Faworki - słodka i tucząca tradycja
Jeśli wierzyć legendzie faworki, bez których dziś trudno nam wyobrazić sobie czas karnawału, a szczególnie tłusty czwartek, powstały przypadkiem. Pewien nieuważny cukiernik przygotowując pączki, niechcący wrzucił do gorącego oleju wąski pasek ciasta. Ciasto skręciło się w warkocz i nabrało złocistej barwy. Cukiernik szybko je wyłowił, a żeby uniknąć kary za marnowanie ciasta, posypał warkocz cukrem pudrem... i w taki właśnie sposób stworzył faworek.
Historia faworków
Jeśli wierzyć legendzie faworki, bez których dziś trudno nam wyobrazić sobie czas karnawału, a szczególnie tłusty czwartek, powstały przypadkiem. Pewien nieuważny cukiernik przygotowując pączki, niechcący wrzucił do gorącego oleju wąski pasek ciasta. Ciasto skręciło się w warkocz i nabrało złocistej barwy. Cukiernik szybko je wyłowił, a żeby uniknąć kary za marnowanie ciasta, posypał warkocz cukrem pudrem... i w taki właśnie sposób stworzył faworek. Czy tak było w rzeczywistości, trudno stwierdzić. Wiadomo, że ciastka te tradycyjnie wypiekano od dawna na terenach Litwy, Niemiec, a także na Śląsku. W zależności od regionu nosiły też one różne nazwy - chruściki, chrust, a także kreple (choć pod tym określeniem kryły się także pączki) i oczywiście faworki. Ta ostatnia nazwa pochodzi od francuskiego słowa "faveur", które oznacza wstążkę, tasiemkę. Kształtem faworki przypominają właśnie zwiniętą tasiemkę lub kokardkę.
"Bite" ciasto
Od pierwszego "przypadkowego" faworka, do dziś samo ciastko bardzo się zmieniło. Niegdyś wytwarzane było z ciężkiego i tłustego ciasta do wyrobu pączków. Potem było ciasto lane, biszkoptowe, a dziś - zbijane. - Dobre zbicie ciasta to podstawa udanego faworka - zdradza Mistrz Świata w Cukiernictwie, Mieczysław Chojnowski z Akademii Mistrza ZT Kruszwicy. - Po wyrobieniu ciasta zbijamy je specjalnym kijem albo wałkiem, ponownie zagniatamy i znów zbijamy. Powtarzamy tę czynność kilkakrotnie, żeby jak najwięcej powietrza dostało się do ciasta. Dzięki temu smakołyki będą lekkie i delikatne. Kolejnym warunkiem przygotowania idealnego faworka jest cienkie rozwałkowanie go. Im będzie ono grubsze i mniej napowietrzone, tym twardsze i cięższe będą chruściki - dodaje cukiernik.
Przepis na faworki
Oczywiście smak ciastka zależy przede wszystkim od receptury. A przepisów na faworki jest całkiem sporo. - Niektórzy dodają do ciasta bardzo dużo cukru, inni wbijają całe jaja, a nie tylko żółtka. Są też zakłady cukiernicze, które dodają do faworków drożdże czy proszek do pieczenia - wymienia Mieczysław Chojnowski. - Ja jednak jestem zdania, że najlepsze chrusty zrobimy, stosując najprostszy przepis.
Co będzie potrzebne do zrobienia karnawałowego chrustu? Mąka, żółtka (nie całe jaja), śmietana (najlepiej gęsta i kwaśna), margaryna i cukier (ale w niewielkich ilościach).
- Jeśli dodamy zbyt dużo cukru, faworki bardzo szybko podczas smażenia zrobią się ciemne, niemal brązowe. Znacznie lepiej ograniczyć go do minimum, a ciastka dosłodzić posypując je po upieczeniu cukrem pudrem - radzi ekspert z Akademii Mistrza.
Sekretny składnik
Do receptury warto dodać jeszcze jeden "tajny" składnik. Odrobinę spirytusy lub octu. - Dzięki temu dodatkowi faworki będą wchłaniały mniej tłuszczu. Będą więc smaczniejsze, a także lżejsze i bardziej chrupkie - tłumaczy mistrz cukiernictwa. Ważnym etapem tworzenia chruścików jest samo smażenie. Gdy mamy już przygotowane cieniutkie prostokąciki z ciasta, nacinamy je w środku i przeciągamy tasiemkę, tworząc niby kokardkę. Następnie surowe jeszcze faworki wrzucamy do gorącego (ok. 170-180 stopni) głębokiego oleju. - Ciasta smażymy krótko. Gdy tylko nabiorą takie słomiano - złotej barwy wyjmujemy, żeby nie przesmażyć.
Świeże najlepsze
Suche, chrupkie, leciutkie faworki wydają się idealne do przechowywania. Zdaniem specjalisty idealny chruścik powinien wytrzymać nawet godzinę. - Jeśli zrobiliśmy naprawdę dobre chrusty, dłużej nie będą miały okazji leżeć - żartuje Mieczysław Chojnowski. - W przeciwieństwie np. do keksu, który nabiera smaku, a przede wszystkim wilgoci z owoców i najlepiej smakuje dzień - dwa po upieczeniu, faworki najlepsze są świeże. Ale oczywiście możemy je przechowywać. Zadbajmy tylko o to, by leżały w suchym miejscu, najlepiej zabezpieczone papierem, np. w kartonie. Jeśli dostanie się do nich wilgoć, ciastka szybko ją wchłoną i staną się gumowate - ostrzega ekspert.
Faworki, to obok pączków, najbardziej znane karnawałowe smakołyki. Dlaczego tak rzadko jadamy je w innych okresach? - Myślę, że kluczem jest tu pracochłonność faworków. To niełatwe ciastka, które wymagają uwagi i dokładności na każdym etapie ich przygotowywania oraz sporo czasu. Warto jednak go poświęcić, bo dobrze zrobione faworki to uczta dla podniebienia - podkreśla Mieczysław Chojnowski.
AD/mp/WP Kuchnia