Oszukane schabowe
Schabowy z ziemniakami i zasmażaną kapustą to klasyk polskiej kuchni. Jednak, gdy mięso było na kartki, trzeba było kombinować i szukać zamienników. Tak właśnie powstały kotlety schabowe, które nie mają w sobie nawet grama schabu.
Schab na wagę złota
W czasach PRL schab był na wagę złota. Kupowało się go albo spod lady, albo "od baby", albo - jak od połowy lat 70. - w specjalnych sklepach komercyjnych, po cenach zupełnie nieprzystających do zarobków. Zresztą nawet i tam nie leżał zbyt długo. Wbrew niezbyt sprzyjającym warunkom, to wówczas popularność zyskał kotlet schabowy z ogromną ilością panierki. Był traktowany z wyjątkową estymą i dorobił się tytułu "najbardziej tradycyjnego polskiego dania".
Schabowy w wersji de luxe?
Jak przygotowywano kotlety schabowe, skoro głównego składnika praktycznie zawsze brakowało? W wersji luksusowej schab zastępowała, także trudno dostępna, karkówka. Do sklepów trafiały najczęściej kawałki pełne żył i tłuszczu. Jednak kucharki sobie z tym radziły. Kłopot przy robieniu schabowych polegał także na braku jajek. Zamiast nich stosowano mleko - jeden z nielicznych produktów spożywczych, który można było dostać praktycznie bez kłopotu.
Budżetowa wersja popularnego kotleta
W biedniejszej wersji kultowe danie robiono z mortadeli. Tania wędlina, krojona w plastry i panierowana jak schaboszczak, zastępowała kotlety nie tylko w prywatnych kuchniach, ale także w barach mlecznych i restauracjach w całym kraju. Do tego tłuczone ziemniaki i surówka lub kiszony ogórek.
Wędlina o włoskim rodowodzie
Współcześnie mortadela nie cieszy się w Polsce zbyt dużym uznaniem, jednak we Włoszech to prawdziwy przysmak. Wędlina jest popularna szczególnie w Bolonii. Wytwarza się ją z bardzo drobno zmielonej wieprzowiny z dodatkiem tłuszczu i ziaren pieprzu lub orzeszków pistacjowych. Pokrojona w cieniutkie plastry, lekko "zmierzwiona" stanowi doskonały dodatek do kanapek.