Pięć ciekawostek o szparagach. Świetnie smakują i rozgrzewają zmysły
Powrót szparagów
Niczym odkurzone perły z lamusa przeżywają od kilku sezonów na polskich stołach swój wielki renesans. Aż żal ogarnia na samą myśl, że jeszcze chwila i znowu trzeba będzie czekać na nie rok. Zwłaszcza, że to nietuzinkowe jarzyny. Bo czy wiesz, że…?
Szparagi to żeński afrodyzjak?
Podobno zjedzone potrafią rozgrzać do czerwoności najbardziej zimną rybę. A dzieje się tak dzięki fitoestrogenom, od których szparagi kipią, a z kolei zwiększają apetyt na seks u pań, podobnie jak estrogen – jeden z żeńskich hormonów, odpowiedzialnych za popęd płciowy u kobiet. Ale jak wiadomo – seks leży w głowie. I to ona steruje fantazją, także erotyczną. W związku z tym są tacy, którzy widzą prostsze uzasadnienie dla erotycznego działania szparagów, a mianowicie: wystarczy rzucić okiem na ich kształt, by niewinne skojarzenia zmieniły się w kosmate myśli, czyniąc z nobliwej niewiasty dziką kochankę.
Szparagi można jeść palcami?
A przynajmniej dawniej, na szlacheckich dworkach wedle zasad stołowego, staropolskiego savoir vivre'u konsumowano je bez użyciu sztućców. W tym celu wjeżdżały na stół w specjalnych ceramicznych naczyniach. Dziś jedzenie palcami jest raczej niepopularne. A wręcz na oficjalnych przyjęciach etykieta nakazuje spożywać je w cywilizowany sposób, to jest nożem i widelcem. Niemniej, na grillu czy na pikniku można już spuścić powietrze z balonika i pożreć szparagi jak dzikus kukurydzę chwyciwszy oburącz. By potem móc powiedzieć z pełną buzią i dosłownością: "hmmm… paluszki lizać!".
Zjedzenie szparagów zmienia woń moczu?
A stoi za tym mechanizm, w jaki ludzki organizm przetwarza kryjącą się w szparagach asparaginę oraz S-metylmetioninę, które w moczu człowieka przekształcają się w kilka związków zawierających siarkę, w tym najbardziej uderzająca w nos woń metanotiolu. A żeby tego było mało, one z automatu zamieniają się w substancje lotne, dzięki czemu docierają do naszych nozdrzy niemal z prędkością światła po zrobieniu siusiu. Co ciekawe… nie każdy ma zdolność wyczuwania ich w lot. Może to i dobrze?
Białe, zielone i fioletowe szparagi to jeden i ten sam gatunek.
Bo tak naprawdę ich barwa zależy od stopnia nasłonecznienia w trakcie uprawy. Gdy słońce praży, wówczas szparagi przybierają zieloną barwę (fotosynteza). Natomiast gdy okryje się je kopcem ziemi, w obawie przed wiosennymi przymrozkami (stąd też polskie uprawy głównie białymi szparagami stoją), wówczas nabierają barwy białej. Fioletowe zaś to wynik uprawy łączonej. No i zarówno tych ostatnich, jak zielonych nie trzeba przed gotowaniem obierać. Białe – choć słyną ze swej delikatności i szlachetności w smaku – już tego ze względu na swoją łykowatą strukturę wymagają. Paradoks!
Szparagi stały się bohaterami niezwykle malarskiego fragmentu powieści "W poszukiwaniu straconego czasu" Marcela Prousta?
"Oglądałem na stole, gdzie dziewczyna łuskała groszek, ułożone szeregiem zielone kulki – niby do jakiejś gry; ale zachwyt mój wzmógł się wobec szparagów, nasyconych ultramaryną i różowością, a których pręt, delikatnie pocętkowany fioletem i lazurem, blednie nieznacznie w iryzacjach nie będących z ziemi, aż do stóp, jeszcze powalanych glebą, w której tkwiły. Zdawało mi się, że w tych niebiańskich odcieniach demaskują się rozkoszne istoty, które dla zabawy przedzierzgnęły się w jarzyny, ale poprzez kostium swego jadalnego i jędrnego ciała, w owych kolorach rodzącej się jutrzenki, w owych szkicach tęczy, w owym zamieraniu błękitnych wieczorów, objawiają swoją szacowną esencję. Poznawałem ją jeszcze, kiedy przez całą noc po owym obiedzie zabawiały się w swoich psotach – poetycznych i grubych niby feeria Szekspira – tym, aby zmienić mój nocnik w naczynie wonności". Prawda, że to Proust zmysłowo je "ugryzł" swoim literackim słowem?