Kupujemy, bo myślimy, że jest zdrowy. Badania wykazały co innego
Istnieją produkty, które są wręcz świętym Graalem fit influencerek. Wydaje się, że są ultra zdrowe i do tego smaczne. Nic, tylko jeść! Niestety badania pokazują coś zupełnie innego. Czy to znaczy, że mamy rezygnować z jedzenia?
Mam złą wiadomość dla zjadacz pewnego islandzkiego jogurtu (dla siebie też, bo skyr gości u mnie codziennie, na przykład jogo dodatek do omletów i naleśników). Choć na papierze wygląda jak białkowy superbohater z Islandii, w praktyce może się okazać zwykłym wilkiem w owczej skórze - tyle że w plastikowym kubeczku. O co chodzi? Okazuje się, że nie jest on taki zdrowy, jak nam się wydaje. Niektóre rodzaje są wręcz szkodliwe dla naszego zdrowia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chrupiący placek ziemniaczany z halloumi – serowe niebo w 20 minut!
Czy skyr rzeczywiście jest najzdrowszym jogurtem?
Na pierwszy rzut oka: mało tłuszczu, dużo białka, "czysta" etykieta. No ideał. I faktycznie, oryginalny skyr to produkt wręcz obowiązkowy w diecie. Więc dlaczego naukowcy biją na alarm? Pozwól, że wyjaśnię ci to w najprostszy sposób. Tu nie chodzi o sam skyr, tu chodzi o to, co robią z nim niektórzy producenci. Wiele jogurtów, które są określane jako "tak zdrowe, że aż Królowa Elżbieta II by po nich zmartwychwstałą", ma okropny skład. Wyobrażasz sobie cukier albo pełno słodzików w fit produkcie? Niektóre marki wrzucają do skyru tony tych składników. Jest tego tyle samo, co w coli. Jedyna różnica jest taka, że w napoju nie ma białka, co stawia skyr w trochę lepszej pozycji.
Wielu badaczy mówi, że słodziki są jeszcze gorsze. Aspartam i acesfulam K to jak Lord Voldemort i Sauron sztucznych słodzików. Jelitom robią dosłownie jesień średniowiecza, niszczą mikroflorę i mogą nawet doprowadzić na skraj cukrzycy typu 2. Niby nie mają kalorii, ale czy warto?
Jakie skyr kryje w sobie tajemnice?
Skyr ma być naturalnie gęsty dzięki technologii odcedzania serwatki. Ale to kosztuje czas, sprzęt i umiejętności. Więc co robią producenci? Dodają gumy, pektyny i skrobie, żeby udawać, że jogurt jest "gęsty i kremowy". Warto tu wspomnieć, że te składniki zostały uznane za bezpieczne, ale tak naprawdę nie są nam potrzebne do niczego. Najczęściej używane zagęszczacze to:
- pektyna - do galaretki jak znalazł, do jogurtu średnio pasuje,
- guma guar - niby fit, ale osobom wrażliwym może rozwalić jelia,
- guma ksantowa - rodukt fermentacji bakterii. Używana do wszystkiego, od lodów po sosy,
- mączka chleba świętojańskiego - naturalna, ale może narobić problemów z jelitami,
- skrobia modyfikowana - to jest wręcz zbożowy Frankeinstein, najgorszy wśród zagęszczaczy, modyfikowany chemicznie lub enzymatycznie. To skrobia modyfikowana sprawia, że skyr jest bardziej chemiczny, niż ustawa przewiduje.
Są jeszcze barwniki i aromaty. Bo skyr truskawkowy ma być różowiutki, a jagodowy fioletowy. To prawda, że są naturalne, ale dla osób z alergiami to może być prawdziwa bomba. Więc jeśli chcesz kupić sobie skyr, to:
- czytaj składy - im krótszy i prostszy, tym lepiej,
- unikaj jogurtów smakowych - lepiej kupić naturalny i dorzucić owoce,
- jak zobaczysz napis "fit", "protein", "light", odłóż na miejsce (w takim skyrze jest zazwyczaj cała tablica Mendelejewa).