Hot-dog. Symbol fast foodów ma dziś swoje święto
Bułka z kiełbaską. Nie ma chyba prostszego przepisu, więc trudno się dziwić, że hot-dogi zawojowały świat. I choć promotorami tej przekąski byli Amerykanie, to wcale nie oni są jej twórcami.
Historia ulicznej przekąski
Popularna przekąska stała się jednak symbolem ulicznej kuchni amerykańskiej, co dobitnie potwierdza dzień, w którym obchodzone jest jej święto - 4 lipca, czyli Dzień Niepodległości! Jak je celebrować? Oczywiście uraczyć się bułką z kiełbaską. Zanim jednak rozpoczniemy ucztę, warto bliżej poznać ciekawą historię bohatera dnia.
Podobnie jak hamburgery, hot-dogi przybyły do Stanów Zjednoczonych razem z robotnikami z Europy. Niemcy i mieszkańcy środkowo-wschodniej części naszego kontynentu przepadali za cienkimi kiełbaskami, które podczas przerw w ciężkiej pracy jedli włożone między dwa kawałki chleba lub w bułce pszennej. Ten pospolity posiłek bardzo szybko znalazł nowych zwolenników.
Istnieje mnóstwo historii o początkach ekspansji hot-dogów. Pierwsza mówi o dwóch imigrantach z Austro-Węgier. Emil Reichel i Sam Ladany jeszcze w Europie sprzedawali kiełbaski w bułce.
Gdy wyjechali do Ameryki, nadal prowadzili ten interes. Przełom nastąpił w 1893 roku, gdy postawili stoisko na terenie odbywających się w Chicago Targów Światowych. Odnieśli sukces finansowy, a hot-dog wdarł się przebojem na amerykański rynek.
Bohaterem innej opowieści jest nieznany bliżej z nazwiska niemiecki sprzedawca kiełbasek z Nowego Jorku. Nazwał on swoje przekąski "Dachshund". Jeden z rysowników z gazety "New Yorker" jadł je codziennie, ale miał problemy z poprawnym wymawianiem niemieckiej nazwy. Aby ułatwić sobie życie, przetłumaczył "Dachshund" na "hot-dog". Jak było naprawdę, nie wiadomo.
Co znajdziemy w bułce?
Oczywiście, prawdziwy hot-dog to nie tylko odpowiednia bułka i kiełbaska, zastąpiona bardzo szybko parówką, ale również inne dodatki. Najważniejszy jest sos. Miłośnicy hot-dogów dzielą się na takich, którzy uwielbiają keczup i na tych, którzy preferują musztardę. Z przeprowadzonych kilka lat temu badań wynika, że 71 procent Amerykanów preferuje musztardę. W Polsce zdaniem sprzedawców, triumfy święci keczup, ale nie jest to poparte żadnymi badaniami.
Choć produkty, z których przygotowywana jest kanapka, czyli przede wszystkim bułka i kiełbaska, nie są drogie, światowy rynek sprzedaży hot-dogów generuje gigantyczne zyski. W Europie sprzedaje się rocznie około miliarda hot-dogów, a w USA siedem miliardów sztuk! Tylko w supermarketach amerykańskich obrót hot-dogami sięga ponad 2,5 mld dolarów rocznie.
Niektóre hot-dogi to prawdziwe dzieła sztuki kulinarnej. W jednej z restauracji w Seattle można kupić bułkę z kiełbaską, grillowanymi cebulkami w cieście, grzybami maitake, plasterkami japońskiej wołowiny wagyu, czarnymi truflami, kawiorem i japońskim majonezem. Taki przysmak kosztuje jedyne 170 dolarów, czyli około 670 złotych. Pewnie warto...
Król fast foodów
Miłośnikom hot-dogów, ostrzeżenia dietetyków i lekarzy, że ich ulubiony przysmak nie należy do dań zdrowych, raczej nie odbierają apetytów. Warto jednak pamiętać, że nie tylko pszenne pieczywo, ale również wysoko przetworzone, bardzo tłuste mięso w parówkach czy kiełbaskach, to produkty, które mają negatywny wpływ na nasz organizm.
Przeciętny hot-dog ma w dodatku aż 430 kcal, co nie jest bez znaczenia zwłaszcza dla osób dbających o linię. Może warto więc posłuchać lekarzy, którzy twierdzą, że u osób jedzących przynajmniej po jednym hot-dogu dziennie ryzyko zachorowania na serce lub nawet na nowotwory zwiększa się o 20 procent i przynajmniej ograniczyć liczbę zjadanych przekąsek?
Trudno jednak się dziwić, że przeciętni zjadacze chleba nie traktują serio tych ostrzeżeń, skoro ignoruje je nawet NASA, czyli amerykańska agencja kosmiczna. Bułka z parówką znajduje się na oficjalnej liście potraw, które astronauci zabierają ze sobą, wyruszając na podbój gwiezdnych przestworzy.
Przygotowanie najprostszego hot-doga wydaje się jednym z najmniej wymagających kulinarnych wyzwań. Jednak prawdziwi entuzjaści tej kanapki przekonują, że choć hot-doga zrobić może każdy, to przygotowanie dobrego hot-doga jest trudną sztuką, obwarowaną wieloma zasadami. Poza wyborem i przygotowaniem odpowiedniej bułki - koniecznie pszennej i miękkiej, samo także gotowanie parówki, a nawet sposób wyjęcia jej z garnka ma znaczenie. Jakie? Ponoć, jeśli podczas wyjmowania kiełbaski z wody nabijemy ją na widelec, wędlina utraci soki, a co za tym idzie także smak.
Sztuka konsumpcji
Kiedy już przygotujemy hot-doga zgodnie ze sztuką, możemy go zjeść. Ta czynność także obwarowana jest specjalną etykietą. Jakie są zasady konsumowania bułki z parówką? Niektóre wydają się oczywiste, jak ta, że hot-doga należy trzymać w ręku, stroną z sosem koniecznie do góry. Znaczenie innych wydaje się bardziej tajemnicze - bułkę należy gryźć w poprzek jej przekrojenia. Za prawdziwe faux pas uważane jest jedzenie hot-doga nożem i widelcem, a także zapomnienie o czynności kończącej posiłek - oblizaniu palców.
Zasady te obowiązują nie tylko na ulicy, ale także podczas licznych amerykańskich zawodów, w których zawodnicy starają się pochłonąć jak najwięcej tych słynnych przekąsek. Obecny rekordzista zjadł ponad 60 porcji w 10 minut. Widelcem i nożem taki rekord raczej nie byłby możliwy do osiągnięcia.
Bez względu na zmieniające się trendy kulinarne, restauracyjne nowinki i rosnącą świadomość żywieniową, moda na hot-doga nie przemija. Przemawia za nią prostota, cena, łatwość przygotowania i wszechobecność na rynku. Wszystko wskazuje więc na to, że jeszcze przez wiele lat ludzie na całym świecie, a nawet w kosmosie, będą mieli powód, by świętować dzień hot-doga.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl