To, co najlepsze
Koła Gospodyń Wiejskich to jedyny w Polsce nośnik tradycji kulinarnej – przekonuje Łukasz Konik, kucharz i przewodniczący jury konkursu grantowego "Smakujemy Lokalnie". W pierwszej edycji tego ogólnopolskiego programu zorganizowanego przez Carrefour Polska pod honorowym patronatem Narodowego Instytutu Kultury i Dziedzictwa Wsi, KGW z całej Polski otrzymały nagrody o łącznej wartości ponad 100 tysięcy złotych.
1. Właśnie rozstrzygnięto pierwszą edycję konkursu "Smakujemy lokalnie" organizowaną przez Carrefour Polska. To program stanowiący element strategii firmy, która od lat promuje lokalnych dostawców i regionalne, sezonowe produkty. Pierwszą edycję zwyciężyło aż 10 Kół. Trudno było wytypować najlepsze z najlepszych?
Zdecydowanie tak! Mieliśmy ponad 300 zgłoszeń – każde wyjątkowe na swój sposób. Każdy z członków jury oceniał wnioski ze swojej perspektywy. Przedstawiciele organizatora – sieci Carrefour, patrzyli na nie od strony konsumenckiej i sprzedażowej, reprezentantka Narodowego Instytutu Kultury i Dziedzictwa Wsi wybierała te koła, które najbardziej promują regionalną tradycję. Ja z kolei patrzyłem pod kątem kulinarnym. Interesowało mnie skąd są dane koła, czy wykorzystały lokalne produkty i bogactwo pokoleń.
Sporo zgłoszeń mnie zaskoczyło i zainspirowało – musiałem sięgnąć do swoich starych ksiąg kulinarnych, aby więcej poczytać o zapomnianych daniach.
Mimo, że każdy z nas w jury patrzył z innej perspektywy – okazaliśmy się wyjątkowo jednomyślni. Choć to nie był łatwy wybór, wybraliśmy 10 zwycięskich Kół Gospodyń Wiejskich, które otrzymały od Carrefour granty po 10 tysięcy złotych i 20 wyróżnionych, które otrzymały nagrody w postaci bonów zakupowych.
Najbardziej mnie jednak cieszy, że takie konkursy dają możliwość popularyzowania bogactwa kuchni polskiej. Ja sam, mimo mojej profesji, wiele nowego się dowiedziałem, poznałem wspaniałe kobiety, które kultywują regionalną tradycję. Teraz też ta wiedza i przede wszystkim wspaniałe smaki, będą mogły trafić do konsumentów.
2. Wróćmy jeszcze do Kół Gospodyń Wiejskich i roli, jaką pełnią…
Osoby zrzeszone w KGW z pokolenia na pokolenie podtrzymują tradycję, również kulinarną. Dla nich wszystkie te wspaniałe potrawy to coś normalnego, znanego od dziada pradziada. Ale zwykli zjadacze chleba nie do końca mają świadomość bogactwa tej tradycji. Oczywiście każdy z nas ma jakieś specjalne dania, potrawy z babcinej kuchni. I coraz chętniej do nich wracamy, szukamy przepisów w Internecie, w książkach kulinarnych.
A często wystarczy pojechać do okolicznego Koła i tam rozsmakować się w tradycji, poznać historię regionu, kulturę ludową i obyczaje. Jestem przekonany, że kto raz spróbuje nie będzie mógł przestać! Ale umówmy się – nie każdy ma na to czas. Dlatego cieszę się, że Carrefour oddaje powierzchnię swoich sklepów Kołom i umożliwia im sprzedaż produktów. Z resztą to nie jedyne działanie marki. W jej sklepach już teraz można znaleźć wiele produktów pochodzących od małych okolicznych rolników, którzy dostarczają je tylko do jednego wybranego sklepu. A to nie jest powszechna praktyka na naszym polskim rynku.
3. A co Ciebie rozkochało w Kołach?
Wydawało mi się, że znam kuchnię polską. Jednak podczas kilkunastu konkursów kulinarnych, w których byłem jurorem, zostałem totalnie zaskoczony daniami prezentowanymi przez Koła. Jak choćby tym, że do placków ziemniaczanych dodaje się kaszę manną, żeby nadać im chrupkość. Wielu z nas, szefów kuchni, nie zna tych trików.
Stąd narodziła się moja fascynacja. Postanowiłem podjąć rękawicę i poszukać takich smaczków u Kół. Zacząłem jeździć po różnych regionach Polski, zaglądać do garnków i promować lokalne tradycje i KGW, które je podtrzymują. Zacząłem też spisywać te przepisy, bo trzeba pamiętać, że większość z nich przekazywana jest ustnie z pokolenia na pokolenie.
Wielu się wydaje, że Koła Gospodyń Wiejskich to starsze panie, które w drewnianych izbach szydełkują i śpiewają pradawne pieśni. To stereotyp. Dziś Koła to młode pokolenia, matki, osoby aktywne zawodowo, prawniczki, policjantki – przekrój jest ogromny. I warto dodać, że to nie tylko kobiety, ale również mężczyźni, którzy je wspierają.
Bardzo podoba mi się ta tradycja – wspólne spotkania, zaangażowanie na rzecz lokalnych społeczności, pomoc w potrzebie. I ogromna znajomość świata kulinariów, której niejeden szef kuchni mógłby pozazdrościć.
4. Co Cię w Kołach najbardziej zaskoczyło?
W dzisiejszych czasach, szczególnie w dużych miastach, ludzie żyją obok siebie, a nie ze sobą. Z Kołami Gospodyń Wiejskich jest inaczej. Wystarczy jeden, dwa telefony i każdy problem jest załatwiony.
Tak naprawdę zaskakuje mnie to, co dla Kół często jest codzienne. Na przykład ogromna przedsiębiorczość i aktywność – panie ciągle się kształcą, jeżdżą na wycieczki kulinarne, inwestują w szkolenia. Przy tym wychowują dzieci, pracują – niezależnie od tego czy w domu, gospodarstwie czy w innym miejscu. A do tego są niezwykle gościnne, do rany przyłóż. Zawsze zaoferują pyszne jedzenie, nocleg, fantastyczną atmosferę i uśmiech. Chcą dać gościom to, co najlepsze.
WP Kuchnia na: