Tamaryndowiec - z czym to się je?
Owoce tej egzotycznej rośliny przypominają ogromne strąki fasoli. Pod omszałą skórką skrywa się zielono-różowy miąższ, który jest bardzo ceniony za walory smakowe i wykorzystywany przede wszystkim w kuchni azjatyckiej. Stanowi także ważny składnik popularnego sosu Worcestershire. Czy Polacy również polubią tamaryndowca?
Tamaryndowiec indyjski, tamarynd indyjski lub powidlnik indyjski – w literaturze pojawiają się różne nazwy określające gatunek tropikalnej rośliny pochodzącej ze wschodniej Afryki, ale uprawianej także w Azji, Ameryce Środkowej, na Jamajce i Florydzie.
Drzewo jest bardzo okazałe – dorasta nawet do 25 metrów wysokości i prezentuje się efektownie, dzięki wiecznie zielonym liściom oraz owocom przypominającym ogromne strąki fasoli z brązową, pokrytą delikatnym meszkiem skórką.
Roślina ma bardzo wszechstronne zastosowanie. Z drewna tamaryndowca wytwarzane są meble, a charakterystyczne nasiona chętnie wykorzystują rzemieślnicy produkujący biżuterię. Owocową pulpę stosuje się do domowego farbowania bielizny. – Jednak największą furorę tamaryndowiec zrobił w przemyśle spożywczym i medycynie – mówi Sylwia Sadowska, dietetyk z Centrum Naturhouse.
Co kryje tamaryndowiec?
Strąki tamaryndowca zawierają 20 proc. cukru. Kolejne 10 proc. stanowią kwasy organiczne, między innymi kwas winowy. – Dzięki takiemu składowi roślina w mniejszych dawkach może mieć właściwości przeciwbiegunkowe, a w większych przeczyszczające. Zapobiega także niestrawności, działa przeciwzapalnie i przeciwobrzękowo – tłumaczy Sylwia Sadowska.
W owocach tamaryndowca znajdziemy również kwas cytrynowy, octowy, białko, pektyny i sole mineralne. Natomiast nasiona są bardzo pożywne dzięki sporej zawartości skrobi (aż 65 proc.). 20 proc. stanowi białko i tylko 6 proc. tłuszczu i 2 proc. cukru. – Dlatego w krajach, gdzie rośnie tamaryndowiec, jego nasiona chętnie dodaje się do przetworów owocowych – syropów, a nawet cukierków, sosów mięsnych oraz herbat czy solanki – wyjaśnia dietetyk z Centrum Naturhouse.
Specyficzny smak
Dzięki swoim walorom smakowym miąższ owoców tamaryndowca jest chętnie wykorzystywany w kuchni azjatyckiej, przede wszystkim tajskiej, filipińskiej i indyjskiej.
Stanowi nieodzowny składnik słynnej hinduskiej przekąski pani puri. To podawane na gorąco placki polane sosem tamaryndowym, faszerowane pomidorami, ciecierzycą oraz pokrojonymi w kostkę ziemniakami. Tamaryndowiec pojawia się również w daniach meksykańskich, np. bardzo popularnym napoju aguas fresca (jego skład jest mało skomplikowany: łyżkę koncentratu z pulpy owocu tamaryndowca rozpuszcza się w szklance wody i podaje z lodem oraz plasterkiem cytryny).
Roślina nadaje potrawom specyficzny smak. – W zależności od dojrzałości owocu może mieć kwaśny lub cierpki posmak, zaś dojrzały owoc jest nieco słodszy. Najczęściej podaje się go do dań warzywnych w połączeniu z ostrą papryką – wyjaśnia Sylwia Sadowska.
Jedyny taki sos
W Europie tamaryndowiec dopiero zdobywa miłośników. Do naszych sklepów trafia zwykle w postaci przetworzonej – jako sprasowany blok lub gęsty koncentrat. W sklepach ze orientalnymi przysmakami można też kupić powidła z tamaryndowca, przypominające smakiem znane nad Wisłą przetwory ze śliwek. Produkt ma właściwości przeczyszczające i można go bez obaw podawać także dzieciom. Przed zakupem trzeba jednak dokładnie przeczytać etykietę. – W Stanach Zjednoczonych czy Anglii do powideł często dodaje się syrop cukrowy, zacznie zwiększając ich wartość kaloryczną – ostrzega Sylwia Sadowska.
Mało kto wie, że tamaryndowiec jest także ważnym składnikiem znanego sosu Worcestershire. To jedna z najbardziej uniwersalnych przypraw, od dziesiątek lat sporządzana według tradycyjnej receptury m.in. z octu słodowego, octu winnego i koncentratu powstałego w wyniku fermentacji anchois. Sos poprawia smak potraw z wołowiny, popularnej sałatki Cezar, a także koktajlu Krwawa Mary.
Do czego dodawać?
Jeśli kupimy miąższ tamaryndowca w postaci sprasowanego bloku, przed dodaniem do potraw wymaga on specjalnej obróbki. Odcinamy kawałek, zalewamy wrzątkiem i odstawiamy, aż zmięknie na ok. 15-20 minut. Po wyjęciu z wody, miażdżymy palcami, a następnie – za pomocą drewnianej pałki lub łyżki - przecieramy przez sitko. Włókna zostaną na sitku (po namoczeniu ich w wodzie uzyskamy orzeźwiający napój), a w naczyniu poniżej znajdziemy miękką pulpę, którą możemy wykorzystać w kuchni.
Do czego ją dodawać? Na przykład potraw, które wymagają doprawienia sokiem z cytryny. Tamaryndowiec poprawi także smak pieczonych lub duszonych warzyw. W towarzystwie soku z limonki, brązowego cukru i oliwy stanie się świetnym dressingiem do sałatek, natomiast z miodem, solą i pieprzem – glazurą do żeberek.
Rafał Natorski/mmch/kuchnia.wp.pl