Kontrowersyjna soja
Tofu, mleko, makaron, pasztety, parówki czy kotlety ? do wyboru ?schabowe? lub ?mielone?. Soja zdobywa coraz większą popularność. Dotychczas kojarzyła się nam z wegetariańskim substytutem mięsa, teraz coraz częściej pojawia się w jadłospisie wszystkich, którzy stawiają na zdrowe odżywianie. Czy słusznie?
Prawie jak mięso
Soja zawiera wyjątkowo dużo białka - nawet ponad 40 proc., w dodatku jest ono najbardziej zbliżone – ze wszystkich roślinnych źródeł - do białka mięsnego. Posiada też wszystkie niezbędne aminokwasy. Jest źródłem wielonasyconych kwasów tłuszczowych oraz witamin i minerałów. Znajdziemy w niej sporą dawkę witamin z grupy B, które korzystnie wpływają na nasz układ nerwowy. Poza tym uzupełnia braki fosforu, potasu, żelaza, magnezu i wapnia w organizmie. Ma także tę zaletę, że nie powoduje dużej utraty wapnia z moczem - jak dzieje się to w przypadku jedzenia sporych ilości białka zwierzęcego - ponieważ zawiera mniej aminokwasów siarkowych.
Liczne badania wychwalają inne dobroczynne właściwości soi. Jednymi z bardziej cenionych składników tej rośliny są izoflawony i lignany. To fitoestrogeny, czyli roślinne hormony, które posiadają pozytywne właściwości estrogenów (hormonów żeńskich). Popularne na rynku farmaceutycznym są tabletki łagodzące objawy przekwitania, produkowane na bazie soi, choć niektórzy przestrzegają przed ich rakotwórczym działaniem. Wykazano, że izoflawony mogą zmniejszyć częstotliwość napadów gorąca u kobiet w okresie przekwitania i zapobiegać osteoporozie. Uważa się również, że soja pomaga nie tylko w menopauzie, ale i andropauzie.
Według badań Uniwersytetu Wake Forest w USA, soja pomaga utrzymać nasze komórki nerwowe w dobrej formie, poprzez zwiększenie zawartości substancji neurotroficznych. Stąd przypuszczenie, że zapobiega demencji i chorobie Alzheimera. Kolejną zaletą, którą wyliczają specjaliści, jest jej pozytywny wpływ na poziom cholesterolu. Redukuje zły cholesterol LDL, jednocześnie zwiększając udział dobrego - HDL. Badania pokazują, że spożywanie ok. 85 g ziarna soi dziennie obniża poziom cholesterolu o 20 proc.
Z kolei badania Uniwersytetu Harvarda przekonują, że soja ma również działanie przeciwnowotworowe. Pomaga obniżyć ryzyko zachorowania na raka piersi i prostaty. Jako potwierdzenie często przywołuje się tu niski odsetek zachorowań na te nowotwory wśród mieszkańców Azji, którzy spożywają bardzo dużo potraw na bazie soi.
Nie tylko pozytywnie
Pojawiają się jednak wątpliwości, czy soja tylko w pozytywny sposób oddziałuje na organizm. Coraz częściej przestrzega się przed wyciągami z soi. Uważa się, że mogą zawierać rakotwórcze środki proestrogenne. Specjaliści zalecają więc raczej spożywanie nasion niż suplementów diety, powstałych na bazie tej rośliny. Dużo mówi się również o tym, że soja może wywołać alergię, zwłaszcza u małych dzieci, u których mleko sojowe stosuje się jako substytut krowiego. Objawami nietolerancji białek sojowych są przede wszystkim – biegunka, wymioty, utrata apetytu, a także gorączka. Poza tym naukowcy odkryli niedawno, że mleko sojowe może mieć także szkodliwy wpływ na zęby. Według badań opublikowanych w Journal of Dentistry, bakterie żyjące w jamie ustnej produkują 5 do 6 razy więcej kwasu, gdy żywią się mlekiem sojowym, w porównaniu do mleka krowiego. Kwas z kolei przyczynia się do powstawania płytki nazębnej, która osłabia szkliwo i powoduje próchnicę zębów oraz powstawanie ubytków.
No i najbardziej kontrowersyjna sprawa. Podejrzewa się również, że fitoestrogeny, zawarte w soi obniżają poziom testosteronu u mężczyzn. Z tego powodu mogą upośledzać plemniki, płodność i prowadzić do zaburzeń erekcji. Renshan Ge wraz z zespołem z Rockefellar Population Council w Nowym Jorku wykazał, że jeden z izoflawonów sojowych tzw. genisteina bezpośrednio hamuje aktywność enzymu dehydrogenazy 3 beta hydroksysteroidowej, która razem z innymi hormonami umożliwia reakcje syntezy testosteronu. Skutkiem jest zahamowanie wydzielania tego hormonu przez jądra.
Ale czy mężczyźni – wegetarianie powinni się tym martwić? Ci, którzy odżywiają się prawidłowo nie muszą się obawiać, że ich dieta zawiera zbyt dużo fitoestrogenów. Dr Jack E. Lewi, szef oddziału endokrynologii wojskowego centrum medycznego w San Antonio uważa, że produkty sojowe w umiarkowanych ilościach powinny znaleźć się w diecie każdego mężczyzny. „Problem robi się dopiero wtedy, kiedy soję traktuje się jako cudowne panaceum na zdrowie i zaczyna się jej nadużywać”- twierdzi dr Lewi. Jeden z jego pacjentów pił codziennie 3 litry mleka sojowego! Stracił włosy na klatce piersiowej, ramionach i nogach. Zarost na twarzy rósł mu wolniej, a piersi nabrzmiały. Dlatego tak ważny jest umiar. Fitoestrogeny mają budowę podobną do estradiolu, głównego hormonu żeńskiego. Estradiol w sposób naturalny występuje w organizmie męskim i powstaje głównie z testosteronu. Gdy poziom tego hormonu w organizmie jest wysoki, np. w przypadku stosowania środków dopingujących, powstaje również za dużo estradiolu. W niewielkich
ilościach jest on w organizmie męskim konieczny do prawidłowego funkcjonowania, jednak w nadmiarze może być szkodliwy. Na przykład może być przyczyną ginekomastii.
Obawy budzi też soja modyfikowane genetycznie. Pierwsza wyprodukowana w ten sposób zawierała geny bakterii, wirusa i petunii. Modyfikacjom genetycznym zarzuca się brak wieloletnich badań i obserwacji nad skutkami spożywania tego typu produktów. Ludzie obawiają się jedzenia GMO, bo niejednokrotnie mają poczucie, że stają się szczurami doświadczalnymi w globalnym eksperymencie. Tymczasem producenci tego typu żywności zapewniają, że jest bezpieczna dla naszego zdrowia. – Nie jestem zwolenniczką modyfikowania żywności – mówi Alicja Wałdoch, dietetyczka. - Nie ma dokładnych badań na ten temat, więc trudno też kategorycznie stwierdzić, czy jest ona szkodliwa. Jednak jest prawdopodobne, że modyfikowanie żywności może mieć działania uboczne, których jeszcze nie znamy. Osobiście zachęcam zawsze do spożywania żywności ekologicznej – komentuje.
MD/mmch