Najlepsze hot dogi jedliśmy w PRL-u?
Szybkie, uliczne jedzenie dziś kojarzy się głównie z niezdrowym fast-foodem z popularnych sieciówek. Ale smakołyki sprzedawane z budek czy okienek, miały kiedyś spore grono fanów właśnie ze względu na dobry smak i wykorzystanie jakościowych składników. O wspomnieniu hot dogów z PRL-u, w cyklu "Sentymentalny wtorek", opowiada Joanna Krzewińska, autorka bloga "Królestwo garów".
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Trudno nie zadać pytania, skąd pojawiły się hot dogi w Polsce Ludowej. Jak wyjaśnia Joanna Krzewińska tamte czasy to napływ zagranicznych przysmaków na polskie stoły i do żołądków Polaków.
- Dotarła do nas coca-cola, sprzedawana bez pośrednictwa ekspedientki, w małych, szklanych butelkach. Co ważne, od 1972 roku była w Polsce rozlewnia coli. Nic więc dziwnego, że również hot-dogi dotarły. Nie były to jednak z początku te amerykańska, a wersja francuska - podłużna bułka typu paluszek, w niej dziura i w nią włożona parówka. Na początku lat dziewięćdziesiątych, po zniesieniu reglamentacji mięsa, pojawiły się w Polsce hot dogi w stylu amerykańskim.
Hot dogi w czasach PRL-u były przekąską lubianą i chętnie kupowaną przez młodzież. Smakołyk ten można było kupić i skonsumować na ulicy.
- Nigdy hot-dogów nie jadłam z rodziną, zawsze w towarzystwie znajomych – koleżanek i kolegów. Hot dogi sprzedawane były w kawiarenko-barach, sprzedaż odbywała się również z tak zwanych okienek (teraz też tak są sprzedawane zapiekanki czy gofry)
– wyjaśnia blogerka.
To, co zapadło w pamięć to forma serwowania hot dogów. Zamiast pstrokatych etykiet, królowały serwetki, a wśród dodatków prym wiódł ketchup.
- Wówczas uprawiłam sport i w klubowej kawiarence było urządzenie do hot dogów. Składało się ono z pojemnika do podgrzewania parówek oraz kilku grzejących prętów. Po szkole, przed treningiem czy po nim, szło się na herbatę i hot doga. Herbata oczywiście w szklance i hot dog zawinięty w serwetkę – taką białą, cienką z zaokrąglonymi falbankami. Na pewno był do nich ketchup, musztardy nie pamiętam, ale z pewnością nie dodawaliśmy do takiego hot doga majonezu – opisuje Joanna Krzewińska.
- Co do ich smaku... parówek porównywać nie będziemy, bo po prostu parówek z mięsa nie można porównywać z obecnymi dziwnymi wyrobami. Były bardzo smaczne. A co z bułką? No tak, zaraz ktoś powie, że pamięć szwankuje, a ja koloryzuję przeszłość. Bułki były bardzo smaczne. Nie jakieś dmuchane, a takie prawdziwe bułki, tak zwane paluszki. Jeżeli nie było kolejki to bułki były idealne, ciepłe i chrupiące. Jeżeli kolejka się ustawiła, to bułki krócej się nagrzewały i były troszkę "słabsze" – dodaje blogerka.
Poniżej przepis na domowe hot dogi francuskie
Składniki: dobrej jakości bułka typu paluszek, frankfurterka lub parówka, keczup.
Przygotowanie: w bułce zrobić wgłębienie, najlepiej okrągłym trzonkiem drewnianej łyżki, na długość prawie całej bułki. Włożyć do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na około 4 minuty. Bułka ma być ciepła i chrupiąca. Kiełbaskę podgrzać. Bułkę wyjąć, w otwór wlać keczup i włożyć kiełbaskę. Obowiązkowo podawać na gorąco.
Zobacz także: kultowe ciastko z PRL-u, czyli przepis na wuzetkę
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.