Przez cały dzień jadła tylko afrodyzjaki. Oto, co stało się w jej sypialni
Dziennikarka amerykańskiego magazynu sprawdziła, ile jest prawdy w powszechnym przekonaniu, że afrodyzjaki poprawiają życie seksualne. Przez cały dzień jadła wyłącznie produkty, które podwyższają libido. Później napisała, jak się po nich czuła.
"Jadłam afrodyzjaki przez jeden dzień, aby sprawdzić, czy wpłynie to na moje życie seksualne" – czytamy w artykule Sary Hendricks z "Insidera". Podkreśla, że jako młoda osoba jest non-stop wystawiona na "afrodyzjakową" propagandę. Postanowiła dowiedzieć się prawdy o ich działaniu.
Sara zaczęła dzień od typowego afrodyzjaku: greckiego jogurtu z miodem. Po zjedzeniu tak romantycznego śniadania, mogła stwierdzić jedynie, że było ono sycące. Ani przez chwilę nie miała po nim ochoty na seks. Na lunch kobieta zjadła sałatkę z jarmużu, która wywołuje pożądanie. – Nie poczułam go – ocenia dziennikarka.
– Moja bogata w składniki odżywcze cukinia i miseczka ze szparagami powinny sprawić, że będę napalona. Pieczone warzywa wywołały jednak efekt odwrotny do zamierzonego. Zamiast ochoty na seks, Sarze przyszła ochota na wymioty.
Daniem ostatniej szansy były ostrygi, chyba najsławniejszy afrodyzjak świata. Dziennikarka stwierdza, że seksualny przysmak był po prostu pyszny. I nic więcej. Nie uprawiała później dzikiego seksu. Noc skończyła samotnie w swoim ciepłym łóżku.
– Nie mogę z czystym sumieniem polecić surowej diety afrodyzjakowej, jeśli głównym celem jej wprowadzenia jest poprawa życia seksualnego – podsumowuje autorka tekstu. – Jedzenie było zdrowe, smakowało wyśmienicie i, co najważniejsze, było dość łatwe w przygotowaniu – zauważa. Dodaje też, że działanie afrodyzjaków jest jak stosowanie placebo. – To od ciebie zależy, czy przyjdzie ci po nich ochota na seks – pisze Sara.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl