Hodowla bydła zabójstwem Amazonii
Aktualnie oczy Świata zwrócone są między innymi w kierunku płonącej Amazonii. Najnowsze dane brazylijskiego Narodowego Instytutu Badań Kosmicznych (INPE; stan na 19 września br.) mówią o 131 tysiącach pożarów w samej Brazylii, na obszarze której znajduje się większość południowoamerykańskich lasów deszczowych.
Najwięcej pożarów ma miejsce w obszarze zajętym przez dwie formacje roślinne. Oprócz lasów amazońskich (47,4 proc. liczby pożarów) płonie również tropikalna sawanna Cerrado (35,0 proc.), której poświęca się mniej uwagi. Co prawda, we wcześniejszych okresach zdarzały się już bardziej palne lata, na przykład lata 2002-2005, 2007 czy 2010. Biorąc jednak pod uwagę ostatnich 9 lat, to właśnie rok 2019 może być rekordowy pod względem liczby pożarów, tym bardziej, że pora sucha w Brazylii wciąż trwa. Dlaczego więc Amazonia (znów) płonie?
W tym roku te dotkliwe wydarzenia szczególnie poruszyły światową opinię publiczną. Wpisują się one w rozgorzałą na wielu poziomach dyskusję na temat zmian klimatu i możliwości przeciwdziałania im.
Większość pożarów w Brazylii związana jest z wylesieniami w celach rolniczych, a więc wycinaniem drzew i wypalaniem powierzchni, aby następnie przeznaczyć je do hodowli zwierząt (jako pola uprawne oraz pastwiska). Brazylia jest największym na świecie producentem soi, która w ok. 90 proc. wykorzystywana jest jako pasza dla zwierząt. Procesy wylesiania uległy intensyfikacji w roku 2019, a ich konsekwencją jest wzrost liczby pożarów. Brazylia, która w 2012 r. zredukowała roczne tempo deforestacji aż o 80 proc. w stosunku do średniej z przełomu wieków, wykonała krok wstecz. Łącznie, od lat 70. XX wieku Brazylia utraciła ponad 700 tys. km2 lasów deszczowych. Eksperci nie mają wątpliwości, że za pożary w Amazonii odpowiada produkcja mięsa (wołowiny). Skutkuje to niszczeniem unikatowych ekosystemów, wzmożoną emisją gazów cieplarnianych, a także naruszaniem praw ludności rdzennej.
Świat chce mięsa
Obecna światowa produkcja mięsa jest prawie 5-krotnie większa niż we wczesnych latach 60. XX wieku. Spośród różnych rodzajów mięs, wytwarzanie wołowiny powoduje największe oddziaływania na środowisko. Trzech największych producentów wołowiny (wraz z cielęciną) na świecie to: Stany Zjednoczone (odpowiednio: 11,9 mln ton w 2017 r. i 12,2 mln ton w 2018 r.), Brazylia ( 9,5 i 9,9 mln ton), Unia Europejska (7,9 i 8,0 mln ton) oraz Chiny (6,3 oraz 6,4 mln ton). Ci sami czterej gracze są też największymi konsumentami wołowiny. Tu kolejność jest następująca: Stany Zjednoczone (12,0 mln ton w 2017 r. i 12,2 mln ton w 2018 r.) przed Unią Europejską (7,8 i 8,0 mln ton), Chinami (7,3 i 7,9 mln ton) i Brazylią (7,7 i 7,9 mln ton).
Produkcja zwiększa się sukcesywnie, wzrasta też globalne spożycie mięsa, w czym przodują Brazylia i Chiny. Wzrost spożycia mięsa w krajach rozwijających się traktowany jest jako miara dobrobytu. Prognozowane jest utrzymanie tego trendu, szczególnie w rozwijających się krajach Azji, Ameryki Łacińskiej i Bliskiego Wschodu.
Brazylijska wołowina
Brazylia jest największym na świecie eksporterem wołowiny, której udział to blisko 20 proc. światowego eksportu. W ostatnim roku Brazylia wyeksportowała 1,64 mln ton wołowiny, a w roku 2017-1,53 mln ton. Skoro mówimy o eksporcie, oznacza to, że brazylijską wołowiną zajadają się mieszkańcy innych krajów. A zatem oni również są współodpowiedzialni za wydarzenia w Amazonii.
W raporcie na temat eksportu brazylijskiej wołowiny za rok 2017 dostępne są zestawienia dotyczące różnych kategorii produktów z mięsa wołowego (największy udział w eksporcie ma świeża wołowina oraz podroby) oraz dane sumaryczne, na których warto się skoncentrować. Jak się okazuje, największymi importerami brazylijskiej wołowiny są azjatyckie tygrysy – Hongkong i Chiny. Dużo mięsa z Brazylii importują państwa Bliskiego Wschodu, z Egiptem i Iranem na czele, a także Rosja. Każde z tych pięciu państw importowało ponad 100 tysięcy ton wołowiny z Brazylii w 2017 r. Państwa Unii Europejskiej kupiły łącznie 108,8 tys. ton, przy największym udziale importu Włoch, Wielkiej Brytanii i Holandii.
W kwestii pożarów w Amazonii wypowiedziała się m.in. grupa G7, która zażądała konkretnych działań od Brazylii oraz zaproponowała pomoc materialną. Tyle tylko, że właśnie państwa tej grupy bardzo chętnie zajadają się brazylijską wołowiną (z wyjątkiem Japonii, która w 2017 r. kupiła tylko 13 ton wołowiny z Brazylii). W pierwszej dziesiątce importerów mamy trzy państwa z tej grupy – Stany Zjednoczone (import 39537 ton), Włochy (30122 ton) i Wielką Brytanię (25625 ton). Na 21 miejscu plasują się Niemcy (9655 ton), bardzo zaniepokojone "płonącym domem" w Amazonii. Ponad tysiąc ton wołowiny importowały także Kanada (2271 ton) i Francja (1258 ton). Łącznie państwa grupy G7 kupiły 108,5 tys. ton brazylijskiej wołowiny.
A zatem skoro to produkcja wołowiny jest odpowiedzialna za pożary w Amazonii, to właśnie te państwa przyczyniają się do zaistniałej sytuacji. W tych realiach troska o losy Amazonii i wyrażony przez przywódców państw grupy G7 #ActForTheAmazon jawi się dość paradoksalnie.
Tymczasem prognozy na 2020 r. nie są optymistyczne. Przewiduje się wzrost produkcji wołowiny w Brazylii o ok. 3 proc., głównie na skutek wzrastającego eksportu do Chin i Hongkongu oraz większego spożycia w samej Brazylii.
Mięsożerny Hongkong
Niekwestionowanym liderem w konsumpcji brazylijskiej wołowiny jest liczący niespełna 7,5 mln mieszkańców Hongkong. Jest on również na czele jeśli chodzi o sumaryczne spożycie mięsa per capita. Mieszkańcy Hongkongu spożywają jego ogromną ilość – 664 g dziennie na osobę, co daje ponad 240 kg mięsa rocznie na osobę (dla porównania, w Polsce jest to ok. 80 kg). Mocną pozycję ma tu wołowina, której Hongkończycy spożyli w 2018 r. 586 tys. ton, a prawie 70 proc. jej ilości to produkty z Brazylii. Zatem Hongkong, będący głównym odbiorcą brazylijskiej wołowiny (udział w eksporcie na poziomie 25 proc.), wysuwa się na czoło współwinnych kryzysu w Amazonii. Co ciekawe, naukowcy z Uniwersytetu w Hongkongu są świadomi udziału ich państwa w kryzysie klimatycznym i postulują przyjęcie sposobu obliczania emisji gazów cieplarnianych w oparciu o konsumpcję a nie produkcję (ang. consumption-based emissions). Ma to znaczenie właśnie dla takich krajów jak Hongkong, których gospodarka opiera się w dużej mierze na imporcie. Równie interesujący jest fakt, że Departament Zdrowia Hongkongu postuluje znaczącą redukcję spożycia mięsa (do poziomu 180 g dziennie na osobę). Póki co jednak, spożycie mięsa w Hongkongu ma się dobrze, a to na pewno nie przyczyni się do poprawy sytuacji w Amazonii.
A jak na tym tle wypada Polska?
Nie jesteśmy znaczącym importerem wołowiny z Brazylii, choć kupiliśmy jej 423 tony w 2017 r. Na tle wymienionych wyżej krajów to oczywiście mało, ale wyobraźmy sobie te 423 tony… A zatem także Polska dołożyła się do amazońskiej tragedii.
Czy w związku z tym, że nie jesteśmy znaczącym importerem, możemy bezrefleksyjnie objadać się wołowiną? Oczywiście nie.
Bez względu na to gdzie "produkowana", wołowina jest rodzajem żywności o największym wpływie na środowisko i w największym stopniu odpowiada za emisję gazów cieplarnianych oraz zużycie wody. Ma więc zasadniczy wpływ na dwa kluczowe obecnie problemy – zmiany klimatu i niedostatek wody. Dla zobrazowania, warto zauważyć, że hodowla zwierząt, w całym cyklu produkcyjnym, odpowiada za ok. 18 proc. emisji gazów cieplarnianych, to jest więcej niż cały światowy transport (14 proc.). Oczywiście w Amazonii jest to szczególnie dotkliwe, gdyż bezpośrednio przyczynia się do zniszczenia unikatowych ekosystemów.
Co zatem może zrobić każdy z nas? Zrezygnujmy lub przynajmniej znacząco ograniczmy spożycie mięsa, zaczynając od eliminacji z diety mięsa czerwonego. Na dywagacje i argumenty w stylu "ale ja lubię mięso" nie ma już ani miejsca, ani czasu.
Tekst: Tomasz Figarski
Artykuł pochodzi z magazynu "Dzikie życie" nr 10/304
Chcesz się pochwalić swoimi kulinarnymi osiągnięciami? Masz ciekawy przepis? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl