Nietypowe jesienne przysmaki
Jesień to pora na zbiory owoców i warzyw w naszych ogródkach, ale też czas, gdy możemy spróbować produktów z dziko rosnących roślin. Takich produktów, które kiedyś regularnie gościły na naszych stołach, a dziś są trochę zapomniane. Warto przypomnieć sobie, co jedliśmy jeszcze niedawno, szczególnie, że są to rzeczy bardzo zdrowe i smaczne.
Zapomniane rarytasy
Jesień to pora na zbiory owoców i warzyw w naszych ogródkach, ale też czas, gdy możemy spróbować smakołyków z dziko rosnących roślin. Takich produktów, które kiedyś regularnie gościły na naszych stołach, a dziś są trochę zapomniane. Warto przypomnieć sobie, co jedliśmy jeszcze niedawno, szczególnie, że są to rzeczy bardzo zdrowe i smaczne.
Konfitura z jarzębiny
Drzewa jarzębiny obsypane są już czerwonymi owocami. Zawierają one mnóstwo witamin, głównie witaminy C i dlatego przez lata wykorzystywane były do produkcji przetworów. Warto do tego zwyczaju wrócić. Konfitura z jarzębiny jest znakomitym dodatkiem głównie do dań mięsnych, a jej przygotowanie jest banalnie proste. Jedną rzeczą o której musimy pamiętać, to zamrożenie oczyszczonych jagód jarzębiny na kilka dni - dzięki temu tracą one swoją goryczkę. Zmrożone owoce wsypujemy do dużego garnka, zasypujemy cukrem (w proporcjach 1:1) i gotujemy na bardzo małym ogniu. Masę mieszamy systematycznie. Po kilku godzinach konfitura jest gotowa - przekładamy ją do małych słoiczków i pasteryzujemy.
Sok z czarnego bzu
Czarny bez to także wspaniałe źródło witaminy C. Sok z tych owoców pity regularnie powoduje wzrost odporności i jest stosowany w leczeniu problemów z układem oddechowym. Poza tym jest bardzo smaczny. Przygotowanie soku jest dość pracochłonne. Musimy oddzielić owoce bzu od łodyżek - można zrobić to ręcznie, albo pomóc sobie widelcem. Następnie odrzucamy wszystkie owoce zielone i lekko czerwone - mogą być trujące. Umyte, przebrane jagody zalewamy wodą i gotujemy około godziny. Następnie dodajemy cukier (w proporcjach jedna część jagód na dwie części cukru) i gotujemy jeszcze godzinę. Ciepły sok przesączamy przez czystą ściereczkę i przelewamy do butelek. Zakręcamy i pasteryzujemy około pół godziny w temperaturze 80 stopni C.
Kawa z żołędzi
Substytutem prawdziwej kawy była przez długie lata "kawa" z żołędzi, które należy zbierać właśnie jesienią (zbierane wcześniej mogą być robaczywe). Taki napój smakuje dość specyficznie, ale ma swoich amatorów. Dziś kawę z żołędzi kupimy nawet w sklepach ze zdrową żywnością. Można jednak zrobić ją samemu. Żołędzie zawierają witaminy z grupy B, zwłaszcza B6, której brak powoduje anemię i problemy ze skórą, zawierają również mangan, miedź, magnez, potas i fosfor. Jak przygotować taką kawę? Kilogram zdrowych żołędzi zalewamy dwoma litrami wody i odstawiamy na dwa dni. Następnie wodę odcedzamy, żołędzie zalewamy zimną wodą i gotujemy przez godzinę. Potem studzimy je, odcedzamy i suszymy w temp. 80 stopni C przez kilka godzin. Zimne żołędzie obieramy z łupin i prażymy na rozgrzanej patelni, a następnie mielimy. Dla smaku możemy dodać sproszkowany cynamon, imbir
lub kardamon, albo wszystkie te przyprawy razem. Pamiętajmy, by kawę z żołędzi parzyć przynajmniej 5 minut!
Gotowany topinambur
Topinambur to roślina pospolicie występująca w Polsce, głównie na nieużytkach, w przydrożnych rowach lub w ogrodach. Od niedawna staje się również rośliną uprawną. Z wyglądu przypomina małego słonecznika, choć dorasta do 3 metrów. Topinambur kwitnie od sierpnia do listopada. Najważniejsze są jednak bulwy, których jedna roślina wytwarza mnóstwo. Największe mogą mieć nawet 15 centymetrów długości, ale większość jest mniejsza. Smakiem bulwy przypominają ziemniaki, choć są bardziej słodkie. Najsmaczniejsza jest skórka - dlatego nie należy bulw obierać, ale tylko dobrze umyć. Najprostszym sposobem na przyrządzenie topinambura jest gotowanie - dokładnie tak jak ziemniaki. Warto spróbować!
Korzeń łopianu
Coraz bardziej lubimy kuchnię orientalną. Kupujemy drogie produkty, nie zdając sobie sprawy, że część z nich rośnie koło nas. Najlepszym przykładem jest łopian - popularny rzep, którego korzenie są przysmakiem w Japonii i są dostępne w sklepach z egzotyczną żywnością. A przecież łopianów rośnie na naszych łąkach mnóstwo. Jadalne są zbierane jesienią korzenie, a wcześniej młode liście i pączki łopianu. Młode korzenie można jeść na surowo, starsze trzeba gotować lub smażyć. Po utarciu można z nich robić placki, a obranych można używać do zupy zamiast ziemniaków.
Orzeszki buczynowe
W lasach bukowych zaczyna się właśnie sezon na "polskie orzeszki piniowe", czyli bukiew (buczynę). Te małe, ciemnobrązowe, trójkątne orzeszki mają smak przypominających połączenie orzeszków laskowych i włoskich. Orzeszki bukowe mają mnóstwo tłuszczu i można z nich wyciskać olej. Ich zbieranie jest bardzo pracochłonne - jeden kilogram to około 4 tys. orzeszków. Warto jednak się poświęcić, bo mają one wspaniały smak. Trzeba jednak pamiętać, że na surowo bezpiecznie możemy zjeść tylko niewielką porcję. Orzeszki te zawierają bowiem szkodliwą faginę, która w większych dawkach działa halucynogennie i toksycznie. Na szczęście związek ten łatwo rozkłada się pod wpływem temperatury, buczynę wystarczy więc uprażyć. Nieszkodliwy jest także olej z bukwi, oraz "kawa" przygotowana z prażonych, mielonych orzeszków.
Puree z kasztanów jadalnych
Coraz częściej w naszych parkach i ogrodach spotkamy drzewa kasztana jadalnego. Te rośliny są mniej odporne na mróz od naszych kasztanowców, ale wiele drzew wytrzymuje nasze zimy i mimo niekorzystnego klimatu - rodzi wspaniałe owoce - kasztany. Jadane są one w całej Europie - we Francji, Grecji czy we Włoszech prażone kasztany sprzedawane są na ulicy. Co z nich można przygotować? Praktycznie wszystko. Pieczone lub gotowane mogą zastąpić ziemniaki (choć są dużo słodsze). Ugotowane i zmielone kasztany z kolei mogą stanowić bazę ciast lub innych słodyczy. Nic, tylko jeść!
AD/mp/WP Kuchnia