Dorayaki – japońskie słodycze nadziewane fasolą
Są ulubionym przysmakiem milionów Japończyków oraz Doraemona – jednej z ikon świata mangi i anime. Dorayaki przypominają trochę amerykańskie pankejki, ale między dwoma puszystymi naleśnikami kryje się słodka pasta, której bazę stanowi czerwona fasola adzuki. Jak przygotować ten niezwykły specjał?
Dora oznacza po japońsku gong, czyli wiszącą na specjalnym stojaku tarczę z brązu lub mosiądzu o wypukłej powierzchni. Ten specyficzny instrument muzyczny był przed wiekami atrybutem samurajów. I to właśnie z jednym z tych słynnych wojowników wiąże się legenda dotycząca historii pochodzenia dorayaki. Samuraj Benkei ukrywał się niegdyś w domu pewnego rolnika, a opuszczając schronienie zapomniał zabrać swój gong. Gospodarz postanowił wykorzystać instrument praktycznie i… usmażył na nim naleśniki.
Według mniej widowiskowej, ale chyba bliższej prawdzie teorii, nazwa specjału wywodzie się po prostu od charakterystycznego kształtu naleśników, rzeczywiście przypominającego gong. Znana dziś forma dorayaki, czyli dwa placki przełożone pastą z fasoli, ma stosunkowo krótką tradycję – na początku XX wieku rozpropagował ją znany sklep Usagiya, mieszczący się w tokijskiej dzielnicy Ueno.
Współcześni Japończycy uznają dorayaki za rodzimy specjał, choć warto pamiętać, że recepturę ciasta, z którego przygotowuje się placki, zawdzięczają portugalskim kupcom przybyłym do Kraju Kwitnącej Wiśni w XVI w. Ten rodzaj biszkoptu nazywa się kasutera, a sekretem jego smaku i koloru jest dodatek miodu.
Zobacz też: Racuchy z jabłkami na kefirze. Smak dzieciństwa
W ostatnich dziesięcioleciach dorayaki stały się jednym z elementów japońskiej kultury. To właśnie nimi zajada się Doraemon, postać z kultowego komiksu – mangi oraz nie mniej popularnego serialu anime. Specjał pojawia się także w głośnym filmie Naomi Kawase "Kwiat wiśni i czerwona fasola". Jego bohaterem jest młodzieniec pracujący w sklepie z dorayaki. Interes idzie jednak słabo, a na dodatek Sentaro ma poczucie, że życie przecieka mu przez palce. Pewnego dnia próg jego lokalu przekracza staruszka, która potrafi przygotować doskonały farsz do dorayaki. Starsza pani zaczyna uczyć tej sztuki Senatro, a jej talent kulinarny i mądrość na zawsze odmieniają życie chłopaka.
Przepis na naleśniki
Dorayaki składają się z dwóch puszystych i dość słodkich naleśników przypominających trochę amerykańskie pankejki. Ich przygotowanie nie powinno sprawić większych problemów, nawet osobie o niewielkim doświadczeniu kulinarnym.
Wystarczy wbić do miski cztery jajka (oczywiście wcześniej sprawdzając ich świeżość), następnie dodać cukier (około 2/3 szklanki), dwie łyżki dobrej jakości miodu naturalnego oraz przesianą mąkę pszenną (1/3 szklanki) zmieszaną z łyżeczką proszki do pieczenia. Całość dokładanie wyrabiamy, a następnie przykrywamy naczynie folią spożywczą i umieszczamy je na kwadrans w lodówce. Po tym czasie dolewamy do ciasta 1-2 łyżki wody, mieszamy i smażymy na patelni, aż naleśniki nabiorą lekko brązowego koloru.
Pasta z fasoli – jak ją zrobić
We współczesnej Japonii dorayaki często przekłada się nutellą, bitą śmietaną czy kremem na bazie herbaty matcha, ale tradycyjnym nadzieniem jest jednak pasta z czerwonej fasoli adzuki, bardzo popularnej w całej Azji.
To produkt o dużych wartościach odżywczych, przede wszystkim stanowiący doskonałe źródło białka oraz błonnika pokarmowego, a także licznych przeciwutleniaczy. Dzięki temu fasola wykazuje pozytywny wpływ na nasz organizm – pomaga kontrolować poziom cukru we krwi i utrzymać równowagę gospodarki kwasowo-zasadowej, reguluje pracę układu trawiennego i metabolizmu, stymuluje budowę masy mięśniowej, działa przeciwzapalnie oraz obniża poziom „złego” cholesterolu. Pomaga ograniczyć ryzyko otyłości, chorób układu krążenia czy nowotworów.
Jak przygotować nadzienie do dorayaki? Fasolę adzuki należy ugotować (według niektórych receptur nawet rozgotować), a następnie rozdrobnić, najlepiej za pomocą blendera. Następnie dodajemy cukier trzcinowy, którego ilość zależy od osobistych preferencji smakowych. W Japonii często stosunek tych dwóch składników wynosi 1:1, co powoduje, że pasta staje się bardzo słodka. Smak nadzienia można wzmocnić pastą z wanilii, odrobiną soli, a nawet sosu sojowego – ulubionego azjatyckiego dodatku do potraw. Na koniec dodajemy jeszcze trochę wody i gotujemy, aż odparuje, a masa nabierze odpowiedniej konsystencji. Fasolowa pasta na pewno nie zachwyci każdego polskiego podniebienia, ale na pewno warto jej spróbować.
Chcesz się pochwalić swoimi kulinarnymi osiągnięciami? Masz ciekawy przepis? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl