Jeśli gotować, to tylko na parze
Gotowanie na parze jest zdecydowanie najzdrowszą formą przygotowywania potraw ? przekonują dietetycy. Dzięki takiej obróbce produkty zachowują wartości odżywcze i wyrazisty smak. Warto jednak stosować zasady, dzięki którym na parze powstaną znakomite potrawy.
Podczas tradycyjnego gotowania w wodzie wypłukiwane są bardzo ważne dla naszego organizmu witaminy i składniki mineralne. - W ten sposób pozbawiamy się potasu, żelaza czy wapnia. Na przykład gotowane w wodzie ziemniaki mają o połowę mniej potasu. A mięknąc na parze, tracą tylko kilka procent tego cennego minerału - tłumaczy Anna Marciniec, dietetyczka z Centrum Naturhouse. W dodatku gotowanie na parze nie wymaga tłuszczu, co sprawia, że potrawy są lekkostrawne i mniej kaloryczne. Brak kontaktu warzyw z wodą powoduje, że są one bardziej sprężyste i zachowują swój naturalny smak, kolor i aromat.
Świeżość to podstawa!
Na parze możemy gotować praktycznie wszystko. - Wyjątkiem są tylko grzyby, które tracą zbyt dużo wody - mówi Anna Marciniec. Parę bardzo lubią zwłaszcza warzywa, które podczas tradycyjnego przyrządzania rozpadają się i rozmiękają. Uzyskają jeszcze bardziej wyrazisty smak, jeśli do parującej wody dodamy trochę ziół lub kostki bulionowej.
Pamiętajmy, by wybierać tylko świeże warzywa. Gotowanie na parze potęguje bowiem smak i aromat. Ryby także przyrządzamy w ten sposób ryby. Zamiast wody używamy w tym przypadku bulionu lub wina. Wilgotne środowisko sprawia, że ryba jest bardzo soczysta.
Mięso z „parówki”
Na parze możemy również stosować metodę „papilotów”, która polega na wcześniejszym opakowaniu żywności w papier pergaminowy albo sparzone liście sałaty, szpinaku lub kapusty pekińskiej. Szczelnie zawinięte składniki podgrzewają się i duszą się w sosie własnym.
Także mięso znakomicie znosi „parówkę”. – Najlepiej sprawdzają się mniejsze i cieńsze kawałki, w przeciwnym wypadku zewnętrzna część może zostać przegotowana, a wewnętrzna niedogotowana – tłumaczy Anna Marciniec z Centrum Naturhouse. Warto wybierać tylko chude porcje mięsa. Ewentualny nadmiar tłuszczu usuwajmy przed gotowaniem, a podczas porcjowania mięsa, tnijmy je w poprzek włókien – będzie wówczas delikatniejsze. Podczas przyrządzania potraw w parowarze, pamiętajmy, żeby mięso i ryby znajdowały na samym dole – tak, by wyciekające z nich soki nie kapały na inne składniki.
Więcej na: infografika.wp.pl
Urządzenia do gotowania na parze
Jeśli chcemy tak przyrządzać potrawy, najlepiej zainwestować w parowar. To elektryczne urządzenie składa się ze zbiornika na wodę i piętrowo ułożonych pojemników, dzięki którym można jednocześnie przygotować więcej smakołyków. Do gotowania na parze nadają się także szybkowary, zwykle wyposażone w specjalne wkładki.
W sprzedaży są również piekarniki parowe. Podczas gotowania para doprowadzana jest ze specjalnego podgrzewacza wody i rozpylana we wnętrzu kuchenki za pomocą dyszy. Dopływ pary regulowany jest automatycznie w zależności od wybranego programu. Także kuchenki mikrofalowe coraz częściej wyposażone są w odpowiednią funkcję. Jeśli nią nie dysponują, możemy użyć jednorazowych torebek do „parowania”, które pojawiły się ostatnio w sklepach.
Tradycyjne metody
Możemy zastosować też inne sprawdzone sposoby. Najbardziej tradycyjna metoda, wywodząca się z kuchni chińskiej, to gotowanie w woku z wrzącą wodą (do wysokości 2-3 cm). Składniki umieszcza się w specjalnym koszyku, który wykładamy liśćmi sałaty lub kapusty pekińskiej, aby potrawy nie przywierały. Koszyk przykrywamy pokrywką i wstawiamy do woka.
Do przyrządzania dań na parze sprawdzi się także zwykły garnek z niewielką ilością wrzątku. Nad powierzchnią wody zawieszamy metalowy lub bambusowy koszyczek z warzywami albo mięsem. Garnek powinien być szczelnie przykryty pokrywką, dzięki czemu gorąca para wypełnia całą powierzchnię, a żywność gotuje się bardzo szybko. W sprzedaży są też specjale nakładki pasujące do garnków różnej wielkości. Innym sposobem jest wstawienie do dużego garnka napełnionego wrzątkiem żaroodpornej miski (do góry dnem), a na niej talerza ze składnikami, które gotujemy pod przykryciem.
Ewa Podsiadły-Natorska