Frużelina – kupować gotową czy zrobić samodzielnie?
Świetnie smakuje nie tylko na gofrach spożywanych podczas wakacyjnych wojaży. Frużelina, czyli żelowane owoce, to również pyszny dodatek do domowych naleśników, lodów, sernika czy budyniu. Możemy ją kupić w sklepie, choć bez większego problemu specjał przygotujemy też własnoręcznie, dzięki czemu będziemy mieć większą kontrolę nad składem.
W ostatnich latach słowo "frużelina" weszło do języka potocznego, masowo pojawia się m.in. w menu niemal każdego lokalu oferującego gofry, szczególnie w okresie wakacyjnym. Jednak ta nazwa jest zastrzeżona tylko do produktów nowosądeckiej firmy Prospona (jednego z czołowych polskich przedsiębiorstw specjalizujących się w wyrobie owocowych dodatków dla branży spożywczej), oferującej m.in. żelowane maliny, wiśnie, truskawki, gruszki, brzoskwinie, czarne jagody czy borówki amerykańskie.
Jednak w sklepach i internecie nie brakuje też frużeliny innych firm, zazwyczaj nazywanej po prostu owocami w żelu. Tego typu produkty cieszą się rosnącym zainteresowaniem, ponieważ są bez wątpienia pysznym dodatkiem nie tylko do gofrów, ale również rozmaitych wypieków i deserów, świetnie sprawdzają się choćby we włoskim specjale panna cotta.
Czy warto kupować gotową frużelinę? A może lepiej przygotować ją samodzielnie, zwłaszcza latem, gdy mamy łatwy dostęp do sezonowych owoców, które szczególnie dobrze znoszą żelowanie?
Crumble - wyjątkowy deser z piekarnika
Frużelina – co w niej siedzi
Przed zakupem frużeliny na pewno warto przeczytać jej skład. Podstawowa zasada brzmi: im krótszy, tym lepszy. Najważniejszy jest procentowy udział owoców, które powinny stanowić przynajmniej 80 proc. zawartości puszki, wiaderka czy słoika. Niestety, często nie przekracza on 60 proc.
Co jeszcze znajdziemy w gotowej frużelinie? Zazwyczaj na kolejnych miejscach listy składników pojawia się woda i cukier, którego Polacy i tak nadużywają, w efekcie czego trzech na pięciu dorosłych mieszkańców naszego kraju ma nadwagę, a co czwarty jest otyły. Sacharoza przyspiesza też procesy starzenia organizmu, zakłóca gospodarkę hormonalną oraz osłabia układ odpornościowy. Zakwasza organizm, a także stanowi dobrą pożywkę dla drobnoustrojów, czego konsekwencją bywa próchnica, paradontoza, grzybica albo kandydoza. Dlatego lepszym rozwiązaniem jest poszukanie frużeliny, w której cukier został zastąpiony trochę zdrowszymi substancjami słodzącymi, np. erytrytolem czy sukralozą.
Żelowane owoce zazwyczaj zagęszcza się modyfikowaną skrobią kukurydzianą (kryje się pod symbolem E 1422), nieszkodliwą w małych dawkach, ale w nadmiarze zaburzającą przyswajanie wapnia, magnezu i żelaza, a także wywołującą dolegliwości trawienne: ból brzucha, biegunkę czy wzdęcia.
W składzie gotowej frużeliny nie może też zwykle zabraknąć najpopularniejszego przemysłowego regulatora kwasowości, czyli kwasu cytrynowego. Spożywany w zbyt dużych dawkach (pamiętajmy, że pojawia się także w wielu innych produktach) może negatywnie wpływać na przyswajanie cennych składników mineralnych (szczególnie wapnia), a także zwiększać ryzyko próchnicy czy nasilać dolegliwości związane np. z opryszczką.
Przepis na frużelinę
Jeśli chcemy mieć lepszą kontrolę nad składem, możemy samodzielnie przygotować frużelinę. Do jej wyrobu potrzebujemy dojrzałych owoców: wiśni, malin, jagód, truskawek, porzeczek czy czereśni. Najlepiej świeżych, choć dobrze sprawdzają się również mrożone, co sprawia, że specjał bez trudu przygotujemy przez cały rok, choć letni będzie na pewno najsmaczniejszy i najbardziej aromatyczny.
- Pół kilograma wybranych owoców dokładnie myjemy, po czym przekładamy do rondla z grubym dnem (mrożone podgrzewamy przez kwadrans na małym ogniu, co pewien czas mieszając).
- Następnie dosypujemy cukier. Jego ilość zależy od naszych preferencji smakowych, ale również zdrowego rozsądku – jeśli owoce są słodkie i dojrzałe, wystarczy zaledwie dwie łyżki słodzika, choć w niektórych przepisach pojawia się nawet pół szklanki cukru.
- Podgrzewamy na małym ogniu, a gdy cukier się rozpuści dodajemy płaską łyżkę mąki ziemniaczanej (wcześniej rozprowadzonej w niewielkiej ilości wody), sok wyciśnięty z połowy cytryny, ewentualnie także odrobinę korzennych przypraw, np. cynamonu czy kardamonu.
- Całość gotujemy przez minutę, po czym zdejmujemy z ognia. Frużelina jest gotowa.
Jeśli chcemy zachować ją na dłużej, jeszcze gorącą należy przełożyć do słoiczków, dobrze zakręcić i odwrócić do góry dnem.
W niektórych przepisach do frużeliny dodaje się także trochę żelatyny, zazwyczaj nie więcej niż łyżeczkę.