Ryby z Bałtyku. Czy są bezpieczne dla naszego zdrowia?
Najnowsze wyniki badań ekspertów z Morskiego Instytutu Rybackiego wskazują na spadek poziomu dioksyn w rybach bałtyckich. Ten trend widoczny jest od kilku lat.
Zanieczyszczenie środowiska to powszechnie znany problem. Nikt jednak nie wie do końca, z jakim poziomem tego zanieczyszczenia mamy styczność na co dzień. Dotyczy to zarówno powietrza, gleby, jak i wody. Toksyczne substancje i metale ciężkie są wszędzie, ale o negatywnym wpływie żywności na zdrowie człowieka możemy mówić dopiero wówczas, kiedy obecne w niej substancje niepożądane przekraczają dozwolone normy, wyznaczone w oparciu o badania naukowe. Sprawa jest tak samo istotna w przypadku hodowli mięsa czy uprawy warzyw, jak i połowów ryb.
- Zamiast straszyć konsumentów i zniechęcać do jedzenia ryb z Bałtyku, należy ich rzetelnie informować. Jeśli podajemy do informacji opinii publicznej, że ryby zawierają szkodliwe substancje, należy podać ich stężenie oraz odnieść je do obowiązujących norm, bo dopiero taka informacja pozwoli ocenić czy dana substancja ma szkodliwy wpływ na zdrowie człowieka - mówi dr hab. inż. Joanna Szlinder-Richert prof. nadzw. z Morskiego Instytutu Rybackiego - Państwowego Instytutu Badawczego. - Rolą naukowców jest badać, które substancje i w jakiej ilości mogą szkodzić konsumentom. Natomiast rolą państwa i organów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo żywności jest zapewnienie na drodze legislacyjnej bezpieczeństwa konsumentom - dodaje ekspert z MIR-PIB.
Ryby wędzone. Czy są zdrowe?
W Polsce nie wprowadza się do sprzedaży ryb, które zawierają podwyższone poziomy szkodliwych substancji
Europejska Rada Informacji o Żywności (EUFIC) podaje, że jeśli przyjęta dawka mieści się poniżej poziomu krytycznego, to ryzyko dla zdrowia konsumenta nie występuje. Takie ryzyko oceniają Europejskie Biuro ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) i krajowe władze zajmujące się bezpieczeństwem żywności.
- Produkty rybne obecne na rynku europejskim, muszą spełniać szereg nałożonych prawem wymagań dotyczących jakości. Wprowadzone są odpowiednie mechanizmy umożliwiające kontrolę na różnych poziomach łańcucha dostaw. Stężenia toksycznych substancji chemicznych w żywności podlegają rygorystycznym limitom i muszą mieścić się poniżej wartości tych limitów, co oznacza, że nie zagrażają zdrowiu ludzi - dodaje Justyna Frankowska, członek Zarządu grupy Kapitałowej Graal - lidera branży przetwórstwa rybnego w Europie Środkowo-Wschodniej. - A zatem jeśli z prowadzonych badań, programów monitoringowych, jak również kontroli, które są wdrożone w każdym państwie UE wynika, że dany surowiec nie spełnia norm, wprowadzany jest zakaz połowu na konkretnym łowisku i zakaz wprowadzania surowca na rynek - dodaje Justyna Frankowska.
Zgodnie z obowiązującym europejskim prawem nie ma możliwości, aby w sprzedaży pojawiły się ryby u których wykryto zawartość toksycznych dioksyn, rtęci i polichlorowanych bifenyli (PCB) na poziomie stanowiącym jakiekolwiek ryzyko dla zdrowia człowieka. Skoro w rybach poławianych na północy Bałtyku zdarzały się przekroczenia dopuszczalnych norm dioksyn, dlaczego Szwedzi sprzedają je na rodzimym rynku?
- Szwecja skorzystała z możliwości wystąpienia o derogację do obowiązujących w UE przepisów, bo uznano, że jedzenie ryb z Bałtyku przynosi dużo więcej korzyści zdrowotnych aniżeli ryzyka. Po uzyskaniu derogacji Szwedzi mogą sprzedawać ryby z Bałtyku na swoim wewnętrznym rynku, ale muszą informować konsumentów o potencjalnym ryzyku - mówi dr hab. inż. Joanna Szlinder-Richert z MIR-PIB.
Szwedzka Agencja ds. Żywności ostrzega konsumentów, że podwyższony poziom dioksyn może mieć niekorzystny wpływ na zdrowie człowieka. Podejście Szwecji jest dowodem na to, że wartość odżywcza wynikająca ze spożywania ryb, została oceniona znacząco wyżej niż jakiekolwiek możliwe zagrożenia. Polska pod tym względem jest o wiele bardziej restrykcyjnym krajem niż Szwecja. Zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem, nie ma możliwości, aby do sprzedaży zostały dopuszczone ryby u których wykryto w jakikolwiek sposób przekroczony poziom szkodliwych dla zdrowia substancji.
Wyniki monitoringów i badań dowodzą, że ryby z Bałtyku są bezpieczne
Jak pokazują wyniki monitoringów i badań prowadzonych przez Morski Instytut Rybacki w polskiej strefie ekonomicznej w ostatnich latach nie obserwuje się wzrostu stężenia substancji toksycznych. Jeszcze 20 lat temu zdarzały się pojedyncze próbki ryb w których odnotowywano przekroczenia poziomu dioksyn. Jednak od tego czasu podjęto działania zmierzające do redukcji przemysłowej emisji tych zanieczyszczeń i w ciągu ostatnich lat MIR-PIB nie stwierdził ani przekroczenia poziomu stężeń dioksyn w rybach, ani przekroczenia obecności poziomu metali ciężkich czy polichlorowanych bifenyli (PCB). Wręcz przeciwnie - jak pokazują wyniki badań w rybach z polskiej strefy ekonomicznej poziomy tych substancji są dużo niższe aniżeli dozwolone limity. Żadnej alarmującej sytuacji nie odnotowano również podczas badania gotowych produktów z ryb.
Obecnie w MIR-PIB jest realizowany projekt przy udziale Polskiego Stowarzyszenia Przetwórców Ryb, finansowany z Programu Operacyjnego Rybactwo i Morze 2014-2020, którego celem jest dostarczenie wyników zawartości dioksyn i polichlorowanych bifenyli w rybach bałtyckich wyładowywanych w polskich portach i przetwarzanych przez polskie zakłady przetwórstwa ryb. Wyniki te będą dostępne dla służb weterynaryjnych tak, aby dysponowały źródłem danych o aktualnych poziomach tych substancji w surowcu bałtyckim. Do tej pory w ponad 100 przebadanych próbkach ryb, poławianych w latach 2019-2020 nie stwierdzono przekroczeń dopuszczalnych norm, co oznacza, że surowiec ten jest bezpieczny dla konsumentów. W zależności od gatunku, średnie stężenia tych zanieczyszczeń mieści się w granicach od 1,34 (śledź) do 3,29 (łosoś) pg WHO-TEQ/g, podczas gdy dopuszczalny limit wynosi 6,5 pg WHO-TEQ/g.