Domowy zielnik lepszy niż sklepowe nowalijki
Doniczki z ziołami nie są wcale tanie. Dobrej jakości rośliny mogą zrujnować nasz budżet, szczególnie jeśli lubimy zioła i dodajemy je do potraw przy każdej możliwej okazji. A warto to robić, bo zioła zawierają mnóstwo witamin, mikroelementów, pomagają w trawieniu pokarmu, a często decydują o finalnym smaku całego dania.
Wiele ziół działa też przeciwbólowo, łagodzi dolegliwości żołądkowe, a także zbawiennie wpływa na skórę i włosy. Sięgajmy więc po zioła przy każdej okazji. Zwłaszcza teraz na przedwiośniu, gdy bardzo już tęsknimy za smakiem świeżej zieleniny, a dostępne w sklepach nowalijki nie miały jeszcze okazji wyrosnąć w naturalnych warunkach, trudno więc uznać je za pełnowartościowe i zdrowe.
Niewielu z nas decyduje się na założenie własnego ogródka ziołowego, a szkoda, bo nie jest to wcale trudne. Wiele przypraw ziołowych bardzo łatwo rozmnaża się z nasion, a smak wyhodowanych w domu roślin jest niepowtarzalny. Najważniejsze w uprawie ziół jest przygotowanie. W sklepach bez trudu kupimy specjalne, podłużne pojemniki z przezroczystym przykryciem, zapobiegającym wysychaniu ziemi. Jeśli nie mamy miejsca na taki pojemnik, możemy wykorzystać mniejsze, zwykłe doniczki, przykrywając je w momencie kiełkowania zwykłym słoikiem.
Zawsze najtrudniej jest zrobić pierwszy krok. W przypadku zakładania domowego zielnika będzie to przygotowanie odpowiedniej ziemi. Najlepsza będzie ogrodowa, zmieszana z piaskiem. Kiedy wypełnimy nią doniczki, wystarczy zrosić ją wodą i wysiać nasiona.
Zobacz też: Zioła, które wspomagają układ trawienny
Tak przygotowane pojemniki warto przykryć, by ziemia nie wysychała i postawić na parapecie z dostępem do światła. Nasiona podlewamy codziennie i czekamy, aż wykiełkują. Gdy młode roślinki osiągną około 2-3 cm wysokości, odkrywamy doniczki.
Roślinki urosną bardzo szybko i nie wymagają specjalnych zabiegów. Nie musimy ich nawet przerywać, bo ziołom nie przeszkadza duże zagęszczenie. Poza tym szybko zaczniemy z nich korzystać, a więc w naturalny sposób będziemy je przerzedzać.
Decydując się na uprawę popularnego koperku czy estragonu na domowym parapecie, musimy liczyć się z porażką. Nasiona tych roślin muszą zimą lekko zmarznąć, dlatego doskonale dają sobie radę w ogródku, jednak rzadko udają się w domu.
Ziołowy ogródek warto z kolei uzupełnić zieloną pietruszką i szczypiorkiem. Pietruszki nie ma co wysiewać. Wystarczy w doniczce umieścić korzeń, nawet lekko zwiędły, a po kilku dniach pojawią nam się świeże, zielone listki. Podobnie wygląda sprawa ze szczypiorem. Umieszczona w doniczce cebula szybko da nam kilkanaście łodyg pachnącego szczypioru.
Zioło warto wykorzystywać stopniowo. Gdy nasze krzaczki bazylii czy tymianku podrosną, urywamy z każdej łodyżki tylko po kilkanaście listków, by roślina rosła dalej. Nie możemy jednak dopuszczać do tego, by krzaczek wyrósł zbyt mocno. Zbyt długa łodyga może spowodować, że roślina szybko oklapnie i do niczego się nie przyda.
Ziołowe przyprawy powinniśmy jeść, kiedy tylko się da. Dodawajmy je do sałatek, do sosów, świetne są również jako składnik pesto (nie tylko bazylia!). Są również bardzo ważnym składnikiem marynat do mięs i ryb. Nie sposób sobie wyobrazić np. kaczki pieczonej bez majeranku.
Pamiętajmy jednak o tym, że świeże zioła mają łagodniejszy smak i aromat od tych suszonych, więc trzeba będzie dodać ich więcej, jeśli chcemy, by zapach i smak były wyraźnie wyczuwalne. A jeśli mamy nadmiar, ususzmy je samodzielnie. Wystarczy ściąć rośliny tuż nad ziemią, powiązać w pęczki i powiesić w przewiewnym miejscu. Po kilku dniach możemy pokruszyć je i umieścić w szczelnie zamkniętych słoiczkach. Pod żadnym pozorem ziół nie suszymy w wysokiej temperaturze – stracimy wtedy olejki eteryczne, źródło smaku i zapachu.
Chcesz się pochwalić swoimi kulinarnymi osiągnięciami? Masz ciekawy przepis? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl