Jedzenie kompulsywne - symptomy i leczenie
Pełna lodówka to nie lada pokusa dla tysięcy ludzi. Problem niepohamowanego jedzenie staje się coraz powszechniejszy. Zajadamy stresy, niepowodzenia, nudę, niepewność... można powiedzieć, że to kolejny nałóg, którego skutki mogą być tragiczne. Czym jest kompulsywne jedzenie, jakie symptomy powinny nas zaalarmować i jakich produktów nie powinna mieć pod ręką osoba, która nie potrafi pohamować swojego apetytu?
Szczegółowe odpowiedzi i porady przygotowała dla nas specjalistka ds. żywienia człowieka, Barbara Dąbrowska-Górska z poradni barbaradabrowska.pl.
Czym jest kompulsywne jedzenie?
- To zaburzenie odżywiania polegające na niekontrolowanym objadaniu się. Brzmi prosto, jednak problem jest bardzo złożony. Przede wszystkim należy wziąć pod uwagę jego nasilenie i czynniki wywołujące przymus sięgnięcia po przekąskę.
Spójrzmy najpierw na czynniki zewnętrzne. Może to być stres, nieregularne posiłki, a nawet faza cyklu miesiączkowego. Rozpoznanie czynnika wywołującego napady głodu, to bardzo ważny element w rozwiązaniu problemu.
Kolejnym jest ocena częstotliwości jego występowania. Każdy z nas od czasu do czasu coś podjada. Najczęściej jest to skutek np. bardzo męczącego, stresującego dnia w pracy. Cały dzień biegamy, nie mamy czasu zjeść regularnych posiłków, jesteśmy podminowani. Wracamy do domu, uspokajamy się, zwalniamy tempo i dociera do nas sygnał od organizmu - za niski poziom cukru we krwi - jestem głodny!
Niepokojące zwyczaje
Sporadyczne napady głodu, nie stanowią powodu do zmartwienia. Gdzie więc przebiega granica między "łasuchowaniem", a poważnym problemem? Jakie sygnały, powinny być dla nas dzwonkiem alarmowym?
- Jeśli takie sytuacje zdarzają się regularnie, powiedzmy częściej niż 2- 3 razy w miesiącu, powinniśmy zacząć uważnie się sobie przyglądać. Zwróćmy uwagę czy po takim podjadaniu nie mamy poczucia winy, czy nie zaczynamy planować tych "ekstra" posiłków - np. na spotkaniu ze znajomymi zjadamy tylko niewielką porcję, ale w głowie już się zastanawiamy jakie pyszności zjemy po powrocie w samotności.
Ważnym sygnałem, że już mamy problem jest przymus jedzenia w sytuacji, gdy nie powinniśmy odczuwać głodu, czyli np. 2 godziny po pełnowartościowej, sycącej kolacji. To bardzo istotne, by nauczyć się odróżniać głód fizjologiczny od apetytu, wewnętrznego przymusu jedzenia.
Zwróćmy też uwagę na to ile jemy. Zdrowa osoba, czyli taka, u której problem nie przeszedł jeszcze w fazę zaburzenia psychicznego, potrafi zachować umiar, zatrzymać się. Jeśli jemy więcej niż możemy - po posiłku jest nam niedobrze, albo jemy tak długo, że musimy zwymiotować, problem jest już bardzo poważny. Znany jest przypadek osoby, która w trakcie jednego takiego napadu zjadła kilkanaście tys. kalorii, czyli tyle ile zdrowy człowiek przyjmuje w tydzień!
Osoby cierpiące na to zaburzenie, sięgają po jedzenie pod wpływem niemal wszystkich emocji. To dla nich sposób na odreagowanie. Jedzą też w sposób niepohamowany, co oznacza, że mogą zjeść produkt prosto ze sklepowej półki, a nawet coś co jest zamrożone albo zepsute.
To naprawdę poważne zaburzenie, którego leczenie wymaga pracy zarówno dietetyka, jak i - a właściwie przede wszystkim - psychologa lub psychiatry. Kiedy trafiają do mnie pacjenci nawet z łagodną formą kompulsywnego jedzenia, zawsze w pierwszej kolejności kieruję ich do psychologa, z którym później współpracuję przy ustalaniu diety.
Najsilniejsze pokusy
Biorąc pod uwagę, że osoby dotknięte problemem kompulsywnego jedzenia są w stanie zjeść nawet zepsute produkty, wydaje się, że to, jakie jedzenie "mamy pod ręką" nie ma żadnego znaczenia.
- Wszystko zależy od nasilenia problemu i od tego co jest punktem zapalnym. W skrajnych przypadkach, faktycznie każdy jadalny produkt będzie "łakomym kąskiem". Jednak w sytuacji, gdy dana osoba jest po prostu łakoma, punktem zapalnym może być konkretny produkt np. ulubiony batonik.
Są osoby, które nie straciły jeszcze całkowicie kontroli nad jedzeniem, ale trudno im się powstrzymać od wędrowania do lodówki. Jakie produkty powinny usunąć z zasięgu ręki, by łatwiej oprzeć się pokusie?
- U zdrowej osoby, takie napady łaknienia rzadko są spowodowane tylko jednym czynnikiem. Najczęściej nakłada się na siebie kilka okoliczności, które powodują, że sięgamy po coś do jedzenia. Najczęstszy schemat wygląda tak: wstajemy rano, szybka kawa , potem np. batonik zjadany w biegu, praca, stres, nieregularne posiłki. Do tego może się dołożyć faza cyklu miesiączkowego. Kobiety bardzo często na około tydzień przed miesiączką zmagają się z większym apetytem. Opisany przeze mnie schemat prowadzi do wahania poziomu cukry we krwi i rozregulowania cyklu żywieniowego, czego skutkiem są właśnie napady głodu. I tu dochodzimy do produktów spożywczych, które są w tej sytuacji głównymi winowajcami. Są to produkty zawierające cukier - czyli słodycze i słodkie napoje, a także artykuły bogate w białą mąkę. Najgorsza sytuacja ma miejsce, kiedy w jednym posiłku łączymy produkty z mąki białej, cukier prosty, tłuszcz i sól. Mamy więc typowy zestaw fast foodowy. Co gorsza, takie jedzenie podwójnie działa na naszą niekorzyść.
Nie tylko powoduje szybkie skoki poziomu cukru we krwi, ale uruchamia też ośrodek nagrody w mózgu, co sprawia, że gdy tylko nabierzmy ochotę na coś do jedzenia, bardzo chętnie wybierzemy produkty, które dostarczą nam tych składników. I tak koło się zamyka.
Cukier, biała mąka, sól, tłuszcz - który z tych składników jest dla nas najgroźniejszy?
- Szczególnie niebezpieczny smak słodki, co ma pierwotną przyczynę. Ponieważ mleko matki jest słodkawe, to pierwszy smak jaki poznajemy, kojarzymy go więc ze spokojem, bezpieczeństwem, ulgą, nagrodą. Słodkie jedzenie daje nam więc ukojenie.
Problem kompulsywnego jedzenia i niepohamowanego sięgania po słodycze bardzo często dotyczy osób, które w życiu muszą bardzo się pilnować, ciągle coś kontrolują. Jedzenie jest więc dla nich takim wentylem bezpieczeństwa, strefą w której "odpuszczają" kontrolę i sobie folgują. Po uczcie pojawia się chwilowa ulga, za którą płacimy wyrzutami sumienia. Rośnie stres i koło się zamyka. Dlatego to co może się wydawać niewielką słabością, jest tak groźne.
Długofalowe skutki kompulsywnego jedzenia
- Od niepohamowanego objadania jest tylko krok do bulimii, pod różnymi postaciami. Niektóre osoby chcąc pozbyć się nadmiaru jedzenia, wymiotują, inne uzależniają się od bardzo intensywnych ćwiczeń. Większość zaczyna się izolować i zostaje sama ze swoim problemem.
- Aby w porę zatrzymać niepokojące zwyczaje, przede wszystkim musimy uświadomić sobie, że niewinne podjadanie może bardzo szybko stać się czymś nad czym stracimy kontrolę. Bardzo ważne jest jak najszybsze wprowadzenie zmian w systemie żywienia. Po pierwsze: regularne posiłki. Bez tego możemy być niemal pewni, że przegląd lodówki w poszukiwaniu łatwych i szybkich przekąsek, stanie się naszym nawykiem. Po drugie: węglowodany złożone (czyli np. wszelkie kasze, makarony razowe), które powoli uwalniają cukier do krwi, dzięki czemu nie dochodzi do nagłych wahnięć stężenia glukozy. Po trzecie: białko i zdrowe tłuszcze. Białko na długo wypełni nasz żołądek, dzięki czemu nie będziemy mieć ochoty na kolejny posiłek, a tłuszcz zapewni uczucie sytości i komfort dla układu pokarmowego. To trio: glukoza z węglowodanów złożonych uwalniana stopniowo oraz w mniejszych ilościach białko i dobre tłuszcze, to klucz do sukcesu. Hitem są dania, po które łatwo i szybko możemy sięgnąć, gdy poczujemy głód. Zdecydowanie polecam zupy
warzywne np. z ryżem i kawałkiem chudego mięsa, które można ugotować na dwa dni i dostarczają nam wszystkie wymienione wyżej składniki. Doskonale sprawdza się też owsianka z mlekiem i owocami. Gdy dopadnie nas ochota na przegryzkę, warto też mieć pod ręką niewielką garść orzechów.
Te proste pomysły żywieniowe mogą nas uchronić od wpadnięcia w poważne problemy zdrowotne. A jeśli ów problem już się pojawił - nie czekajmy, jak najszybciej poszukajmy pomocy u specjalistów.
AD/mp/kuchnia.wp.pl