Paragon z Roztocza. Tyle zapłaciłam za obiad dla dwóch osób
Zupa, smażony dorsz z frytkami, placki ziemniaczane z gulaszem — wszystko z widokiem na zalew i za mniej niż 110 zł za dwie osoby. Brzmi jak abstrakcja? A jednak to się wydarzyło, i to całkiem niedawno. Nie nad morzem, nie w Zakopanem. W Krasnobrodzie, małym miasteczku na Roztoczu.
Roztocze, choć coraz częściej pojawia się w przewodnikach i na blogach podróżniczych, nadal pozostaje jednym z mniej znanych regionów Polski. A szkoda — bo to miejsce łączy wszystko, co najpiękniejsze: pagórki i lasy, urokliwe miasteczka z historią, ścieżki rowerowe, rzeki, czyste powietrze i serdecznych ludzi. No i — co dla wielu nie bez znaczenia — ceny, które nie przyprawiają o ból głowy, w przeciwieństwie do tych nad Bałtykiem czy w Zakopanem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dorsz mrożony z Atlantyku czy czarniak? Właściciele smażalni odpowiadają na aferę
Smaczny obiad nad zalewem — co znalazło się na talerzach?
Lokali z polską kuchnią, pizzą, zapiekankami czy lodami tu nie brakuje, dlatego znalezieniem miejsca na obiad nie było żadnego problemu. Zatrzymaliśmy się w restauracji tuż nad brzegiem zalewu w Krasnobrodzie. Zamówiliśmy chłodnik z botwinki, smażonego dorsza z frytkami i placek po węgiersku. Do tego napoje i surówki. Na dania nie musieliśmy zbyt długo czekać. Chłodnik okazał się bardzo smaczny, kremowy, idealnie doprawiony. Frytki i placki ziemniaczane były chrupiące i - co ważne, a wcale nie takie oczywiste - nie zalatywały starym olejem. Porcje były tak duże, że swojej ryby nie dałam rady dokończyć i musiałam oddać ją mężowi. Za cały ten zestaw dla dwóch osób zapłaciliśmy... 106 złotych.
Na deser można było wziąć zestaw: kawa plus domowe ciasto za 15 zł. A obsługa? Uśmiechnięta, sprawna, bez pośpiechu, ale i bez czekania. Całość — na duży plus.
Roztocze kontra popularne kurorty
Dla porównania: nad morzem porcja ryby z frytkami i surówką potrafi kosztować 60-70 zł. W Zakopanem za placek po zbójnicku zapłacimy nawet 45 zł, a chłodnik w sezonie to często 20-25 zł. A tu? Za równowartość jednego obiadu w kurorcie zjedliśmy do syta we dwoje, w pięknym otoczeniu, bez nerwowej atmosfery i sztucznego zadęcia.
Niedrogie jedzenie w turystycznych lokalizacjach to dziś rzadkość. Krasnobród pokazuje, że przy odrobinie poszukiwań wciąż można znaleźć miejsca, gdzie sezon nie oznacza drastycznych podwyżek, a obiad nad wodą nie kosztuje fortuny.