Trwa ładowanie...
17-06-2009 12:48

Hardcorowa dieta karmiącej mamy

Wokół diety matek karmiących krąży wiele mitów - część z nich, jak na mity przystało - zawiera ziarno prawdy. Reszta to osobiste mądrości ciotek, babć i sąsiadek, które wiedzą lepiej i nieustannie powtarzają historie, od których włos się na głowie jeży.

Hardcorowa dieta karmiącej mamyŹródło: archiwum, fot: archiwum
d2ghg0e
d2ghg0e

Pod wpływem opowieści o płaczących z bólu dzieciach (bo matka pozwoliła sobie na zjedzenie cebuli)
, matka zaczyna myśleć o karmieniu jak o męczącym przymusie. I pragnie po cichu, aby koszmar karmienia jak najszybciej się skończył.

Potrawy na indeksie

- Cebula, czosnek, papryka, kalafior, kapusta, kalarepa nie wchodzą w grę. O truskawkach, cytrusach, wszystkich owocach pestkowych również należy zapomnieć. Nawet banany są podejrzane, bo mogą powodować zaparcia u noworodka. Nie zapominajmy o mięsie - smażone odpada, tłuste również - na talerz więc możemy nałożyć gotowanego kurczaka, pierś z kruczaka lub indyka i... w zasadzie na tym wachlarz możliwości się kończy. W polskiej rzeczywistości oznacza to, że do jedzenia zostają ziemniaki, marchew, buraki z kurczakiem w sosie białym. A między posiłkami jabłka i kanapki z chudą wędliną. Z nabiałem też nie należy przesadzać - bo przecież jest coś takiego, jak „skaza białkowa". Radość z macierzyństwa i niezwykła więź z dzieckiem, którą niektóre mamy odczuwają wyjątkowo silnie właśnie podczas karmienia piersią, zostaje przytłumiona przez wieczną troskę o to, czy dziecko dobrze przyjmie mamusiny pokarm.

Zakazy i nakazy piętrzą się i nawarstwiają tak szybko, że karmiąca matka zapomina o zdrowym rozsądku i z poświęceniem ogranicza jadłospis do minimum. To duży błąd. Co zrobić, aby go nie popełnić, dostarczyć dziecku odpowiednią dawkę witamin i minerałów i nie doprowadzić własnego organizmu do ruiny, wywołując na przykład trudną w leczeniu anemię?

Zasady, które się sprawdzają

Wystarczy odpowiedzieć sobie na kilka prostych pytań - w jakim rzeczywistym stopniu to, co jem, może wpłynąć na brzuszek dziecka? Przecież nasze mamy i babcie nie wiedziały, co to jest „dieta laktacyjna", a ich dzieci dorastały w dobrym zdrowiu. Następne pytanie - jakie potrawy są ciężkie do strawienia dla dorosłego człowieka? Skoro dorosły ma kłopoty po zjedzeniu kapusty czy papryki, z pewnością noworodek o niedojrzałym układzie pokarmowym, też będzie je miał. Czy mocno ograniczona dieta nie szkodzi bardziej niż ta uważana za ryzykowną, ale bogatszą i bardziej urozmaiconą? I najważniejsze zagadnienie do przemyślenia - gdyby rzeczywiście śmiała poniekąd dieta mamy była tak wielkim zagrożeniem dla zdrowia dziecka, należałoby uznać, że lepiej podawać malcowi sztuczne mleko, bo zawiera wszystkie niezbędne witaminy i jest bezpieczniejsze - bo przecież nie ma w nim niespodzianek, a jego skład jest znany i stały. Tymczasem, warto w każdej chwili macierzyństwa pamiętać, że nic nie zastąpi dziecku mleka matki.
Chociażby dlatego, że zawiera ono przeciwciała chroniące maleństwo przed infekcjami. Takiej ochrony nie zapewni żadne mleko modyfikowane.

d2ghg0e

Co o tym myślą mamy?

