Kroję w paski i doprawiam jak flaczki. Zupa tak pyszna, że rodzina je miska za miską
Jesień i początek zimy to czas, kiedy na stołach królują sycące, rozgrzewające zupy. W wielu domach nie może zabraknąć tradycyjnych flaczków – pachnących majerankiem, z charakterystycznym aromatem przypraw korzennych. Ale mało kto wie, że istnieje wegetariańska wersja tego dania, która smakuje równie dobrze, a dla wielu okazuje się nawet lepsza. Mowa o flaczkach z kani, czyli zupy przygotowanej z leśnych grzybów, które po pokrojeniu w paski doskonale imitują klasyczne podroby.
Flaczki z kani to wegetariańska wersja jednej z najbardziej znanych polskich zup. Zamiast tradycyjnych podrobów wykorzystuje się tu kanie, czyli okazałe grzyby leśne o mięsistej strukturze. Po pokrojeniu w cienkie paski do złudzenia przypominają one klasyczne flaki, zarówno wyglądem, jak i konsystencją.
Flaczki z kani cieszą się szczególną popularnością jesienią, kiedy w lasach pojawiają się świeże grzyby. To właśnie wtedy gospodynie i kucharze chętnie sięgają po ten przepis, tworząc aromatyczną, sycącą zupę, która rozgrzewa w chłodne dni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najlepsze flaczki z boczniaków. Rozgrzewająca zupa dla całej rodziny
Dlaczego warto sięgnąć po kanie?
Kanie, znane też jako czubajki kanie, to grzyby, które od lat mają swoje miejsce w polskiej kuchni. Doceniane są nie tylko za smak, ale też za swoją niezwykłą strukturę. Ich mięsiste kapelusze po usmażeniu czy ugotowaniu zyskują konsystencję bardzo podobną do mięsa – dzięki czemu świetnie sprawdzają się jako baza do flaczków w wersji wegetariańskiej.
Pod względem wartości odżywczych kanie są niskokaloryczne, lekkostrawne i bogate w białko roślinne. Zawierają także witaminy z grupy B oraz minerały, takie jak potas czy fosfor. To sprawia, że są dobrym uzupełnieniem diety – szczególnie dla osób, które szukają alternatywy dla mięsa.
Nie można zapominać również o walorach smakowych. Kanie mają delikatny, lekko orzechowy aromat, który doskonale komponuje się z przyprawami typowymi dla flaczków: majerankiem, czosnkiem czy zielem angielskim. Dzięki temu zupa na ich bazie jest niezwykle aromatyczna i sycąca, a przy tym lżejsza od tradycyjnej wersji.
Przepis na flaczki z kani
Flaczki z kani to świetna alternatywa dla tradycyjnych flaków. Grzyby pokrojone w cienkie paski doskonale naśladują strukturę mięsa, a dzięki odpowiednim przyprawom zupa zyskuje ten sam charakterystyczny, aromatyczny smak. To danie sycące, rozgrzewające i idealne na jesienne oraz zimowe dni.
Składniki:
- 500 g świeżych kani (czubajek kani),
- 2 marchewki,
- 1 pietruszka,
- kawałek selera (ok. 100 g),
- 1 cebula,
- 2 ząbki czosnku,
- 2 łyżki masła lub oleju,
- 2 liście laurowe,
- 4 ziarna ziela angielskiego,
- 1 łyżeczka pieprzu ziarnistego,
- 1 łyżeczka słodkiej papryki,
- 1 łyżeczka ostrej papryki,
- 1 łyżeczka majeranku,
- szczypta gałki muszkatołowej,
- sól i pieprz do smaku,
- 1,5 l bulionu warzywnego.
Sposób przygotowania:
- Kanie dokładnie oczyszczam, odcinam trzonki, a kapelusze kroję w cienkie paski - tak, aby przypominały klasyczne flaczki.
- Warzywa obieram i ścieram na dużych oczkach tarki albo kroję w cienkie słupki. Na dnie dużego garnka rozpuszczam masło (lub rozgrzewam olej), wrzucam cebulę pokrojoną w kostkę i chwilę podsmażam, aż się zeszkli.
- Dodaję czosnek, warzywa korzeniowe oraz paski kani. Mieszam i smażę kilka minut, aby całość złapała aromat.
- Zalewam wszystko bulionem warzywnym, dorzucam liść laurowy, ziele angielskie i pieprz ziarnisty. Gotuję na małym ogniu około 20–25 minut, aż warzywa będą miękkie, a smaki się połączą.
- Na koniec doprawiam papryką słodką i ostrą, majerankiem, gałką muszkatołową oraz solą i pieprzem do smaku. Zupę podaję gorącą, z kromką świeżego chleba albo grzankami.
Kania – grzyb pyszny, ale zdradliwy
Kania to grzyb wyjątkowo ceniony w polskiej kuchni – zwłaszcza smażony w panierce, gdzie przypomina kotlet schabowy, albo właśnie w postaci flaczków. Jednak mimo swoich walorów smakowych, kania potrafi być zdradliwa. Bardzo często bywa mylona z muchomorem sromotnikowym czy muchomorem plamistym – jednymi z najbardziej trujących grzybów w naszych lasach.
Dlatego przy zbieraniu kani obowiązuje zasada absolutnej ostrożności. Doświadczony grzybiarz zwraca uwagę na charakterystyczny wygląd: duży, rozłożysty kapelusz z łuskami, ruchomy pierścień na trzonie i brak pochwy u podstawy. Jeśli choć przez chwilę mamy wątpliwości co do znaleziska, lepiej grzyba zostawić w lesie.