Five o’clock – jak przygotować podwieczorek w angielskim stylu
Od ponad 200 lat, o godzinie 17 mieszkańcy Wysp Brytyjskich zwalniają tempo życia, by usiąść przy filiżance herbaty i talerzyku ze słodkościami. Five o’clock to pora relaksu i kontemplacji, które przydadzą się też zabieganym Polakom. Zapraszamy zatem na angielski podwieczorek.
Jedna z najsłynniejszych angielskich tradycji narodziła się na początku XIX wieku w Woburn Abbey, rezydencji księżnej Anny Marii Russell, szwagierki premiera Wielkiej Brytanii i damy dworu królowej Wiktorii. Arystokratka miała problem z panującym ówcześnie zwyczajem, zgodnie z którym około południa jadano lunch, a następnie trzeba było czekać, aż do kolacji, rozpoczynającej się zazwyczaj dopiero około 19.
Russell często chodziła głodna, dlatego postanowiła wprowadzić w swoim domu nową tradycję – popołudniowego picia herbaty połączonego z przegryzaniem drobnych przekąsek, księżna ponoć najbardziej lubiła małe kanapeczki z szynką i ogórkiem oraz wytrawne ciasteczka wywodzące się ze Szkocji, zwane scones.
Podwieczorki organizowano w pokoju zwanym Blue Drawing Room, zwykle około godz. 17. Z czasem zaczęło pojawiać się na nich coraz więcej znajomych Russell, przede wszystkim kobiet. Moda na popołudniowe herbatki, będące świetnym pretekstem do miłych spotkań towarzyskich, szybko przekroczyła mury Woburn Abbey i zaczęła upowszechniać się wśród brytyjskiej arystokracji. Polubiła je nawet królowa Wiktoria, wielka miłośniczka herbaty, której nie pozwalano jej pić w dzieciństwie (ponoć jedną z pierwszych rzeczy, jakie zrobiła po objęciu władzy była prośba o filiżankę tego napoju).
Popularność five o’clock jeszcze bardziej wzrosła w okresie rewolucji przemysłowej, gdy po herbatę sięgnęły również niższe warstwy społeczne. Do dziś około godz. 17 wielu Brytyjczyków robi sobie przerwę na lekki podwieczorek. Jak przygotować go w polskich realiach?
Herbata, ale jaka?
Najważniejsza jest oczywiście herbata. Statystyki wskazują, że jesteśmy jednymi z największych na świecie fanów tego napoju. Przeciętny Polak zużywa rocznie blisko kilogram suszonych liści roślin należących do rodzaju kamelia. To niemal dwa razy więcej niż… Chińczyk – mieszkaniec kraju, w którym tradycja picia napoju sięga pięciu tysięcy lat.
Problem w tym, że często ograniczamy się do zalania gorącą wodą "ekspresówki", czyli torebki wypełnionej przemielonymi listkami kiepskiej jakości herbaty czarnej. Jeśli chcemy przygotować podwieczorek w angielskim stylu, należy postarać się o lepszy produkt, najlepiej w postaci liściastej, który samodzielnie zaparzymy.
Brytyjczycy szczególnie cenią Earl Grey, czyli czarną herbatę z dodatkiem olejku z bergamotki, który dodatkowo poprawia nastrój i stymuluje pracę mózgu. Możemy też poeksperymentować z innymi gatunkami. Ciekawą propozycją jest herbata biała, nieprzypadkowo nazywana "eliksirem młodości". Napar zawiera bowiem bardzo duże ilości przeciwutleniaczy powstrzymujących procesy starzenia. Specyficzny smak ma czerwona herbata (pu-erh), skutecznie spalająca tłuszcz i obniżająca poziom "złego" cholesterolu. W Chinach bardzo ceni się herbatę oolong (zwaną też turkusową), która skutecznie reguluje metabolizm.
Jeśli chcemy urządzić tradycyjny brytyjski five o’clock, powinniśmy raczyć się herbatą z mlekiem. Należy pamiętać, by ten dodatek jako pierwszy wlewać do filiżanki, a dopiero później dopełniać ją świeżo zaparzonym naparem herbacianym.
Słodki dodatek
Oprócz dzbanka z pyszną herbatą, angielski podwieczorek nie może obyć się bez przekąsek. W wersji zwanej "full tea" na stole powinny pojawić się małe kanapeczki: z wędliną, wędzoną rybą lub rozmaitymi serami, a także różne słone przegryzki oraz ciasta i ciasteczka.
Przygotowanie takiej uczty wymaga jednak sporo pracy i czasu, którego zwykle około godz. 17 nam brakuje. Dlatego lepszym rozwiązaniem jest "light tea", czyli podwieczorek oparty tylko na herbacie i ciasteczkach. Od czasów księżnej Russell niewiele się zmieniło – Brytyjczycy nadal najchętniej sięgają po scones, czyli proste do wykonania okrągłe ciastka z mąki, masła, mleka i proszku do pieczenia, niekiedy z dodatkiem suszonych owoców (np. rodzynek).
Scones nie są zbyt słodkie, dlatego dla łasuchy jedzą je z dżemem truskawkowym. Tradycyjnym dodatkiem bywa również clotted cream – gęsta śmietana z niepasteryzowanego, które najpierw się podgrzewa, a następnie pozostawia do schłodzenia, w wyniku czego na powierzchni tworzą się charakterystyczne grudki (Anglicy nazywają je clots, skąd wzięła się nazwa specjału).
Oczywiście w polskich warunkach możemy zastąpić scones rodzimymi przysmakami, choćby kruchymi ciastkami z maszynki.
Chcesz się pochwalić swoimi kulinarnymi osiągnięciami? Masz ciekawy przepis? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl