Gdzie warto się wybrać
Kraków to nie tylko Rynek i spacer przepiękną, ale zapchaną ulicą Grodzką na Kazimierz. Warto sprawdzić, jakie ciekawe kulinarnie adresy kryją się poza najbardziej oczywistym, z turystycznego punktu widzenia, szlakiem.
Historia jest prosta i nawet nie można powiedzieć, żeby była jakaś bardzo oryginalna, ale za to ze świetną końcówką. Lata pracy w korporacji, trzaśniecie drzwiami i… i parę miesięcy na rowerze w Portugalii. Potem poszło już z górki. Miłość do Lizbony i do jej najsłynniejszych ciastek zaowocowała otwarciem kawiarni w Krakowie i podawaniem pastel de nata zachwyconym gościom. Marta i jej zespół działają już ponad rok, a Krakusi dzięki nim mają w Krakowie kawałek Portugalii. Oprócz pastel de nata, znajdziecie tu portugalskie wina i ziołowe napary oraz słynne portugalskie sardynki. I do tego jeszcze portugalską kawę!
Ranny Ptaszek, ul. Augustiańska 5
Niewielkie miejsce na prawo od ulicy Krakowskiej, czyli w części Kazimierza zdecydowanie nie tak popularnej jak okolice Placu Nowego, ale młodszej duchem i pełnej energii. Taki też jest Ranny Ptaszek. Zjecie tu śniadanie i wypijecie do niego, albo po, kieliszek wina. Można przysiąść na zewnątrz i porozkoszować się widokiem na jeden z najpiękniejszych gotyckich kościołów Krakowa. Warto tu jednak wpaść nie tylko dla widoków, bo matka i córka Pilitowskie karmią świetnie. Polecamy jabłka w szlafroczkach albo krzepiące śniadanie – to ostanie przydaje się o poranku w Krakowie nie tylko podczas długich weekendów.
Ka Udon Bar, ul. Rakowicka 14A
Grube, pełne glutenu kluchy w wegańskim bulionie. Niby nic, a jednak Ka Udon Bar to miejsce, które dziś tworzy kulinarnie Kraków. Można tu zamówić jedną z kilku zaledwie wersji udonu w bulionie z różnymi dodatkami. Szczęśliwi będą ci, którzy stawiają na kuchnię roślinną, bo nieroślinne jest tu jedynie jajko i w dodatku nie jest obowiązkowe. A i ci którzy jedzą mięso nie będą żałować, bo bulion jest pełen smaku. Bywa że na stolik trzeba chwilę zaczekać, ale zapewniamy, że warto.
Pizzeria 00, ul. Kalwaryjska 32
Prawdziwa pizza z pojedynku z ulicą Kalwaryjską wyszła z tarczą, a nie było to wcale oczywiste. Kalwaryjska jest zdecydowanie poza szlakiem, ale okazało się, że po paru miesiącach pizzerii 00 o stolik walczyć trzeba z tłumami rządnych neapolitańskich placków głodomorów. I słusznie, bo w granicach administracyjnych miasta jest to najlepsza pizza ponad wszelką wątpliwość. Uczciwa i neapolitańska jak Wezuwiusz i via Toledo! Gdzie na pizzę w Krakowie? Już wiecie!
Akita Ramen, ul. Węgłowa 4
O Węgłowej w Krakowie jeszcze dwa miesiące temu nikt prawie nie słyszał, bo też nie za bardzo było o czym mówić. Krótka uliczka na Kazimierzu nie wyróżniała się niczym specjalnym. Aż tu nagle Akita Ramen uchyliła drzwi i okazało się, że Krakusi po latach jeżdżenia do Warszawy na miskę tej pełnej treści japońszczyzny mogę po prostu pójść na Węgłową, bo mają ramen jak się patrzy, ramen wzorzec, ramen przy którym przestają tęsknić za wspaniałymi dziełami Luizy Trisno.
Youmiko Sushi, ul. Józefa 2
Jeśli pociąga was sushi, to ten adres musicie odwiedzić. Najlepiej określić ile chcecie wydać i poprosić o jeden z zestawów, który będzie pojawiał się na stole w porcjach w miarę upływu czasu. Każda z nich będzie dopracowana i obłędnie smaczna. W karcie win też jest ciekawie, bo na dobre rozgościły się tam wina naturalne. Stolików jest dosłownie kilka dlatego najlepiej zarezerwować sobie miejsce.
Massolit Bakery & Cafe, ul. Smoleńsk 17
Massolit to amerykańska księgarnia, która swoje drzwi otworzyła w Krakowie wieki temu. Dziś się rozrasta w stronę gastronomiczną. Ma punkt na Kazimierzu, ale ma też na Smoleńsk. Można tu co nieco przekąsić, zamówić filiżankę espresso i zjeść prawdziwie amerykańskie słodycze. Ciacha są słodkie po amerykańsku, czyli bardzo, ale new york cheesecake z Massolitu uwodzi smakiem i konsystencją, a miłośnicy masła orzechowego znajdą go również w wersji pełnej orzeszków. Bostońskie ciasto przekładane kremem też jest nie do pogardzenia, a jeśli komuś się spieszy, może chwycić shortbread’a na wynos.
Lavash Bar, ul. Rajska 18
Lavash to tradycyjny ormiański chleb z Zakaukazia i Wyżyny Armeńskiej. Jako element kultury kulinarnej Armenii został wpisany na listę Niematerialne dziedzictwo kulturowe Unesco. Dzięki chłopakom z Rajskiej nie trzeba jechać tak daleko, by sprawdzić jak smakuje Armenia. Kanapki w Lavash Barze występują w wersji na ciepło i na zimno. W obu przypadkach smakują świetnie i orientalnie, chyba, że sięga się po wersję z Pstrągiem Ojcowskim, bo dbałością o to co ląduje na chlebie chłopaki udowadniają, że street food może mieć wysoką jakość i starannie selekcjonowane produkty.