowiny.
W zakładzie karnym w Czarnem pewien Turek rozpoczął głodówkę, żądając salami z kozy. Ostatecznie stanęło na tym, że zamiast schabowego dostaje kotlety wołowe. Jednak dyrekcja tego więzienia stanowczo odrzuciła takie nowomodne fanaberie, jak wegetarianizm, twierdząc, że osadzeni mogą sobie jeść jarzynki na wolności.
Gdyby porównać nasz system penitencjarny z zachodnim, to okaże się, że tamtejsze zakłady karne są znacznie lepiej przygotowane do wyzwań stawianych przez teraźniejszość. Nie tylko weganie, muzułmanie i Żydzi mogą jeść zgodnie ze swoimi przekonaniami, ale urzędy państwowe dbają, aby osadzeni zdrowo się odżywiali.
Za pół dolara też można
Oczywiście ktoś mógłby powiedzieć, że państwa takie jak USA czy Wielka Brytania są dużo bogatsze i stać je na prowadzenie nowoczesnej polityki w więzieniach. Jednak w czasach kryzysu także tam odzywają się głosy, żądające cięć kosztów w zakładach karnych. Na przykład w Teksasie zaproponowano zmniejszenie normy kalorycznej z 2700 do 2500 kcal. W Massachussets rozważa się ograniczenie liczby weekendowych posiłków z trzech do dwóch.
Średni koszt wyżywienia więźnia w USA to 2,62 dolarów, jednak może on znacznie różnić się w zależności od stanu. Na przykład w Północnej Karolinie ta kwota wynosi 0,53 dolara, podczas gdy w Pensylwanii - 5,63 dolarów. Widać od razu, że jeśli popełniać przestępstwo, to nie na południu.
Przeciętne więzienie na New Jersey oferuje na śniadanie: płatki śniadaniowe, tosty, dżem, kisiel, pączki, kawę i owoce. Na lunch: spaghetti z mięsem, sałatkę z sosem, chleb, mleko, ciastko czekoladowe. Na obiad: pieczeń z sosem pieczarkowym, hiszpański ryż, kapusta włoska z masłem, chleb, masło, mleko, owoce.
Eksperyment omega-3
W Wielkiej Brytanii dzienne wyżywienie więźnia średnio kosztuje 1,87 funta. Jednak także tam zdarzają się skargi na jakość oferowanych posiłków. W jednym z zakładów karnych 20 więźniarek złożyło skargę, twierdząc, że dania w jadłospisie składają się prawie wyłącznie z węglowodanów i są odpowiedzialne za gwałtowny wzrost wagi osadzonych. Kobiety żaliły się, że nie mogą wejść w swoje dotychczasowe ubrania. Niepocieszone władze więzienia postanowiły zrewidować menu oraz w miejscowych lumpeksach uzupełnić braki w garderobie pań.
W UK także przeprowadzane są dwa interesujące projekty resocjalizacyjne. W jednym z nich postanowiono wzbogacić dietę 1000 pensjonariuszy o witaminy, sole mineralne i kwasy tłuszczowe omega-3. Zgodnie z pewnymi badaniami ma to obniżać poziom agresji. Uważa się, że źle dobrane potrawy mają wpływ na aspołeczne zachowania.
Drugi projekt, realizowany w hrabstwie Surrey, polega na stworzeniu w więzieniu autentycznej restauracji, którą nazwano „The Clink" (czyli „Paka"). Pracujący tam więźniowie mają okazję zdobyć prawdziwy zawód. Menu jest całkiem niezłe - i tak na śniadanie można za 3,5 funta zamówić gotowane jajko na szpinaku zapieczone w ziemniaku. Na lunch za 4,5 funta oferuje się smażony stek w sosie berneńskim. Niestety, ze względów bezpieczeństwa restaurację mogą odwiedzać tylko goście zaproszeni do więzienia bądź pracownicy socjalni.
Jednak nawet wykwintne menu nie powinno przesłaniać pewnego faktu. W Australii przeprowadzono kampanię reklamową, która ma zniechęcać do prowadzenia po pijanemu. W ramach akcji do widelców w restauracjach przyczepia się plakietki, na których napis przestrzega, że więzienne jedzenie nie jest tak dobre. I tego należy się trzymać.
Artur Olejniczak
fot. Jupiterimages