Sambal oelek – jak zrobić ostry sos indonezyjski?
Jeden z najbardziej pikantnych specjałów na świecie. Mała łyżeczka sambal oelek wystarczy, by potrawa nabrała smaku, ale także potężnej ostrości. Mieszkańcy indonezyjskich wysp nie wyobrażają sobie jednak życia bez tego sosu, który z powodzeniem można wykorzystywać także w naszej kuchni.
Choć sambal oelek uchodzi dziś za sztandarowy produkt kuchni południowo-wschodniej Azji, to jego początek związany jest z zupełnie innym zakątkiem świata. Główny składnik sosu, czyli ostra papryczka chili pochodzi z Peru, do Europy dotarła dzięki wyprawom Krzysztofa Kolumba, a największą popularność zdobyła początkowo w Portugalii, gdzie przyrządzano z niej wiele pikantnych specjałów. W XVI wieku, wraz portugalskimi podróżnikami i żeglarzami trafiła m.in. na indonezyjskie wyspy. Szybko zagościła na tamtejszych stołach, stając się nieodłącznym elementem kuchni tego regionu świata.
Określenie sambal oelek też jest trochę zeuropeizowane, ponieważ w miejscowej nazwie funkcjonuje raczej słowo ulek, oznaczające tradycyjny kamienny moździerz, w którym uciera się ostrą papryczkę oraz inne składniki gęstego sosu (sambal).
Sambal oelek jest stale obecny w indonezyjskiej kuchni i podawany do niemal każdej potrawy, na śniadanie, obiad czy kolację. Świetnie komponuje się z mięsem, warzywami i rybami. Z cytryną i sosem sojowym tworzy pyszną marynatę do pieczonych lub grillowanych mięs albo owoców morza. Jest doskonałym dodatkiem do dań z makaronu oraz oczywiście ryżu. Odrobina sosu wzbogaci smak kanapki z wędliną.
Według klasycznej receptury, oprócz chili w jego składzie znajduje się jeszcze tylko sok z limonki i sól, ewentualnie jeszcze szalotka i czosnek. Sambal oelek to nie tylko samodzielny dodatek do dań, ale również baza innych sosów typu sambal, które wzbogaca się m.in. terasi (pastą krewetkową), sokiem z tamaryndowca, pomidorami, orzechami kemiri czy fasolą petai.
Zobacz też: Oto przyprawy, które przyspieszają odchudzanie
Moc kapsaicyny
Pikantność sambal oelek zależy od odmiany zastosowanej papryczki chili. Może być to stosunkowo łagodna zielona lombok, znacznie ostrzejsze adyuma czy habanero albo "piekielna" Naga Jolokia, która notuje najwyższe wskaźniki w tzw. skali Scoville’a (SHU), określającej zawartość kapsaicyny w danym produkcie.
To właśnie ten organiczny związek chemiczny odpowiada za ostry, piekący smak papryki, a w rezultacie także sambal oelek. Kapsaicyna może także pochwalić się imponującymi właściwościami odżywczymi. Bardzo skutecznie reguluje procesy przemiany materii i sprzyja odchudzaniu. Uruchamia procesy, które prowadzą do efektywniejszego spalania tłuszczów. Wpływa na produkcję tarczycowych hormonów regulujących apetyt – adrenaliny i dopaminy, zmniejszając uczycie głodu.
Kapsaicyna sprzyja również oczyszczaniu organizmu z toksyn, uśmierza ból (stanowi składnik wielu preparatów łagodzących dolegliwości stawów czy mięśni) oraz wspomaga układ odpornościowy. Pobudza produkcję endorfin, zwanych "hormonami szczęścia" i podwyższa ciśnienie. To między innymi dlatego ostre przyprawy uchodzą za bardzo skuteczne afrodyzjaki.
Mimo licznych zalet, kapasaicyna ma też wady. U osób cierpiących na schorzenia układu pokarmowego może powodować podrażnienia i nasilać dolegliwości: bóle brzucha, zgagę czy wzdęcia. Muszą na nią uważać także nadciśnieniowcy.
Sambal oelek – kupić czy zrobić samodzielnie?
Sos sambal oelek możemy kupić w sklepie, jednak wiele tego typu produktów, oprócz papryczki chili i pożądanych dodatków (soli, soku z limonki), kryje w składzie potężną dawkę chemicznych konserwantów, stabilizatorów i zagęszczaczy, m.in. sorbinian potasu (niekiedy wywołuje reakcje alergiczne czy problemy żołądkowe) i benzoesan sodu (spożywany w nadmiarze może nasilać objawy astmy i podrażniać przewód pokarmowy).
Dlatego lepszym rozwiązaniem jest przygotowanie sambal oelek w domu. Nie będzie to trudne. 30-40 papryczek chili myjemy i kroimy na mniejsze kawałki, a następnie ucieramy w moździerzu (można też ułatwić sobie zadanie i użyć blendera), razem z 2-3 ząbkami czosnku, czterema łyżeczkami soli i dwoma łyżkami cukru (warto użyć trzcinowego). Gdy masa nabierze konsystencji pasty przekładamy ją do garnka i podgrzewamy na małym ogniu (nie doprowadzając do zagotowania). Dolewamy sok wyciśnięty z limonki, 2-3 łyżki oliwy i dwie łyżki octu ryżowego. Całość gotujemy 30-40 minut, aż sos zgęstnieje. Gotowe!
Sambal oelek przekładamy do małych słoiczków. Przechowujemy w lodówce.
Chcesz się pochwalić swoimi kulinarnymi osiągnięciami? Masz ciekawy przepis? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl