Parówki – przeczytaj zanim kupisz
Lubią je dzieci i dorośli. Świetnie sprawdzają się jako samodzielny posiłek, a także "wkładka" do hot-dogów czy naleśników. Nic dziwnego, że w sklepach znajdziemy bardzo duży wybór parówek. Po które warto sięgnąć? A może lepiej przygotować je samodzielnie?
Polacy uwielbiają parówki – spożywa je dziewięciu na dziesięciu mieszkańców naszego kraju, a co trzeci przyznaje, że sięga po serdelki przynajmniej raz w tygodniu. Kiełbaski jadamy na śniadanie i kolację, a często nawet na obiad, z braku czasu na przyrządzanie wykwintniejszych dań.
Mogłoby się wydawać, że parówki to rodzimy specjał, ale jednak jest inaczej. Ich historia rozpoczęła się prawdopodobnie pod koniec XV wieku, we Frankfurcie nad Menem, gdzie lokalni rzeźnicy, na czele z Johannem Georghehnerem, zaoferowali klientom podłużne kiełbaski z mięsa wieprzowego, wciśnięte w cienkie jelito gęsie. Ze względu na charakterystyczny kształt nazwali je dachshund, czyli "jamnik".
"Owe jamniki, gdy dotarły wreszcie nad Wisłę, bardzo szybko podbiły serca, a właściwie podniebienia, Polaków. Początkowo nazwano je frankfurterki – to ze względu na miejsce pochodzenia. Potem gdy zaczęto sprzedawać owe kiełbaski po dwie sztuki czyli parami, nadano im polską nazwę – parówki" – pisał Piotr Adamczewski, znakomity dziennikarz i popularyzator sztuki kulinarnej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pyszne kiełbaski w zalewie. Sprawdzony przepis na niemieckie danie
Na początku XX wieku specjał cieszył się już w Polsce dużą popularnością. Dostrzegła to Maria Ochorowicz-Monatowa, słynna ówczesna autorka poradników kulinarnych. W najsłynniejszej z nich, "Uniwersalnej książce kucharskiej" z 1913 roku, pojawił się m.in. przepis na naleśniki z parówkami. "Kiełbaski parowe obrać ze skórki, przekroić na dwie części wzdłuż, zawijać w długie wałeczki w naleśnikach, umaczać w rozbitem jajku, obsypać bułką i smażyć na ładny złoty kolor. Na półmisku ubrać gałązkami zielonej usmażonej pietruszki" – radziła Ochorowicz-Monatowa.
Naleśniki z parówkami do dziś często goszczą na polskich stołach, podobnie jak same kiełbaski. Co warto wiedzieć przed ich zakupem?
Parówki – uwaga na skład
"Był czas, że jadanie parówek łączyło się z pewną dozą ryzyka. Większość niewiele miała wspólnego z wynalazkiem Georghehnera. Zamiast cienkiego jelita miały plastikową powłoczkę, a wnętrze było wypełniane wszystkim tylko nie delikatnym farszem z wieprzowiny czy cielęciny" – wspominał Adamczewski.
Na szczęście minęły już czasy, gdy w kiełbaskach można było znaleźć naprawdę dużo dziwnych rzeczy (popularna teoria głosiła, że nawet tekturę czy papier toaletowy), jednak nadal pojawiają się tam kontrowersyjne składniki.
Bazą parówki powinno być oczywiście mięso, najlepiej, gdyby jego zawartość nie była mniejsza niż 70-80 proc. Zdecydowanie unikajmy kiełbasek posiadających w składzie mięso oddzielone mechanicznie (MOM), czyli po prostu odpady – ścięgna, chrząstki, tłuszcz, błony, rozdrobnione kości, a niekiedy nawet pióra i pazury.
Wybierajmy też produkty, które nie są wzbogacane cukrem, niestety często obecnym nawet w parówkach. Polacy i tak pochłaniają go za dużo, w efekcie czego zmagają się nadwagą, próchnicą czy grzybicą.
Co jeszcze nie powinno znaleźć się w składzie dobrych parówek? Na przykład azotyn sodu (E 250) i azotan sodu (E 251). Eksperci ze Światowej Organizacji Zdrowia uznali niedawno, że nadmierne spożywanie tych konserwantów może mieć fatalne skutki dla zdrowia, zwiększa bowiem ryzyko zatrucia organizmu, chorób nerek, a nawet rozwoju nowotworów, zwłaszcza raka jelita grubego.
Szukajmy kiełbasek bez fosforanów, które wprawdzie są uznawane za nieszkodliwe, jednak w nadmiarze mogą rozregulowywać organizm, przyczyniając się do gorszego przyswajania wapnia, magnezu i cynku, a także syntezy witaminy D.
Jak zrobić parówki w domu?
Jeśli nie mamy zaufania do sklepowych parówek, możemy je przygotować w domowym zaciszu, co wcale nie jest trudnym zadaniem.
Potrzebujemy dobrej jakości mięsa wieprzowego (szynki, łopatki) lub drobiowego (filet z piersi), które mielimy w maszynce (na sitku o jak najcieńszych oczkach), w razie konieczności nawet 2-3 razy. Następnie doprawiamy solą, pieprzem, granulowanym czosnkiem, wędzoną papryką czy suszonym majerankiem (dobór przypraw zależy od naszych preferencji smakowych).
Do wyrobu parówek niezbędne będą jelita wieprzowe, które coraz łatwiej kupić w sklepach masarskich, a czasem również supermarketach. Należy je wcześniej kilkakrotnie wypłukać w letniej wodzie, a później pozostawić na minimum 3 godziny w zimnej.
Na maszynkę do mięsa zakładamy specjalną nasadkę do nadziewania kiełbas. Naciągamy na nią jelito, zawiązujemy jeden koniec i powoli napełniamy przygotowaną masą. Później dzielimy na mniejsze serdelki, każdy koniec skręcając na przemian kilka razy, by nie rozpadł się w czasie późniejszej obróbki.
Wreszcie parzymy parówki przez 15-20 minut we wrzątku. Gotowe!