Sentymentalny wtorek: Odtworzyć klimat tamtych lat
Szklanki musztardówki, aluminiowe sztućce, kamionkowe miseczki, talerze z napisem Społem czy kryształowe cukierniczki osiągają na internetowych aukcjach zawrotne ceny. Na pchlich targach również możemy znaleźć prawdziwe perełki z minionej epoki. Miłośnicy designu rodem z PRL mogą także wybierać spośród współczesnych naczyń, stylizowanych na dawne. Czy jest to tylko chwilowa moda, a może tęsknota za dawnymi czasami?
Prawie jak w "Misiu"
Pamiętacie scenę z "Misia" Stanisława Barei w barze mlecznym Apis? Przykręcone do stolików aluminiowe miski i sztućce na łańcuchu. Do tego długie kolejki, ubogie menu i arogancka obsługa. Chyba nikt nie chciałby powrotu do tych czasów. A mimo to, powstają kolejne restauracje utrzymane w klimacie PRL, a design z tej epoki przeżywa prawdziwy renesans.
Przeglądając popularne portale aukcyjne i sklepy internetowe, natknęłam się na wiele ofert naczyń, sztućców, sprzętów kuchennych z minionej epoki. Talerze z ręcznie malowaną niebieską obwódką, przyprawniki, serwetniki, cukiernice są dostępne w zastawach lub na sztuki. Ceny przyprawiają o zawrót głowy. Za białe porcelitowe barowe kubki, w których kiedyś podawano kisiel, kompot lub kawę zbożową, zapłacimy dziś około 30 złotych (!).
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Stały się one symbolem późnego PRL-u. Zostały zaprojektowane w 1963 roku dla hoteli. Od 1969 roku produkowały je Zakłady Porcelany Stołowej Lubiana. Kubki miały charakterystyczny kształt oraz namalowany niebieski lub zielony pasek i logo. Można je było ustawiać pionowo – jeden w drugim, dzięki czemu zajmowały mniej miejsca. Przywołują wspomnienia z barów mlecznych, szkolnych stołówek i ośrodków wczasowych. Dziś znajdziemy je w restauracjach i mlecznych barach, stylizowanych na PRL.
- Lokal w tym klimacie to było moje marzenie – mówi Mariusz Wichowski, właściciel Baru Mlecznego PRL w Garwolinie. - Chciałem w ten sposób wywołać więcej uśmiechu na twarzach ludzi. Czasy komuny nie były łatwe, były pełne absurdów. Teraz możemy się z tego śmiać. Przychodzą do nas całe rodziny – młodsi i starsi. Dzieci pytają rodziców, dziadków, czy kiedyś rzeczywiście tak było. Serwujemy tradycyjne dania na talerzach pochodzących z minionej epoki. Żadnych podróbek. Nie mamy mikrofalówki, podgrzewaczy do jedzenia czy ekspresu do kawy. Nawet wodę na herbatę gotujemy w czajniku z gwizdkiem.
Perełki z piwnic i strychów
Na stolikach cerata w biało-czerwoną kratkę, na barze rzędy oryginalnej oranżady w butelkach, w menu schabowy i pomidorówka, a do tego porcelitowa zastawa i aluminiowe sztućce. - Przez ponad rok jeździłem po Polsce w poszukiwaniu oryginalnych naczyń i sprzętów – opowiada właściciel Baru Mlecznego. - Strychy sąsiadów i znajomych, targi staroci, a przede wszystkim koła gospodyń wiejskich okazały się kopalnią skarbów. U kogoś w piwnicy znalazłem czajniczek i filiżanki na kawę z zielonym paseczkiem i napisem PKP.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Udało się skompletować kilka zestawów. - Panie z kół gospodyń wiejskich pozbywały się starych naczyń, ponieważ chciały je wymienić na nowe. W ten sposób za kilkaset talerzy, szklanek i kompletów sztućców zapłaciłem około tysiąca złotych. To niewiele w porównaniu z tym, ile musiałbym wydać np. na Allegro, gdzie jeden talerz kosztuje prawie dychę. Na pchlich targach też można upolować prawdziwe perełki za niewielkie pieniądze. Ludzie pozbywają się naprawdę wspaniałych rzeczy – mówi Mariusz Wichowski.
Musztardówki na wymarciu
Talerze, talerzyki, miseczki z niebieską obwódką i logo Społem albo GS, kubki na kompot, szklanki w plastikowych lub metalowych koszyczkach, kieliszki z cieniutkiego szkła z malowanymi różyczkami, patery, plastikowe tace, kryształowe popielniczki... Pan Mariusz zdradza, że nawet w domu używa peerelowskich naczyń i sztućców. - Żona mnie za to trochę goni – śmieje się. - Ale ja uważam, że one są po prostu wygodniejsze. Dawniej robiono głębsze talerze, te nowe są jakieś takie płytkie, sos się z nich wylewa. Podobnie sztućce. Aluminiowe noże są ostrzejsze, nie mają ząbków. Mam też czajniczek do herbaty z epoki i piję z musztardówek.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Musztardówki, to obok porcelitowych kubków, kolejny symbol epoki. Rzeczywiście sprzedawano w nich musztardę. Słoiczki bez gwintów z grubego szkła, z charakterystycznymi pierścieniami u dołu pełniły funkcję szklanek lub kieliszków do wódki. - Kiedyś używano ich powszechnie, dziś bardzo trudno znaleźć oryginalną musztardówkę – przyznaje Mariusz Wichowski. - Początkowo podawaliśmy w nich napoje, niestety ginęły nam. Dlatego dziś musztardówki zabieramy tylko na tematyczne zloty.
Podróż w czasie
- Zależało mi na tym, by w barze maksymalnie odtworzyć ducha tamtej epoki, przenieść się w czasie. W ten sposób chciałem wywołać sentyment u osób starszych i wzbudzić ciekawość u tych młodszych. Klienci rozglądają się i mówią: "o, miałem taką maszynkę do mięsa" albo "w mojej kuchni stała taka waga".
Wielu przynosi też swoje pamiątki z epoki. To bardzo miłe. Młodzi pytają, czy rzeczywiście kiedyś były miski przykręcone do stolików i sztućce na łańcuchu. Mamy taki stolik jak w "Misiu". Robią sobie tam zdjęcia, śmieją się, jedzą, wspominają – kończy właściciel Baru Mlecznego PRL.
Wyglądają dziwnie, a smakują pysznie. Zobaczcie tradycyjne polskie dania: