Masło "hodowlane", czyli jak ze śmietany i kultur bakterii zrobić prawdziwy wiejski nabiał
Masło, odkąd trafiło na sklepowe półki nie odzyskało swojego dawnego, wiejskiego smaku. Wszystko za sprawą pasteryzacji. Nic straconego. Za pomocą starterów z kulturami bakterii prawdziwe wiejskie masełko można przygotować samemu.
Dietetycy już dawno uświadomili nam, że jedzenie nabiału z marketu kiedy jest się dorosłą osobą w dzisiejszych czasach nie do końca ma sens. Pomijając fakt, że wybierając odtłuszczone mleko/jogurty/sery pozbawiamy się możliwości wchłaniania witamin rozpuszczalnych w tłuszczach, to dodatkowo pasteryzacja w dużej mierze zabija "dobre bakterie". Te same, które budują naszą odporność.
Czy jest na to sposób? Okazuje się, że tak. W sklepach ze zdrową żywnością dostępne są tak zwane startery z żywymi kulturami bakterii. Są to oczywiście bakterie przebadane i bezpieczne. Ich użycie polega na hodowaniu bakterii i dodawaniu do nabiału pasteryzowanego. W ten sposób stworzyć można np. pyszne pełnowartościowe domowe masło, które pod żadnym względem nie odbiega od tego, które pamiętamy z wakacji u babci.
Poza kulturami bakterii do wykonania masła potrzebujemy również śmietany. Gęstej i tłustej, minimum 30-procentowej. Śmietana może pochodzić z marketu, jednak ważne jest, by była "czysta", czyli bez stabilizatorów czy składników ułatwiających ubijanie jej.
Wykonanie takiego masła polega na ubijaniu śmietany z wcześniejszym dodatkiem bakterii. Jeśli chcemy kontynuować produkcję w przyszłości, musimy pamiętać, by odłożyć kawałek masła i "hodować bakterie" jak zakwas na chleb. Szczegóły postępowania z bakteriami znajdują się na opakowaniach starterów.
Jak wiadomo, podczas ubijania śmietany na masło, powstanie również maślanka. To bonus, którzy docenią smakosze nabiały. Masło z "dodatkiem bakteryjnym" ma nie tylko pozytywny wpływ na nasze zdrowie. Podobno ma również bardziej wyrazisty, "wiejski" smak.