Dla małych syrenek i dużych dziewczynek – nowe superfood wygląda ślicznie i jest dostępne w Polsce
Blue Majik, bo o nim mowa, brzmi trochę jak nazwa cocktailu podawanego na Copacabanie, a trochę jak imię kolejnego dziecka Beyoncé. W istocie to kolejny glon o supermocach.
Darzymy superfood miłością prostą a mocną.Obietnica, że oto połkniemy to, przegryziemy owo, a starzenie zostanie zatrzymane, niedobory uzupełnione, a bonusowo wyhodujemy grzywę konia, to coś, w co chcemy wierzyć. Problemy z superfoods zaczynają się, kiedy okazuje się, że na łyżeczkę młodego jęczmienia rozpuszczonego w szklance wody reagujemy odruchem wymiotnym, a nasiona chia odpowiadają nam tylko zanim spęcznieją.
I choć Blue Majik to alga, a konkretniej odmiana spiruliny, w tym akurat przypadku niezbyt spektakularny smak rekompensuje wygląd. Zresztą, jeśli zamiast mieszać sproszkowany glon z wodą postawimy na dosypanie odrobiny do ciasta czy jogurtu, przyjmie on smak potrawy, całkowicie zmieniając jej wygląd.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Jeśli więc zawsze wzdychałyście do odblaskowych barwników spożywczych, ze świadomością, że do najnaturalniejszych nie należą, z Blue Majika możecie zaszaleć. Póki co algę eksploatują raczej foodies, niż domorośli dietetycy, z tej prostej przyczyny, że Blue Majika moża z powodzeniem zastąpić mniej kosztowną spiruliną, której jest ekstraktem.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
W Polsce można kupić Blue Majikę online – za saszetkę z jedną porcją zapłacimy około 7 zł, za to na duże, 50-gramowe opakowanie trzeba wydać ponad 200 zł. Trzeba też brać pod uwagę koszty wysyłki, bowiem algę najczęściej sprowadza się ze Stanów (średnio między 20, a 30 zł).
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Jak to superglony Blue Majika pomaga w walce z nadwagą i otyłością, obniża poziom cukru i cholesterolu we krwii. Do tego jest bogatym źródłem aminokwasów i witamin, w szczególności tych z grupy B. Na stronie polskiego importera czytamy też, że Blue Majika łagodzi stres, niepokój, a nawet może być pomocna w leczeniu depresji.
Czy to prawda, czy chwyt reklamowy – nie wiadomo, ale odkąd przeczytałam artykuł udowadniający wpływ spożywania tofu na produkcję serotoniny, postanowiłam przestać być człowiekiem małej wiary w kwestiach cudownych panaceów. Co, jak co, ale działanie efektu placebo także udowodniono.