Jak jedzą kobiety?
Nieraz słyszeliśmy, jak koleżanka zachwalając miłą, przytulną restaurację, przekonywała, że serwują w niej wspaniałe "babskie" dania. Jednak gdzie przebiega ta niewidoczna granica między męskim a kobiecym jedzeniem? Mniej więcej w połowie piramidy żywieniowej? Panowie sięgają po produkty z górnej półki, panie z dolnej. Kobiety deklarują miłość do sałatek, surówek i kiełków. Panowie do krwistego steku czy kotleta z ziemniakami. Ale czy rzeczywiście tak jemy?
Okazuje się, że podział nie jest wcale taki oczywisty. Szczególnie, jeżeli weźmiemy pod uwagę to, co faktycznie jemy, a nie tylko nasze deklaracje. Psycholog Meredith Young i jej zespół z Uniwersytetu McMaster w Kanadzie postanowili zbadać, jak to faktycznie jest z kulinarną płcią.
Naukowcy dokładnie obserwowali 500 studentów z trzech dużych uczelni, mających duży wybór posiłków. Okazało się, że obie płcie faktycznie jadły inaczej. Jednak różnica wcale nie polegała na tym, na co mieli ochotę - bo tu gusta były podobne. Za to ogromne znaczenie miało za to, z kim jedli. Obserwowane przez naukowców kobiety zamawiały różne dania w zależności od towarzystwa, w jakim jadły posiłek. Jeśli przy stoliku spotykały się z koleżankami wybierały dania bardziej kaloryczne i większe. Gdy siedziały w męskim towarzystwie, sięgały po kobiece sałatki. Jeśli przy stoliku znajdowało się towarzystwo mieszane, potrawy były tym lżejsze, im więcej mężczyzn się w nim znajdowało.
Psycholog nie poprzestała na zbadaniu zależności między tym, jak towarzystwo przy posiłku wpływa na wybór dań. Chciała też wiedzieć, czym się kierują. Co usłyszała? Miedzy innymi, że jedzenie sałatki jest - zdaniem pań - bardziej wytworne niż mocowanie się z wielkim stekiem. Poza tym kobieta przy sałatce uważa, że w oczach faceta wydaje się szczuplejsza i zdrowsza.
Zdaniem Meredith Young, właśnie te odpowiedzi były najbliższe prawdy. Sięgając po lekkie dania kobiety chcą wydawać się eleganckie, ale przede wszystkim przekazać niewerbalną wiadomość - jestem zdrowa, szczupła, piękna! Jednak gdy naszego talerza nie obserwuje już męskie oko, zamiast koncentrować się na tajnym przekazie, sięgamy po to, na co naprawdę mamy ochotę - i jak wynika z badań wcale nie są to małe, niskokaloryczne porcje warzyw.
Nie tylko te badania dowodzą, że główne różnice w diecie kobiet i mężczyzn, polegają na tym, co o jedzeniu myślimy. Naukowcy poproszeni przez Condé Nast Publications, wydawcę m.in. Vogue’a i Vanity Fair, zebrali dane na temat żywieniowych nawyków, które różnią obie płcie i sprawiają, że choć kobiety zdecydowanie bardziej zadręczają się dietą, to zazwyczaj mają większe problemy z utrzymaniem wagi niż mężczyźni. Co wynika z tego zestawienia?
Przede wszystkim - kobiecy brak wiary w siebie. Michael George, trener fitnessu największych amerykańskich gwiazd uważa, że panie po prostu za bardzo się przejmują. Gdy zabraknie im silnej woli i - będąc na diecie - sięgną po kawałek pizzy, załamują się, dochodzą do wniosku, że wszystko stracone i… jedzą dalej. Panowie specjalnie się tym nie martwią, dzięki czemu udaje się im poprzestać tylko na jednym kawałku.
Inną poważną różnicę udowodnili naukowcy z American Psychological Association. Okazuje się, że aż 30 proc. kobiet „zajada” stres. Gdy wkurzony facet idzie na siłownię, kobieta wędruje do lodówki. Przekąski są dla pań najlepszym pocieszeniem. Między innymi dlatego, to kobiety częściej sięgają po słodycze. Panowie nie mają do jedzenia tak emocjonalnego stosunku.
Presja idealnej figury i notoryczne stosowanie jakiejś diety to także cecha, która odróżnia obie płcie. Niestety kobiety, choć wkładają w myślenie o odchudzaniu mnóstwo energii, wychodzą na tym gorzej, niż mężczyźni, którzy nie zadają sobie takiego trudu. Jackie Newgent, dietetyczka z Nowego Jorku zauważyła, że panie znacznie częściej sięgają po produkty „light” i przekąski. Z kolei panowie wolą solidny posiłek. Niestety kobiece małe "co nieco" nie zaspokaja ani ich głodu, ani nie daje im pełnej smakowej satysfakcji - dlatego sięgają po kolejne "bezpieczne kulinarne drobiazgi", a w efekcie pochłaniają więcej kalorii niż panowie.
Do podobnych wniosków doszli naukowcy z Cornell University. Białko i tłuszcze, które dostarczają w porządnym posiłku organizmowi mężczyźni, zaspokajają ich głód na kilka godzin. Tymczasem kobiety jedzące mniej kaloryczne dania, nie potrafią się powstrzymać przed podjadaniem - najchętniej doskonale „pocieszających” słodyczy. Po ich zjedzeniu, we krwi gwałtownie rośnie poziom cukru, który po krótkim czasie równie szybko spada, co sprawia, że znów jesteśmy głodne. Także zawarte w nich węglowodany, zamiast zaspokajać - wzmagają apetyt.
AD/mmch