- Prawdę mówiąc, przed porodem niewiele myślałam o diecie laktacyjnej - mówi Marta z Gdyni, mama rocznej Ani. - Słyszałam o tym, że nie można jeść cytrusów, truskawek i wszelkich owoców pestkowych i że kapusta wywołuje u dziecka nagromadzenie gazów i ból brzuszka. - Jednak, położna w szpitalu, w którym rodziłam, sprawiła, że naprawdę najadłam się strachu. W szkole rodzenia dowiedziałam się, że warto na porodówkę zabrać ze sobą soki owocowe, bo dziecko z pierwszym karmieniem dostanie zastrzyk witamin, które wzmocnią je po trudach porodu. Kiedy leżałyśmy już z Anią na sali poporodowej i położna zobaczyła postawioną na mojej szafce pustą butelkę po soku jabłkowo-gruszkowym, oznajmiła, że picie soków gruszkowych jest surowo wzbronione i że dziecko będzie miało teraz problem. - To, co wtedy poczułam, było potworne. - wspomina Marta. Kiedy dziecko w nocy płakało, cały czas myślałam o tym, że to ja je tak „załatwiłam" tym nieszczęsnym sokiem. Płakałam razem z córką z bezsilności i stresu i później, przez cały
okres karmienia bardzo uważałam na dietę. Teraz stwierdzam, że moje podejście do żywienia podczas laktacji nie było dobre - ja traciłam kilogram miesięcznie, a mała słabo przybierała na wadze. Drugi raz zdałabym się na intuicję. - podsumowuje Marta.

Inny jadłospis przyjęła Beata z Bydgoszczy - Zaraz po przyjeździe do domu zjadałam leczo, a potem nakarmiłam dziecko. Nic mu nie było. Potem jadłam cebulę, pizzę z pieczarkami i z czosnkiem - i nic - mój chłopak był najedzony, zadowolony i szczęśliwy. Koleżanka natomiast, jadła na przemian wafle ryżowe, gotowaną marchew, puree i kurczaka i jej dziewczynka przez cały miesiąc walczyła z kolkami - punkt 21.00 słyszeliśmy taki płacz, że aż się przykro człowiekowi robiło. Bo nic nie pomagało, ani masaże, ani ciepłe okłady, ani herbatka koperkowa.

Jak znaleźć złoty środek?

Prawda jest taka, że o niektórych potrawach przynajmniej przez pierwsze tygodnie życia dziecka, powinnyśmy zapomnieć lub jeść je w bardzo małych ilościach z dużą ostrożnością - należą do nich kapusta, papryka. Niektóre dzieci wysypką reagują na pomidory, gruszki, a nawet cukinię i brokuły. Na początek warto jednak odróżnić potrawy, które dziecku szkodzą, a które dziecku po prostu nie smakują - maluch może nie chcieć ssać mleka matki, która przed karmieniem zjadła danie z cebulą lub czosnkiem, bo ma ono intensywny, bardziej gorzki niż zwykle smak. Warto wprowadzać nowe produkty do diety stopniowio i obserwować reakcje dziecka - kiedy ma kolkę lub po jakich produktach na ciele dziecka pojawia się uczuleniowa wysypka. Nowe produkty należy wprowadzać w sensowych odstępach czasu, tak aby łatwo było ustalić, który ze składników diety mamy okazał się szkodliwy. Jeśli raz wykluczymy podejrzany składnik, nie zapomnijmy po paru tygodniach wprowadzić go na nowo i zobaczyć, jak reaguje dziecko. Wiele matek z pewnością,
przekonało się lub dopiero się przekona, że żadne rozwiązanie z wyżej zaproponach nie jest w 100% satysfakcjonujące - chociażby dlatego, że ułożenie listy produktów, których brzuszek dziecka nie toleruje, równa się podaniu tych produktów. Jeśli trafimy na alergen lub składnik, który akurat nie jest najlepszy dla dziecka, mamy gwarantowaną noc nieprzespaną i obraz kwilącego z bólu dziecka, któremu możemy próbować pomóc wiedząc, że nasze sposoby jedynie częściowo mogą ukoić ból lub wpłynąć na pracę jetit, jednak - każdy rodzic wie, że kolka musi minąć sama. Jednak, minusy nie powinny przysłonić nam plusów - dziecko, które od pierwszych tygodni życia wciąż poznaje wiele smaków, rzadziej bywa niejadkiem, co oznacza większą szansę na zakończenie tematu trudnego żywienia dziecka na etapie niemowlęcym, a nie dopiero wówczas, gdy dziecko idzie do podstawówki.

d2ghg0e
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2ghg0e
Więcej tematów