Z podstawówki do telewizji. To najlepiej gotująca 10-latka w Polsce

Gotowanie to zajęcie nie tylko dla dorosłych i udowodniła to druga edycja programu "MasterChef Junior Polska". Nagrodę główną i wyjątkowy tytuł zdobyła 10-letnia Julia z Wrocławia. Rezolutna uczennica szkoły podstawowej bez problemu w samodzielnym serwisie podaje raki, kasztany i... smażone lody. W wywiadzie z nami opowiada, jak udało jej się wygrać program i zdradza swoje kulinarne plany na przyszłość.

Julia Cymbaluk
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Magdalena Pomorska

Magda Pomorska: Masz na koncie tytuł MasterChefa Juniora, ale jak trafiłaś do programu?
*Julia Cymbaluk: *W tamtym roku naprawdę bardzo chciałam wziąć udział w programie. Złożyłam razem z mamą odpowiednie dokumenty i dostałam się do castingów. Niestety, dalej nie przeszłam i dlatego tak bardzo zależało mi, żeby spróbować znowu – za rok. Tym razem też musiałyśmy przygotować wszystkie dokumenty. Zadzwoniła do nas pani z programu i zachęcała, że powinnam się zgłosić, bo w tamtym roku zabrakło mi tylko dwóch punktów. Nie mogłam jednak zrobić tego samego dania, więc usiadłam z mamą i wymyśliłyśmy pomysł na nową potrawę, którą musiałam przygotować przed jurorami. Wymagania były nieco większe, bo minęło trochę czasu i byłam starsza.

W jednym z odcinków, w trakcie porady Michela Morana, powiedziałaś, że robisz tak, jak uczyła cię babcia. To ona jest dla ciebie wzorem kulinarnym?
Obie moje babcie świetnie gotują i to z nimi od najmłodszych lat gotowałam w kuchni. Właściwie tylko jak nauczyłam się chodzić i mówić, to ciągnęło mnie do gotowania. Babcia pozwalała mi kroić niektóre składniki, ale trochę tępym nożem, żebym się nie skaleczyła. Nigdy nie było tak, że babcia wyganiała mnie z kuchni, bo bała się, że się oparzę. Pilnowała mnie, ale też pozwalała pomagać. Pamiętam, jak mogłam ulepić swoją figurę z ciasta na kluski, wrzucić do garnka i w ten sposób ugotować coś własnego. Uczę się też dużo od mojego wujka, który jest prawdziwym mistrzem w kuchni. I to, co on przygotowuje, to taka moja inspiracja.

W odcinku z czekoladą udało ci się w czekoladowy basenie wyłowić figurę "Masterchefa". Powiedziałaś wtedy, że nawet jak nie wygrasz, to chociaż raz ją miałaś w ręku. Dodałaś, że jesteś bardzo waleczna – to ta cecha pomogła ci zwyciężyć?
Myślę, że tak. Bo gdybym nie była waleczna, to nie podeszłabym do castingów drugi raz. Poddałabym się, a ja zawalczyłam, prosiłam mamę i bardzo mi zależało. Mówiłam rodzicom, że gdybym nie przeszła znowu, to próbowałabym do skutku, aż przekroczyłabym dozwolony wiek dla uczestników.

Jednym z zadań było gotowanie po "blind teście", czyli próbowaniu dania w specjalnych goglach, przez które nie było widać jedzenia. To było najtrudniejsza chwila czy prawdziwy stres odczuwałaś w finale?
Myślę, że to była jedna z trudniejszych konkurencji, bo przez te okulary naprawdę nie było nic widać! Musieliśmy spróbować składników i zgadywać co to jest. Finał to osobna bajka i w trakcie niego w ogóle się nie denerwowałam. Największy stres poczułam przed finałem, żeby się do niego dostać. Bo to jest tak, że będąc w finałowej 14-stce, to po odpadnięciu nie można się znowu zgłosić do programu. Ale to był stres, który pomagał.

Czyli taki stres motywujący. A czy praca w grupach też cię motywowała? Dobrze ci się gotowało w zespole z innymi uczestnikami?
Myślę, że tak, chociaż nie zawsze było to łatwiejsze niż samodzielne przygotowywanie dania. Jest lepiej, bo jak ktoś czegoś nie potrafi, to może zapytać kolegi lub koleżanki i poprosić o pomoc. Można się podzielić pracą i więcej zrobić w krótkim czasie. To też taka nauka dla osób, które chciałyby mieć własną restaurację. Bo w kuchni trzeba sobie pomagać.

Udało ci się zaprzyjaźnić z kimś na planie?
Ze wszystkimi dziećmi się polubiłam, ale jak ktoś oglądał finał, to na pewno zauważył, że zaprzyjaźniłam się z Zosią. Nie każdy mógłby tak bez problemu pożyczyć mąkę czy inny składnik. W finale miałam sporo cukru i podzieliłam się nim z Zosią jeszcze zanim ja sama go użyłam, ale to było dla mnie całkiem normalne, żeby pożyczyć. I wiedziałam, że jak ja będę czegoś potrzebować, to mogę na nią liczyć.

Patrząc na zwycięzców dziecięcej i dorosłej wersji programu "MasterChef Polska" i spore grono kobiet i dziewczynek – Natalię Paździor, Beatę Śniechowską, Dominikę Wójciak czy Magdę Nowaczewską, trudno nie zapytać o to, czy to właśnie płeć żeńska lepiej gotuje i lepiej radzi sobie w kuchni?
Nie zawsze tak jest, bo Mateusz Gessler i Michel Moran to super kucharze i są mężczyznami. Ale panie i dziewczynki w kuchni są bardziej wytrzymałe i nie poddają się tak szybko. Uważam, że chłopcy mogliby się czasem zniechęcić i poddać, a jednak dziewczyny chcą pokazać, co potrafią i zawalczyć.

W finale przygotowywałaś raki, czyli zapomniane polskie danie i połączyłaś je z kasztanami, kojarzonymi z kuchnią francuską. Wolisz w kuchni używać składników z kuchni polskiej czy z kuchni świata?
Trudno mi zdecydować i wybrać jedną grupę. Nie skupiałam się na konkretnej kuchni, a po prostu gotowałam. Jak było danie takie typowe polskie, to kombinowałam z produktami, które na co dzień jedzą we Włoszech czy Hiszpanii.

A jakie są twoje popisowe dania w domu?
Po wygranej w "Masterchefie" zdecydowanie te potrawy, które ugotowałam w trakcie finału. Raki w jadalnej miseczce, polędwica wieprzowa i figi na deser. Figi mają specyficzny smak, ale są słodkie i naprawdę dobre. W tamtym roku nie oglądałam finału programu z Natalką i dopiero zobaczyłam go po moim finale. Jak zobaczyłam, że Natalia wybrała trufle i figi, to byłam w dużym szoku, bo tak się złożyło, że też z nich gotowałam.

Wiążesz swoją przyszłość z gotowaniem?
Chciałabym bardzo mieć swoją restaurację. Wymyśliłam sobie to tak, że w pierwszym tygodniu byłyby dania polskie, w następnym greckie, a w jeszcze kolejnym na przykład z Tajlandii. A największym moim marzeniem jest, jeśli Mateusz Gessler i Michel Moran się zgodzą, żeby połączyć z nimi restauracje.

Czyli ich kucharze mogliby jako rezydenci gotować u ciebie w trakcie tych tematycznych tygodni.
Tak, wtedy gotowaliby najlepsi i dania byłyby przepyszne. Chciałabym też robić warsztaty i pokazywać gościom, jak powstają potrawy.

Co sądzisz o menu dla dzieci w restauracjach. Czy dla ciebie propozycja w stylu frytki i nuggetsy jest ok?
Może być dla niektórych fajna i jeśli propozycje z menu dla dorosłych nie odpowiadają dzieciom, to to będzie taki sprawdzony obiad. Ale myślę, że jak już idziemy do restauracji lepszego kucharza to wolę zjeść coś pysznego z tych potraw dla dorosłych niż znowu nuggetsy, które znam i właściwie mogę zjeść je wszędzie.

Lubisz kosztować nowe smaki?
Lubię próbować, bo to pomaga w gotowaniu. Ale zanim spróbuję, nad talerzami robimy małą sesję fotograficzną – nikt nie je, aż nie zrobimy zdjęć potraw. Robię to po to, żeby uczyć się, jak profesjonaliści ozdabiają i podają jedzenie.

Czyli poznajesz tajniki food platingu, ładnego serwowania jedzenia. Zgodzisz się, że "jemy oczami"?
Tak, zdecydowanie to prawda. Jak byłam mała i widziałam, że na przykład dziecko obok jadło lody, to od razu miałam ochotę na nie i prosiłam mamę, żeby mi kupiła. To tak działa, że jak widzimy coś smacznego to od razu mamy na to ochotę. I często było tak, że w restauracji najpierw patrzyłam, jak wygląda konkretna potrawa i jak mi się spodobał jej wygląd, to sprawdzałam, z czego jest zrobiona.

Często mamy przygotowują swoim dzieciom-niejadkom kanapki np. jak postać z bajki. To dobry pomysł?
Myślę, że tak. Sama jestem niejadkiem i na mnie takie śniadanie czy kolacja działały. Jak coś fajnie wygląda, to mamy na to ochotę. Gdy jeszcze sama nie gotowałam, to uwielbiałam omlet mamy, bo ozdabiała go ketchupem i powstawała biedronka. Były też kanapki jak misie i kluski śląskie w kształcie serduszka.

A jest jakiś produkt, którego nie zjesz?
Nie przepadam za królikiem i cielęciną. To przez to, że lubię te zwierzaki i po prostu tak czuję, że wolę nie mieć ich na talerzu. Oczywiście wiem, że wieprzowina i wołowina to też mięso, ale tak już mam, że niektórych rodzajów nie jem.

Wolisz więc smaki wytrawne czy słodkie?
Zdecydowanie słodkie - jak chyba każde dziecko. Nie lubię pikantnych potraw i nie piję gazowanych napojów. Ale lubię gotować wytrawne rzeczy i jestem otwarta na takie smaki, a jeść lubię oczywiście desery.

Zaskoczyłaś mnie tymi gazowanymi napojami. Wpisujesz się tymi preferencjami w te zmiany na zdrowie odżywianie, które wprowadzili do sklepików szkolnych. Czy myślisz, że twoi rówieśnicy zdrowiej teraz jedzą?
Cola i oranżada mnie przez gardło nie przejdzie. Ale nie zauważyłam, żeby ogólnie dzieci jadły bardziej zdrowo. Są w sklepikach trochę zdrowsze rzeczy, ale jednak częściej jedzą te niezdrowe. Wygrywa takie przyzwyczajenie.

Może warto więc zrobić takie lekcje gotowania w szkołach?
Lekcje to fajny pomysł, ale można też to zrobić nawet na przerwie i pokazać np. jak zrobić zdrowe chipsy z jabłka. Wystarczy przecież pokroić owoce i włożyć do suszarki, a reszta robi się sama. I tak można kombinować z różnymi produktami, że nie trzeba kupować, tylko można zrobić samemu.

Program zaowocował książką z przepisami. Jak to jest zobaczyć siebie na okładce?
Oj bardzo, bardzo fajnie. Szczególnie jak się widzi, że ktoś ogląda tę książkę, ma ją w ręku i chce sobie zrobić wspólne zdjęcie.

Co znajdziemy w książce? Który przepis najbardziej polecasz?
Przepisy są różne – i te trudniejsze i prostsze dla dzieci w wieku przedszkolnym. Podział jest taki, że spodoba się osobom, które dopiero uczą się gotować i takim, którzy coś tam już o gotowaniu i kuchni wiedzą. A przepis trudno wybrać jeden, bo wszystkie są naprawdę dobre. Z dań głównych polecam black and white, czyli tuńczyk smażony ze szparagami i dzikim ryżem. A na deser smażone lody – pyszne na lato. One są w środku zimne, ale mają taką chrupiącą skorupkę. Jak je zrobić? Z lodów formujemy gałki – takie jakie potrafimy. Wkładamy je do zamrażalnika. W tym czasie przygotowujemy żółtko i posypki np. pokruszone ciastka, wiórki kokosowe. Lody zamaczamy w żółtku i potem obtaczamy w posypce, a następnie wkładamy do zamrażalnika. I tak od trzech do pięciu razy. I na koniec wkładamy, pod okiem dorosłej osoby, do rozgrzanego tłuszczu. Smażymy kilka minut na złoty kolor i gotowe. Po przekrojeniu lody są w środku zimne i zmrożone, ale pod wpływem gorącej skorupki zaczynają się pysznie roztapiać. To nietypowy i zaskakujący deser, a bardzo prosty.

Wybrane dla Ciebie

Najzdrowsze grzyby. Zwłaszcza seniorzy powinni zajadać
Najzdrowsze grzyby. Zwłaszcza seniorzy powinni zajadać
Wymiata toksyny z organizmu jak miotełka. Latem jest najzdrowsza i najsmaczniejsza
Wymiata toksyny z organizmu jak miotełka. Latem jest najzdrowsza i najsmaczniejsza
W upały pijemy ją litrami. Nie mamy świadomości, że działa jak trucizna
W upały pijemy ją litrami. Nie mamy świadomości, że działa jak trucizna
Większość myśli, że są zdrowe. Dietetyk załamuje ręce, kiedy Polacy sięgają po te produkty
Większość myśli, że są zdrowe. Dietetyk załamuje ręce, kiedy Polacy sięgają po te produkty
Gdy zobaczę w sklepie, od razu ją kupuję. Reguluje ciśnienie i pomaga stracić zbędne kilogramy
Gdy zobaczę w sklepie, od razu ją kupuję. Reguluje ciśnienie i pomaga stracić zbędne kilogramy
Dodaj do wody i pij rano. Od razu poczujesz się lepiej i nawodnisz organizm
Dodaj do wody i pij rano. Od razu poczujesz się lepiej i nawodnisz organizm
Te osoby powinny unikać bobu. Może być dla nich toksyczny
Te osoby powinny unikać bobu. Może być dla nich toksyczny
Jeśli widzisz to na opakowaniu z mięsem, lepiej nie kupuj. Możesz poważnie się zatruć
Jeśli widzisz to na opakowaniu z mięsem, lepiej nie kupuj. Możesz poważnie się zatruć
Wiesz, kiedy pić siemię lniane? Pora dnia ma ogromne znaczenie
Wiesz, kiedy pić siemię lniane? Pora dnia ma ogromne znaczenie
Doświadczony rolnik poradził mi, kiedy podlewać warzywa. Teraz są wielkie, soczyste i nie pękają
Doświadczony rolnik poradził mi, kiedy podlewać warzywa. Teraz są wielkie, soczyste i nie pękają
Gasi pragnienie jak arbuz, pomaga trzymać ciśnienie w ryzach. Tak wybierzesz najsoczystszy okaz
Gasi pragnienie jak arbuz, pomaga trzymać ciśnienie w ryzach. Tak wybierzesz najsoczystszy okaz
Te napoje szkodzą w upały. Eksperci radzą, by ich unikać
Te napoje szkodzą w upały. Eksperci radzą, by ich unikać