Bazar w Kiszyniowie. Poznaj Mołdawię od kuchni
Są tacy, którzy podczas wakacji zwiedzają muzea i galerie. Są tacy, którzy odwiedzają głównie targi i bazary, bo bywa, że stoły obładowane tym, co rodzi okoliczna ziemia, mówią więcej niż przewodniki. Do takich wyjątkowych miejsc należy główny bazar w Kiszyniowie.
Centralny targ, jak mówią miejscowi, jest położony w samym sercu mołdawskiej stolicy. Najłatwiej odszukać go, wypatrując w panoramie miasta wysokiego budynku Moldtelekom, głównej firmy telekomunikacyjnej kraju. Ich główna kwatera to modernistyczny wieżowiec o charakterystycznych zielonych okładzinach. To jedna z komunistycznych wizytówek miasta. Można do nich zaliczyć również Bramę Kiszyniowa, parę bliźniaczych budynków zbudowanych przy wjeździe z lotniska do miasta, oraz ikonę brutalizmu nazywaną tu Stokrotką lub Kukurydzą.
Centralny Bazar – dusza miasta
Zatłoczone ulice dookoła głównego targu Kiszyniowa służą głównie za parking połączony z przystankami marszrutek, bo chętnych, by zrobić to zakupy, nie brakuje od rana do późnych godzin wieczornych. Bazar nie działa tylko w poniedziałki, bo wtedy kupcy mają dzień wytchnienia. W pozostałe dni pracują od świtu do nocy. W niedzielę ruch również jest spory. I to niezależnie od aury.
Centralny Bazar to dziś miejsce, gdzie kupić i sprzedać można prawie wszystko. Jest ogromny. Łatwo się tu zagubić i trafić nie tam, gdzie się chciało, ale atmosfera jest iście piknikowa. W strefie odzieżowej trwają przymiarki. Znudzeni panowie okupują budki z jedzeniem, w czasie kiedy żony wybierają im skarpetki. Dzieciaki bawią się w najlepsze albo ciągną rodziców tam, gdzie można zjeść lody.
Targ podzielony jest na działy. W budkach dookoła głównego placu można ubrać się od stóp po czubek głowy, kupić zegarek i żarówkę oraz lampki choinkowe. Jednak sercem tego miejsca jest część z artykułami do jedzenia. Tu również panuje podział. Wszystko zaczyna się od kiszonek. Są kiszone pomidory i ogórki, ale też patisony i papryki. Jest również kiszona marchew. Sprzedające nawołują kupujących ze specjalnych podwyższeń, na których stoją. Górują nad tłumem nie bez powodu, w ten sposób widać je i słychać doskonale.
Kulinarny zawrót głowy
Imponujące jest miejsce z warzywami i owocami. I to nie tylko dlatego, że wiosną pełno tu owoców świeżych. Mnóstwo tu pęczków rozmaitych ziół, w tym bazylii, uznawanej w Mołdawii za roślinę świętą i wykorzystywanej w obrzędach ludowych. Niesamowite wrażenie robią stoły z suszami. Owoce na przykład podzielone są według gatunków, a później śliwki - na przykład - dzieli się według odmian z dodatkowym podziałem na suszone i wędzone.
Olbrzymie bloki masła i serów są ozdobą pawilonu z nabiałem. Można tu kosztować wszystkiego i dopiero po spróbowaniu zdecydować się na zakup. Największe wrażenie robi bryndza owcza. Ten świeży twardy ser jest bardzo podobny do fety i podobnie jak jego grecka kuzynka robiony jest z owczego mleka. Podobnie też jest wykorzystywany w kuchni. Razem z pomidorami, ogórkami i młodą cebulką jest świetną przystawką.
Jest też osobny dział z mięsem. Ten zdecydowanie nie dla każdego, bo atmosfera sali wypełnionej wieprzowiną w każdej postaci jest dość mocna. Na hakach wiszą półtusze. W lodówkach każde z możliwych podrobów. Dla miłośników mięsa raj, dla pozostałych - przeżycie graniczne. Jest też miejsce z rybami, które tu kupuje się żywe.
Można tu też skosztować chałwy o radzieckich korzeniach. Tę w ZSRR robiono ze słonecznika zamiast sezamu. Mołdawska chałwa jest bardziej krucha od tej powstającej na bazie sezamu i ma brzydszy kolor, ale jest świetna w smaku, bo doprawiana na różne sposoby, czasem wanilią, a czasem czekoladą. Wspaniałe są również śliwki w czekoladzie, które można kupić w miejscu ze słodyczami, tuż obok chałwy oczywiście.
Poznaj kraj od kuchni
Mimo sporej liczby sklepów spożywczych dookoła, ruch na bazarze nie ustaje od rana do nocy. Widać, że wyjście na zakupy ma też drugi, ukryty cel. Przychodzi się tu po mięso i chleb, ale również po to, by spotkać się ze znajomymi i pogadać z ulubionym sprzedawcą, a czasem również coś przekąsić.
Mołdawia jest krajem biednym, ale tutejsza gościnność i serdeczność zachwyca każdego, kto odwiedzi to miejsce, podobnie jak prosta kuchnia powstająca na bazie tego wszystkiego, co można kupić na stołecznym targu. Jeśli zatem planujecie wyprawę do Kiszyniowa, odwiedźcie koniecznie główny targ miasta!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl