Dlaczego przed świętami warto postawić na wędzonki? Podpowiem!
Nie wyobrażam sobie Świąt Wielkanocnych bez domowych wędlin i wędzonek! Co prawda obecnie w sklepach można kupić niemal wszystko, ale nie oszukujmy się - nic nie smakuje tak, jak to, co samodzielnie przygotujemy w domu. W jaki sposób wędzić i dlaczego warto to robić? Opowiem wam o tym, jak wygląda to w moim przypadku.
Tradycja i smak na pierwszym miejscu
Od kiedy pamiętam, w moim domu zawsze przywiązywało się wagę do tradycji. Przed świętami (zarówno Wielkanocą, jak i Bożego Narodzenia) przygotowania zaczynały się już kilka tygodni wcześniej. W końcu wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik! Mimo że teraz jestem bardzo zajęta, to cały czas staram się kultywować rodzinne (oraz po prostu polskie) tradycje. Jak święta Wielkiej Nocy, to koniecznie domowe wędzonki!
Po co wędzimy wędliny?
Czym właściwie jest wędzenie? To proces, podczas którego mięsa, sery, a nawet owoce (tak niektórzy je wędzą!) poddawane są działaniu temperatury oraz związków chemicznych, które zawarte są w dymie Jest więc bardzo istotne, by odpowiednio dobrać rodzaj spalanego drewna. Do wędzenia można używać tylko takiego, które pochodzi z drzew liściastych. Najlepsze są do tego: grusza, śliwa, wiśnia albo czereśnia. Nadają się też olcha oraz buk.
Po co właściwie wędzimy wędliny? Ponieważ w wyniku tego procesu nabierają one specyficznego smaku, barwy oraz aromatu. To jeszcze nie koniec - wędzenie ma też działanie konserwujące. Dym przenika do substancji i przyczynia się do zwalczania bakterii.
Zobacz też: Idealny przepis na chrupiący boczek
Co ciekawe, wędzenie ma też wpływ na ilości wody oraz zmiany chemiczne w określonych produktach. Im dłużej wędzimy wędliny, tym stracą więcej wody. Jeśli są tłuste, to proces ten będzie przebiegał nieco wolniej.
Na początku zamarynuj, później uwędź. Jak się z tym uporać?
Podzielę się z wami przepisami na marynatę do kilku rodzajów mięsiw: kilograma boczku, szynki oraz karkówki. Na początku powinniście skupić się na zrobieniu solanki. Oto, czego będziecie potrzebować:
Składniki:
- ½ l wody
- 150 g soli morskiej
- 7 g saletry
- 1 łyżeczka cukru
- 1 łyżeczka ziaren kolendry
- 10 liści laurowych
- 1 łyżka ziela angielskiego
- 1 główka czosnku
- 1 garść lubczyku
Przygotowanie solanki:
Wsypać sól, saletrę i cukier. Dodać kolendrę, liście laurowe i ziele angielskie. Wszystko razem zagotować, następnie wystudzić. Aby sprawdzić, czy marynata jest wystarczająco słona, wystarczy przeprowadzić test jajka. Solankę wlewamy do szklanki, wrzucamy jajko. Jeśli nie utonie, marynata ma odpowiednie stężenie.
Boczek, szynkę i karczek ułożyć w naczyniu kamionkowym. Zalać solanką – płyn powinien przykryć mięso. Dodać całą główkę czosnku (w łupinie) i garść świeżego lubczyku. Odstawić na 2 tygodnie w ciemne i chłodne miejsce. Od czasu do czasu należy zajrzeć do środka i przemieszać. Jeżeli marynata zmętnieje i zacznie ciemnieć, trzeba ją wymienić na nową, przy czym można zmniejszyć gramaturę soli. Po 2 tygodniach mięso wyjąć z marynaty i osuszyć papierowymi ręcznikami.
Karczek i szynkę zasznurować lub włożyć do specjalnych siatek (można nabyć w sklepach masarskich). Pamiętać o pętelkach, na których mięso zawiśnie w domowej wędzarni.
W wędzarni napalić okorowanym drewnem z drzew liściastych (najlepiej postawić na te rodzaje, o których wspomniałam na początku). Wstawić mięso i wędzić przez 5-6 godzin w temp. 40-90 st. C.
Po uwędzeniu mięso przełożyć do garnka z wrzątkiem i parzyć przez godzinę (nie gotować). Następnie wystudzić w tej samej wodzie. Czas parzenia zależy od wagi pojedynczego kawałka mięsa – 1 kg musi przebywać w wodzie przez godzinę.
Kochani, uwierzcie mi na słowo, że zarówno smak, jak i aromat domowych wędzonek nie mają sobie równych. Zdaję sobie sprawę, że ich przygotowanie wymaga poświęceń, ale gra jest warta świeczki - chociażby przed świętami!
Chcesz się pochwalić swoimi kulinarnymi osiągnięciami? Masz ciekawy przepis? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl