Boczek czy bekon – po co lepiej sięgnąć?
Choć te nazwy często stosuje się wymiennie, tak naprawdę kryją się za nimi trochę inne produkty, pochodzące z różnych części wieprzowej półtuszy. Jednak zarówno boczek, jak i bekon od dawna są cenionym specjałem kulinarnym. Który zasługuje na większe zainteresowanie?
Według oficjalnej definicji boczek pozyskiwany jest z bocznej i brzusznej części półtuszy wieprzowej charakteryzującej się przerostem tkanki tłuszczowej poprzecinanej warstwami mięśni.
To specjał od dawna goszczący w polskiej kuchni. Na wsiach receptura i technologia jego wytwarzania była przekazywana z pokolenia na pokolenie. Mięso najpierw peklowano przez kilka dni w zalewie z mocno osolonej wody, przyprawionej liściem laurowym, zielem angielskim, pieprzem i kilkoma ząbkami czosnku. Następnie boczek wędzono lub parzono.
Do dziś technika produkcji nie uległa znaczącym zmianom, choć coraz częściej moczenie w solance bywa zastępowane peklowaniem przez nastrzyki, natomiast zamiast tradycyjnego wędzenia wykorzystuje się ciekły dym wędzarniczy.
Rozmrażasz tak mięso? Nigdy nie powtarzaj tego błędu
Bekon produkowany jest według podobnych zasad, jednak od naszego rodzimego boczku różni go wykorzystywany surowiec, czyli grzbietowa część półtuszy wieprzowej, charakteryzująca się mniejszą zawartością tłuszczu i większym przyrostem mięśni. W procesie jej peklowania często wykorzystuje się oryginalne dodatki, np. syrop klonowy, miód albo melasę.
Produkt szczególnie ceni się w krajach anglosaskich, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, gdzie w ostatnich latach obserwuje się zjawisko zwane "becon mania". Jego sprzedaż rośnie błyskawicznie, szacuje się ją na blisko 4 miliardy dolarów rocznie. W licznych ankietach dotyczących ulubionych przysmaków Amerykanów bekon od dawna zajmuje czołowe miejsca.
Boczek i bekon – wartości odżywcze
Te specjały nie budzą entuzjazmu dietetyków, a także Światowej Organizacji Zdrowia – WHO zalicza boczek i bekon do grupy żywności rakotwórczej. Według badań naukowych zbyt częste spożywanie tego typu produktów, szczególnie smażonych, zwiększa ryzyko zachorowania na nowotwory, zwłaszcza jelita grubego.
Dlatego należy sięgać po nie z umiarem. Dotyczy to przede wszystkim boczku, który dostarcza solidnej dawki nasyconych kwasów tłuszczowych obwinianych o podwyższanie poziomu "złego" cholesterolu LDL. Jego nadwyżka odkłada się w komórkach ścian tętniczych, co doprowadza do zwężenia tętnic wieńcowych, w konsekwencji – udaru mózgu lub zawału serca.
Mniej nasyconych kwasów tłuszczowych kryje się w bekonie, który dostarcza również o połowę mniej kalorii (150 kcal w 100 g) niż wędzony boczek.
Jednak zarówno bekon, jak i boczek mają również sporo zalet odżywczych – zapewniają dużą porcję pełnowartościowych białek, które regulują funkcjonowanie centralnego układu nerwowego i mają wpływ na nasz stan emocjonalny, nastrój, pamięć czy koncentrację.
W tych produktach znajdziemy również sporo witamin z grupy B, np. B1, nieprzypadkowo nazywanej "witaminą radości", ponieważ poprawia samopoczucie i zwiększa odporność na stres. Wieprzowina dostarcza również całkiem sporo żelaza, czyli niezastąpionego uczestnika procesu produkcji hemoglobiny, umożliwiającej transport tlenu do komórek.
Należy też pamiętać, że wszystkie tłuszcze (w tym również nasycone), zapewniają organizmowi skoncentrowaną formę energii. Odgrywają też trudną do przecenienia rolę w transportowaniu rozpuszczalnych w nich witamin: A, D, E i K.
Boczek i bekon – na co zwracać uwagę przy zakupie
Kupując boczek czy bekon warto przyjrzeć się składowi tych specjałów. Unikajmy produktów wzbogacanych na przykład fosforanami. Tego typu związki występują powszechnie w artykułach spożywczych, a specjaliści alarmują, że zjadamy je w nadmiarze. Efekt? Zaburzają równowagę organizmu, ponieważ pogarszają wchłanianie wapnia, magnezu i żelaza, czego konsekwencją bywa np. osteoporoza.
Za ładny, różowy kolor i smak boczku czy bekonu często odpowiadają inne związki chemiczne: azotan potasowy (o słono-gorzkim smaku) oraz azotan sodowy (ma smak lekko cierpki). W przysmakach znajdziemy także wzmacniacze smaku, przeciwutleniacze czy stabilizatory. Im mniej ich w składzie, tym lepiej.
Boczek i bekon można wykorzystywać w kuchni wymiennie, na liczne sposoby. Zarówno Polacy, jak i Amerykanie uwielbiają spożywać je na śniadanie, jako dodatek do jajecznicy, choć świetnie sprawdzają się również na kanapce, zapiekance, pizzy czy omlecie. Można nimi wzbogacać smak różnych sałatek, zup (choćby żurku), farszów (do pierogów czy naleśników) oraz dań z makaronem (boczek jest obowiązkowym składnikiem spaghetti carbonara).
Mieszkańcy Stanów Zjednoczonych i Kanady eksperymentują z bekonem chętniej niż my z boczkiem. Dodają go do naleśników z syropem klonowym, zanurzają w czekoladzie i kandyzują. W tamtejszych sklepach można kupić bekonowe lody, a nawet marmolady.