Zielono mi, czyli święto z pianką
Dzień Świętego Patryka, święto typowo irlandzkie, obchodzone jest na całym świecie. Dlaczego? Głównie ze względu na hektolitry wypijanego piwa, skoczną muzykę oraz dobrą zabawę w gronie znajomych.
Dzień Świętego Patryka, święto typowo irlandzkie, obchodzone jest na całym świecie. Dlaczego? Głównie ze względu na hektolitry wypijanego piwa, skoczną muzykę oraz dobrą zabawę w gronie znajomych.
Wielkie świętowanie odbywa się na zielonej wyspie, w Stanach Zjednoczonych, w Australii i w Kanadzie i wielu innych krajach. To doskonałą okazja, by wybrać się na koncert zespołu grającego muzykę celtycką czy spróbować zielonego piwa.
Święty z charakterem
Podczas Dnia Św. Patryka w wielu pubach serwowane jest piwo koloru zielonego. Spokojnie - to tylko barwnik. Nawet nasze rodzime, znane marki mogą wyglądać niczym piwo z wysp. Jednak jeśli chcecie poczuć klimat Irlandii - skosztujcie czegoś, co jest z nią związane.
Zacznijmy jednak od początku. Zanim zamoczycie usta w piwie, zastanówcie się, kim był Św. Patryk. Żył na przełomie IV i V wieku. Pochodził ze Szkocji, prawdopodobnie z Cumbrii. W wieku 16 lat został porwany przez piratów i przewieziony do Irlandii. Jako niewolnik nauczył się celtyckiego, zbiegł i powrócił do Brytanii, gdzie oddał się Bogu.
W rodzinnym domu miał proroczy sen. Bóg kazał mu powrócić do Irlandii i schrystianizować ten kraj. Według legend przywracał wzrok ślepcom, ożywiał zmarłych, a kraj uwolnił od plagi węży, które symbolizować miały również zło. Nawrócił niemal wszystkich irlandzkich władców. Pod koniec życia dokonał chrztu kraju.
Skąd wzięła się koniczyna, która jest przecież symbolem Irlandii? Podobno św. Patryk pokazywał ją, kiedy ktoś pytał, jak to możliwe, by jeden Bóg występował w trzech osobach.
Ciemna marka
Najbardziej znanym piwem z zielonej wyspy jest oczywiście Guinness. To marka znana i ceniona na całym świecie. Bez problemu znajdziecie ją w większości cenionych barów i sklepów. Guinness, choć wiedzie prym wśród irlandzkich symboli, nie ma jednak monopolu na tradycyjny trunek Zielonej Wyspy.
Są jeszcze przynajmniej dwie znane marki irlandzkie produkujące piwo typu stout (ciemne). Mowa oczywiście o Murphy's i Beamish. Są mniej znane i dostać je można tylko w niektórych pubach. Warto spróbować, bo są zdecydowanie tańsze, a smakiem niewiele się różnią od legendy irlandzkiego piwa. Pozostaje tylko spróbować samemu.
No i jeszcze Wexford Irish Cream. Znacie? Jego historia sięga 1810 roku. Jest warzone zgodnie z oryginalną irlandzką recepturą. W pubie raczej go nie dostaniecie (chociaż kto wie...), ale w dobrych sklepach zapewne będzie. Co jest w nim takiego szczególnego? Podczas nalewania piwa do szklanki mamy wrażenie, że lejemy samą pianę. W puszcze znajduje się bowiem kulka, która wspomaga proces jej wytwarzania. Efekt jest niesamowity. Smak też całkiem, całkiem: z nutką goryczy i niezbyt głębokim słodowym smaczkiem. Alkohol jest praktycznie niewyczuwalny.
Nie wszystko złoto...
Inną marką, dość często spotykaną na polskim rynku, jest Kilkenny. To jasne piwo produkowane przez Guinnessa. Niestety, wypada średnio porównaniu z polskimi produktami. Podobnie jak Murphy's Red.
Rodzime produkcje w „irlandzkim stylu" także wypadają blado. Przykładem może być Dublin. Brzmi po irlandzku, ale z Zieloną Wyspą niewiele ma wspólnego. Niestety. Jest, mówiąc łagodnie, przeciętne. Podobnie jak Belfast, które promuje się napisem „Irish Style". Dlatego w Dniu Św. Patryka zdecydowanie polecamy markowe trunki. W końcu - raz się świętuje!
qk
fot. Jupiterimages