Wiosenne jadalne kwiaty. Jak możemy je wykorzystać?
Coraz częściej zmieniamy nasze nawyki żywieniowe, poszukujemy nowych, zdrowych i smacznych produktów. Rezygnujemy z masowych zakupów w supermarketach i zwracamy się w kierunku dobrych produktów lokalnych, których pochodzenie jest nam bardziej bliskie i znane. Z przyjemnością wybieramy się na bazarki w pobliżu miejsca zamieszkania lub do lokalnego producenta i przynosimy do domu rośliny, które mogą ubogacić nasze codzienne menu.
Po triumfalnym powrocie do kuchni topinamburu, jarmużu i pasternaku, kolej na kwiaty. Czy można je jeść?
Tak. Jadalne kwiaty mogą nie tylko nacieszyć nasze oko - wszak je się oczami, ale także najbardziej wymagające podniebienie. Przyjrzyjmy się więc popularnym jadalnym kwiatom, które na wiosnę uatrakcyjnią naszą kuchnię.
Należą do nich m.in.:
- bratki
- fiołki
- mniszek lekarski
- kwiaty gruszy
- kwiaty brzoskwini
- czarny bez
- pierwiosnek
- pigwa stokrotki
5 prostych przepisów z pokrzywą. Poznaj jej walory kulinarne
Jak wykorzystać jadalne wiosenne kwiaty w kuchni?
Jadalne kwiaty doskonale komponują się z wytrawnymi i słodkimi potrawami. Odważnie dodawajmy je do sałatek, kanapek, makaronów, zup, deserów i lodów. Zamknięte w kostkach lodu pięknie ozdobią wiosenne lemoniady i drinki. Poranna owsianka z jadalnymi bratkami lub śniadaniowy jogurt z mniszkiem lekarskim to początek pięknego dnia. Tort urodzinowy z kwiatami brzoskwini lub fiołkami zachwyci każdego. Lemoniada z kwiatami czarnego bzu uatrakcyjni smak i wygląd napoju. Możliwości wykorzystania jadalnych kwiatów są nieograniczone.
Lemoniada z kwiatami czarnego bzu, miodem i cytryną
Składniki:
- 5 baldachów kwiatów czarnego bzu
- 1 cytryna
- 1 łyżka miodu
- 1 litr wody źródlanej
Przygotowanie:
- Kwiaty czarnego bzu oczyszczam i odcinam im zielone łodygi, wkładam do dzbanka. Cytrynę szoruję pod gorącą wodą i kroję na plastry – wkładam do dzbanka.
- Lekko podgrzewam połowę wody i rozpuszczam w niej miód – wlewam do dzbanka i uzupełniam pozostałą wodą.
- Przykrywam i wstawiam do lodówki na pół godziny, ewentualnie dodaję kostki lodu.