Tak wyglądają nowe maskotki Biedronki na żywo. Czy kasa Kasia zachwyca bardziej niż paragon Piotrek?
Biedronka po raz kolejny wprowadza akcję lojalnościową, która od lat budzi emocje wśród klientów. Po Gangach Świeżaków, Słodziaków czy Fajniaków przyszedł czas na Gang Biedroniaków. Tym razem pluszaki nawiązują do samego sklepu – pojawiły się m.in. maskotki w kształcie kasy czy… paragonu. Aby zdobyć jedną, trzeba zebrać aż 80 naklejek, które przyznawane są za zakupy.
To już dziewiąty rok, odkąd Biedronka stawia na pluszaki jako wabik dla klientów. Każda edycja przyciąga miliony uczestników – dzieci uwielbiają kolekcjonować pluszowe gangi, a rodzice… no cóż, czasem czują się zmuszeni do zrobienia większych zakupów, niż planowali. Nowością w tegorocznej akcji jest możliwość wymiany naklejek nie tylko na maskotki, ale też na zniżki na AGD i produkty dostępne w sklepie internetowym.
Paragon, kasa i sklep w trzech wersjach
Informacja o nowym składzie akcji promocyjnej obiegła sieć jeszcze przed weekendem, ale premiera stacjonarna we wszystkich punktach biorących udział w promocji miała miejsce 25 sierpnia. Przy okazji zakupów do naszych kolejnych kulinarnych wideo, pomiędzy targiem a następnym sklepem, również zerknęliśmy do sieci sklepów z owadem w nazwie. Na żywo maskotki są wyeksponowane na specjalnym standzie.
Pchając wózek, zaobserwowaliśmy skrajne zachowanie - od zachwytu najmłodszych na zakupach z rodzicami, po komentarz starszej klientki "po co tu to stoi". A co mówią na to inni? Zapytaliśmy o pierwsze reakcje na naszym fanpage'u.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wygląda jak tortilla, ale nie ma grama mąki. Zwijam i zajadam na kolację lub śniadanie
Gang Biedroniaków - pierwsze opinie
Nie brakuje entuzjastów, którzy chętnie zbierają naklejki. – "Mój pies bardzo je lubi 😂 więc zbieram naklejki jak i tak robię zakupy" – napisała jedna z internautek.
Jednak w sieci pojawia się coraz więcej głosów krytycznych. Wiele osób uważa, że kolejne edycje straciły świeżość:
– "Już chyba się przejadło... Chwyt marketingowy, aby robić większe zakupy, bo przecież trzeba uzbierać znaczki na maskotkę, a taniej wyjdzie kupować normalnie i nie dawać się naciągać" – pisze użytkowniczka Facebooka.
Niektórzy oceniają, że sama koncepcja straciła na atrakcyjności:
– "W sumie trochę to rozumiem xD Dla mnie ta pierwsza edycja była fajna, druga też jeszcze spoko. A kolejne to już miałam takie poczucie odgrzewanego kotleta. I też te maskotki z pierwszych edycji były jak dla mnie jednak najładniejsze" – komentuje inna internautka.
Są też tacy, którzy krytykują poziom wykonania i wysokość progu potrzebnego do odebrania pluszaka.
– Jak byłam fanką zwierzaków – słodziaki czy świeżaki – to uzbierałam ich sporo: bobra, jeża, sarnę, rysia, fokę, potem jeszcze parówkę Patrycję. Ale z akcji na akcję mam wrażenie, że te maskotki są coraz gorsze. Może to i pomysłowe, zrobić maskotkę w kształcie paragonu czy kasy, ale za ładne to one nie są. A 80 naklejek na pluszaka (czyli prawie 4 tys. zł wydane w sklepie, jeśli nie liczyć promocji na dodatkowe znaczki), to jednak lekka przesada – komentuje nasza redakcyjna koleżanka, Kasia, która w pierwszym odruchu zamarzyła o kasie. Dla brata Piotrka chciałaby paragon. Czy się zdecyduje? Zapewne okaże się pod koniec akcji, bo rok w rok część z pluszaków ze względu na popularność znika wcześniej.
Marketing czy frajda?
Opinie są więc podzielone. Dla jednych Gang Biedroniaków to sympatyczna akcja, która urozmaica codzienne zakupy i daje dzieciom (albo nawet psom) trochę radości. Dla innych to zwykła fanaberia i strata pieniędzy, a w dodatku "odgrzewany kotlet".
Jedno jest pewne – Biedronka po raz kolejny sprawiła, że o jej promocji znowu mówi Polska. A to, czy maskotki trafią na półki dziecięcych pokoi, czy raczej na portale sprzedażowe jako "unikatowe kolekcje", okaże się w najbliższych tygodniach. Szczerze mówiąc, wolę nie przewidywać też, co zostanie zaprezentowane z okazji 10. rocznicy pluszowych niespodzianek z supermarketu.