Jak jemy, tak się kochamy
None
Jaki zjadacz taki kochanek
Wydaje się, że kuchnia i sypialnia nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego. A jednak na romantyczną kolację wybierzemy raczej owoce morza, czy delikatną cielęcinę niż golonkę i kartofle. Od wieków badamy jakie produkty wzmagają nasz popęd, a powiedzenie przez żołądek do serca (w wersji alternatywnej - do łóżka) też nie jest młode.
Wystarczy wspólna kolacja
Okazuje się jednak, że jedzenie i seks są sobie jeszcze bliższe. Zdaniem Willy'ego Pasini, profesora psychologii z Uniwersytetu w Genewie, obserwując kulinarne zwyczaje potencjalnego partnera, możemy wiele się dowiedzieć na temat jego zachowania w sypialni. Jeśli profesor Pasini ma rację - nie musimy już ryzykować nieudanych miłosnych przeżyć. Wystarczy wspólna kolacja i będziemy wiedzieli, czy należy uciekać z randki jeszcze przed deserem, czy zdecydowanie zostać.
Kilka kategorii zjadaczy
O tym jakimi jesteśmy kochankami świadczy zarówno to co wybieramy z menu, jak i nasz sposób jedzenia. "The Sunday Times Styl" w oparciu o wiedzę profesora podzielił "zjadaczy" na kilka kategorii. Żeby się przekonać co nas czeka w sypialni musimy tylko uważnie przyjrzeć się naszemu współbiesiadnikowi i zdecydować jaki typ jedzeniowy jest mu najbliższy.
Bywalec fast-foodów
Profesor Pasini szczególnie przestrzega przed osobami po trzydziestce, które nadal żywią się się w barach szybkiej obsługi. Oczywiście nie należy wyciągać wniosków na podstawie incydentalnych wizyt w tych przybytkach, jeśli jednak dla naszego wybranka (wybranki) hamburger to chleb powszedni - lepiej uważać. Zdaniem Pasinie'ego taka osoba najprawdopodobniej w łóżku nie wykaże się fantazją, i choć osiągnęła dojrzałość płciową, to seksualnej raczej nie.
Szybki "zjadacz"
Większość z nas w razie wyższej konieczności jest w stanie wepchnąć w siebie posiłek w kilka minut. Taką kolację lub obiad możemy jednak traktować jedynie w kategorii zaspokojenia głodu, bo przecież nie przyjemności. Na taki też seks możemy liczyć z szybkim konsumentem (uwaga - miłośnicy fast-foodów też często łapią się do tej kategorii). Pośpieszny zjadacz to samolubny kochanek, który nie będzie czekał na partnerkę. "Weźmie co jego" i obróci się na drugi bok.
Żarłok
Dużo i szybko to dewiza żarłoka. Można go spokojnie uznać za pewną odmianę szybkiego "zjadacza". Może i będzie potrafił dłużej dotrzymać w łóżku towarzystwa, ale tylko do czasu własnego spełnienia. Żarłok to miłosny egoista.
Kapryśnik
Jeśli przy stole wybrzydza i grymasi w sypialni będzie robił to samo. Nie jest skłonny do eksperymentów i na wszystko co nowe będzie kręcił nosem. Tak więc po krępującej kolacji, czeka nas nudny stosunek. A jeśli zdecydujemy się na dłuższy związek - mnóstwo łóżkowej rutyny.
Wegetarianin
Zdaniem prof. Pasini'ego wegetarianin w kuchni, to purytanin w łóżku. Ponoć powstrzymywanie się od jedzenia mięsa często idzie w parze z cielesnymi zahamowaniami.
Chaotyczny biesiadnik
Złą wróżbą zdaniem profesora jest też bałagan przy jedzeniu. Ktoś, komu co chwila makaron ląduje na koszuli, kto rozsypuje sól i wywraca kieliszki, w sypialnie może okazać się równie niezdarny. Może być nawet pełen dobrych chęci i szalenie entuzjastyczny, jeśli jednak nie kontroluje tego co robi z rękami - miłosne igraszki mogą się skończyć wypadkiem.
Na diecie
Z nadprogramowymi kilogramami warto trochę powalczyć, jednak partner na ciągłej diecie to dramat. Ktoś kto się stale odchudza zazwyczaj ma kompleksy na punkcie własnego ciała, a to budzi szereg zahamowań.
Smakosz
Gwarantem udanego seksu jest nieśpieszna kolacja z kimś, kto naprawdę lubi jeść. Nie chodzi o to, by objadał się bez umiaru i wciągał do żołądka nieprawdopodobne ilości jedzenia. Zaletą jest przyjemność smakowania, ciekawość nowych potraw. Dobrze wróży też przyjemność z gotowania. Jednym słowem szukając dobrego kochanka - rozglądajmy się wśród zapalonych kucharzy i entuzjastów kulinarnych doznań.
_ Agata Dutkowska _