Sentymentalny wtorek. Kultowa bułka z pieczarkami
Bułka z pieczarkami to najbardziej znany po zapiekankach przebój PRL-owskiego street foodu. Faszerowany maślanym nadzieniem paluch był odpowiedzią na niedobory i do dziś żyje we wspomnieniach Polaków. Jak odtworzyć jej smak?
Jak było w PRL-u? Co wam będę mówił. Wszyscy wiemy, jak było. "Dwadzieścia filmów o tym zrobiłem, robię dwudziesty pierwszy", jak mówił reżyser Hochwander w kultowym "Misiu".
Ale ciężko, nie-ciężko, jeść coś trzeba. Także na ulicy, w biegu, zwłaszcza że ustrój trzymał się na kombinowaniu i szeroko pojętej przedsiębiorczości obywateli, która zawsze wymaga załatwiania spraw na mieście.
W niemniej kultowym "Złym" Leopolda Tyrmanda doktor Halski na pierwszą randkę zabrał Martę Majewską na parówki i piwo. Ale to były lata 50. W osiemdziesiątych po parówkach nie było śladu, a na półkach tylko ocet. Więc choć wielu już znało orzeźwiający smak kapitalistycznej coli i było rozmiłowanych w Myszce Miki, parówki nie miały szansę rozwinąć się w zachodnie hot-dogi. Schyłkowy PRL salwował się wegetariańskim street foodem. Najbardziej pamiętnym przykładem jest dziś zapiekanka z serem i pieczarkami (oraz ketchupem o niezapomnianym smaku) roztopionymi na połowie bagietki.
Często wspominamy jednak "wegetariańskiego hot-doga", popularnego między innymi w Warszawie, gdzie do dziś można go dostać w kilku kultowych lokalach. W 2012 roku w Gorzowie Wielkopolskim również rozgorzała dyskusja, czy kultowe bułki nie powinny przypadkiem stać się jednym z symboli promujących miasto poza jego granicami. Jak relacjonuje "Gazeta Lubuska", przekąska podzieliła wtedy Gorzowian – jedni jej bronili, inni podnosili argument, że to tylko fast food, a fast foody są niezdrowe.
Jednak co może być niezdrowego w bułce z pieczarkami? Jeśli zastosujemy jedną z najpopularniejszych reguł kciuka, czyli ocenę liczby i świeżości składników, bułka z pieczarkami jest zwykłą przekąską, tyle że smażoną. Warto zadbać o dobrej jakości bułlkę typu paluch, choć oczywiście najłatwiej kupić dziś taką do tzw. francuskiego hot-doga, z wydrążoną już w środku dziurką, w którą umieścimy farsz.
Samo wypełnienie również nie należy ani do trudnych w przygotowaniu, ani do niezdrowych – jeśli tylko wykorzystamy świeże składniki. Ponieważ w Polsce Ludowej rzadko korzystaliśmy z oliwy z oliwek, najlepszy, pełny smak pieczarek osiągniemy, smażąc je na maśle. Najpierw jednak warto zeszklić cebulę, pokrojoną na niezbyt wielkie kawałki. Żeby jednak pieczarki zachowały sprężystość i dobry smak, trzeba zastosować się do prostej rady.
Po podsmażeniu osobno cebulki, zdejmujemy ją z patelni, a pieczarki wrzucamy partiami i solimy do smaku. W ten sposób nie wypuszczą na raz za dużo wody i będą smażyć się, zamiast gotować. Nie oszukujmy się – jeśli zależy nam na optymalnym smaku przekąski, a nie na przywołaniu w stu procentach doświadczenia sprzed lat, warto zadbać o to, by grzyby nie były przesadnie usmażone. Na końcu na patelni łączymy farsz w jedno i doprawiamy pieprzem oraz solą, jeśli uznamy, że jest jej za mało.
Po wypełnieniu wydrążonych w środku paluchów pieczarkami warto jeszcze opiec je w opiekaczu lub piekarniku tak, by maślany farsz skontrastowany był z przyjemnym, chrupkim doświadczeniem wgryzania się w bułkę. Sam jednak pamiętam bułkę z pieczarkami z kultowego "Murzynka" na warszawskiej Starówce, już z lat 90. Nie była nawet w połowie tak chrupiąca jak dzisiejsze zapiekanki z nowoczesnych opiekaczy i pieców konwekcyjno-mikrofalowych na stacjach benzynowych. Ot, kolejne trochę radosne, a trochę smutne, jakich wiele z czasów słusznie minionych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl